#10 KONIEC MARATONU

1K 76 11
                                    

Wstałam jakoś koło 11 i nie mogę się ruszyć, bo Paweł mnie przytula. Kiedy chciałam zabrać jego ręce z siebie, on jeszcze mocniej mnie przytulił.

-Kurwa- powiedziałam cicho do siebie. Spróbowałam jeszcze raz się wydostać, ale w tym momencie Świdnicki się obudził.

-Co jest?- zapytał zaspany.

-Chciałam wstać, ale mi nie pozwalasz.

-Jak? O sorka- wkońcu chłopak mnie zostawił i mogę w spokoju wstać- jak się spało?- zapytał przecierając oczy.

-No nawet spoko. A tobie?

-No z tobą to grzech fajnie nie spać- Paweł się uśmiechnął i puścił do mnie oczko.

-Ojj Świdnicki- westchnęłam- ile wypiliście wczoraj?- zapytałam szukając w torbie ubrań na dzisiaj.

-No trochę.

-Czyli?

-Nie wiem dokładnie. Kilka butelek wódki na pewno.

-Boże- pokręciłam głową na to co powiedział.

Wzięłam ubrania jakie kupiłam wczoraj, bieliznę i ruszyłam do łazienki.

***

Kiedy się ogarnęłam udałam się do kuchni wraz z Pawłem. Chłopaki śpią jeszcze, a my postanowiliśmy zrobić śniadanie, ale najpierw trochę ogarnęliśmy ganek z wczorajszej posiadówy tam. Kiedy już to zrobiliśmy na spokojnie zajęliśmy się robieniem omletu.

Wzięliśmy wszystko co potrzebne i co odziwo było w lodówce, i zabraliśmy się za robienie śniadania.

Kiedy już to ogarnęliśmy Paweł poszedł po chłopaków. Odziwo nie mają kaca, gratulacje dla nich.

--------------------------------------
Hejka!
Przepraszam, że takie to krótkie, i jeszcze koniec maratonu, ale na dzisiaj już wystarczy.
Mam nadzieję, że się podobało.
Zostawcie coś po sobie.
Salute!

Miłość z Instagrama |ZEAMSONE| |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz