Dzisiaj ostatni dzień przed przerwą świąteczną. Nieee tylko nie to, już wolałabym uczyć się cały dzień. Zresztą i tak już to robię.
Ostatnia lekcja właśnie się skończyła. Wszyscy wybiegli z klasy do pokojów, żeby spakować się na przerwę świąteczną. Przynajmniej ci którzy jechali do rodziny.
Ja też poszłam się spakować. Lecz nie cieszyłam się tak bardzo, o czym już wspomniałam. Cieszyłam się że chociaż Cindy była w dobrym nastroju.Siedziałam nad walizką, zamyślona, gdy nagle moja przyjaciółka zapytała.
- Czemu jesteś ostatnio taka nie w sosie?
- To nic takiego.
- Wiesz mi możesz wszystko powiedzieć.
- Po prosty nie cieszę się ze świąt.
- Dlaczego?
- W moim domu nigdy nie było prawdziwej rodzinnej atmosfery. Moi rodzice mają taką cudowną pracę, że rano wyjeżdżają, a wracają wieczorem. To znaczy 22. I tylko w te dwa dni, bo nawet w wigilię pracują tylko krócej, próbują udawać że jesteśmy super rodzinką.
- To trochę smutne.
- Nie przesadzaj. Przyzwyczaiłam się.
Gdy walizki były spakowane, usiadłam z Cindy na korytarzu czekając na rodziców. Wszyscy uczniowie tak robią. Zauważyłam że na ławce obok siedzi Dominic, bez walizki. A czemu? Bo jedno z pięter szkoły należy do jego ojca, i po prostu tam spędzają święta. Był strasznie smutny, a dookoła niego cały czas latały jakieś natrętne dziewczyny. Ale on je olewał.
- Cindy, nie uważasz że Dominic jest jakiś taki przygnębiony?
- Myślę że to nie o to chodzi. Nie jest smutny, tylko zakochany.
- On, zakochany? Przecież wiedziałabym już o tym, jest moim przyjacielem.
- Ty naprawdę nic nie dostrzegasz? Nie powiedział ci, bo to w tobie się zakochał! - Spojrzałam dziwnie na Cindy.
- Żartujesz chyba. Tyle lasek się obok niego kręci, a miałby wybrać właśnie mnie? To niedorzeczne.
- Idź do niego. Na pewno poprawisz mu tym humor.
Tym razem posłucham mojej współlokatorki i podeszłam do Dominic'a. Odpędziłam od niego napalone dziewczyny i usiadłam obok.
- Cześć Domi!
- O cześć Emma. - trochę się rozpogodził. - Czekasz na rodziców?
- No, ale jakoś mnie to nie cieszy.
- Doskonale cię rozumiem.
- Czemu jesteś taki smutny? -postanowiłam nie owijać w bawełnę.
- Nic wielkiego. Po prostu mój ojciec nie będzie miał dla mnie czasu w święta. I będę je musiał spędzić z macochą.
- To słabo. Ale to nie jest wszystko. Powiedz mi, przyjaciele nie powinni mieć przed sobą sekretów.
- Dobrze powiem ci, ale jak pójdziemy do lasu.
(przysięgam, to jest najlepszy dialog jaki kiedykolwiek napisałam, zawsze śmieszy XDD)- Ok, w sumie mam jeszcze trochę czasu.
Ale on jest cwany. Poszliśmy do lasu i usiedliśmy na ławce.
- To co dzieje?
- Wiesz, podoba mi się taka jedna dziewczyna.
- Kto to? Znam ją?
- Nie raczej nie. Nie jest z tej szkoły.
- Hmmm.
- Nie wiem jak jej powiedzieć co do niej czuję.
-Może ta przerwa to dobra okazja? Albo poczekaj trochę, na Walentynki, ferie. To będzie bardzo romantyczne.
- To jest dobry pomysł. Dzięki Emma. - przytulił mnie.
- Spoko, w końcu przyjaciołom się pomaga.
Nagle Dominic trochę posmutniał. Czy powiedziałam coś nie tak? Nie, to pewnie przez tą dziewczynę.
Posiedzieliśmy chwilę w ciszy, gdy nagle zdałam sobie sprawę że za pięć minut pod szkołą będą rodzice. Biegiem wróciliśmy do szkoły. Idealnie, rodzice już tu są.
- Cześć mamo, część tato! -przywitałam ich.
- Cześć córciu, jesteś gotowa? -zapytała mama.
- Jasne. Albo nie poczekaj momencik. -Poszłam pożegnać się z Cindy, i z Dominic'iem. Zdziwiłam go tym, ale się ucieszył.
- Dobra, teraz jestem gotowa. - wróciłam do rodziców.
- To jedziemy.
*************
Dzisiaj wigilia, zaraz usiądziemy do stołu i zacznie się nasza sztywna rozmowa.- Emma, jak tam ci idzie w szkole? - zapytała mama.
- Dobrze, choć natłok obowiązków mnie męczy.
- Świetnie cię rozumiem. A ten chłopak, syn dyrektora. - Podniosłam głowę.
- Dominic?
- Tak.
- To mój przyjaciel, a kiedyś także Rosaline.
- Przyjaciel, tak na pewno - wtrącił się Liam.
- O co ci chodzi?
- Nic, nic.
************
Dominic:
"W końcu przyjaciołom się pomaga", te słowa nadal dźwięczały mi w uszach. Ona widzi we mnie tylko przyjaciela. Tyle dziewczyn za mną szaleje, tylko czemu nie ona? Do jadalni weszła Gabrielle, moja macocha. Super kolejne święta bez ojca. Jakbym w ogóle nie miał rodziców. Nie mogę ani trochę zmusić się do dobrego humoru, nie bez niej.- Część Dominic.
- Część Gabrielle.
- Coś nie tak?
- Nie, wszystko dobrze, oprócz tego, że zakochałem się bezwzajemnie.
- Czemu mi o tym nie powiedziałeś?
- Bo i tak mi nie pomożesz. Ona widzi we mnie tylko przyjaciela, nic więcej.
- Skąd wiesz?
- Bo mi to powiedziała.
*****************
Przyszedł czas na prezenty. Podobno najfajniejszy w całym dniu. Otworzyłam paczkę z moim imieniem. A w nim, laptop. W końcu coś co mi się przyda. Tym razem nie musiałam udawać, że się cieszę.⏳⏳⏳⏳⏳⏳⏳⏳⏳⏳
Ok, to na tyle z tej części. Mam dziwne wrażenie że szybko mi idzie z tymi rozdziałami. Ale mam wenę, taką ogromną więc trzeba wykorzystać. Na dodatek nie mogę uwierzyć że już tylko 25 do 100 odczytów.
🙋🙋🙋🙋🙋🙋🙋🙋
CZYTASZ
Księżniczka z przypadku
FantasyPiętnastoletnia Emma zaczyna naukę w szkole z internatem. Lecz przez okropne wydarzenie w jej rodzinie, jej życie zmienia się nie do poznania. Zapraszam! Jest to moje pierwsze opowiadanie na tej platformie, które nieudolnie próbuje zreanimować, więc...