Dziś jest ten dzień. Dzień, w którym poznam dziesięciu kandydatów na mojego męża. Szczerze tego nie chciałam, ale co wymyśli moja mama tego muszę się trzymać. Kiedy tylko otworzyłam oczy, od razu pokojówki zaciągnęły mnie do garderoby, żeby mnie przygotować. Już nawet nie były to moje przyjaciółki, bo pewnie jeszcze smacznie spały.
Po skończonym stylizowaniu przejrzałam się w lustrze. To co zobaczyłam, to był chyba jakiś żart. Nie mam nawet sił opisywać mojego stroju, po prostu wyglądałam jak laleczka Barbie. W niestety negatywnym tego określenia znaczeniu. Jeszcze do tego sukienka, w której nie mogłam oddychać. Może da się przetrwać bez tlenu przez całą dobę.
Wybiła godzina szósta, zbyt wczesna żeby w ogóle funkcjonować. Mimo mojego zmęczenia, musiałam udać się już na zamkowy hol, gdzie miałam powitać moich gości.
— Naprawdę muszę to zrobić mamo? — zapytałam dla pewności.
— Tak — odpowiedziała, poprawiając mi suknię. — Masz zaprezentować się przed nimi z jak najlepszej strony. To jest niezwykle ważna sprawa.
Westchnęłam ciężko. Po chwili stania, bo siadanie w tej chwili było dosyć ryzykowne, drzwi zamku otworzyły się. Oczywiście pojawiło się w nich dziesięcioro książąt. Chwila, ale co tam robił Francis? To może jednak dziewięcioro.
— Witam was wszystkich serdecznie. Ja jestem księżniczka Emma Katherine Smith. Szczegółów dowiecie się wieczorem, tymczasem za moment zapraszam na śniadanie. - nie lubię publicznych przemówień, chociaż to chyba nie zalicza się do nich.
Podeszłam do każdego chłopaka, by mógł się przedstawić. I tak kolejno poznałam Adama, Jonathana , Maximiliana, Philipa, Samuela, Thomasa, Williama, Benjamina, oczywiście Francisa i Harrisona. Tak, tego Harrisona i ja też nie mam pojęcia jak się tutaj znalazł.
Kiedy poznałam już wszystkich kandydatów, mogłam pójść z nimi na śniadanie. Po posiłku miałam w planach wypytać Harry'ego o co tu chodzi, więc kiedy tylko skończyliśmy zrobiłam to.
— Harrison? Co ty tutaj robisz?!
— Jestem jednym z kandydatów, a co?
— To wiem, ale no nie wiem, masz jakąś misję, czy Bóg wie co?
— Później się dowiesz, dobrze?
— W porządku, trzymam cię za słowo.
Potem caluteńki dzień musiałam spędzić albo w towarzystwie kandydatów, albo w moim pokoju, gdzie i tak oni mnie nachodzili. Wszyscy tylko pukali do drzwi z prośbą czy się z nimi umówię. Ale jak mam się z nimi umówić, skoro i tak wszyscy mieszkamy pod jednym dachem?! To dopiero początek a ja. Mam. Już. Serdecznie. Dość. Najpiękniejszym momentem była chwila, kiedy mogłam położyć się do łóżka i zapomnieć o problemach. Szkoda tylko, że jestem skazana na całą dziesiątkę jeszcze przez miesiąc, bo takie są zasady. A po dwóch spotkaniach z każdym przyjdzie mi wybrać tych, którzy odpadną. I tak co trzy tygodnie. Muszę być dobrej myśli, ale nie za bardzo mi to idzie.
To, jak ten rozdział jest krótki, to jakiś dramat. Ale za Chiny nie wiedziałam co jeszcze mogę wcisnąć żeby to miało ręce i nogi i było dodatkowo dłuższe. Także z tego powodu bardzo przepraszam i obiecuję poprawę xD
~wasza na pewno ukochana Lavender ❣️
![](https://img.wattpad.com/cover/120090556-288-k513570.jpg)
CZYTASZ
Księżniczka z przypadku
FantasyPiętnastoletnia Emma zaczyna naukę w szkole z internatem. Lecz przez okropne wydarzenie w jej rodzinie, jej życie zmienia się nie do poznania. Zapraszam! Jest to moje pierwsze opowiadanie na tej platformie, które nieudolnie próbuje zreanimować, więc...