1.11.

106 14 3
                                    


 Drzwi pojazdu, który bezszelestnie podjechał pod hotel, otworzyły się z cichym sykiem. Fandorin nawet nie wysilił się na wyjrzenie ze środka.

— Wejdźcie. Nie stwarzajmy podejrzeń. — Dobiegł nas jego głos. Przestronne wnętrze pomieściło nasze bagaże bez problemu. Pan Zoia wydawał się być wyjątkowo zamyślony, a jego twarzy nie rozświetlał uśmiech satysfakcji. Siedział wygodnie w jednym z foteli, ale nikłe, lekko fioletowe światło nie pozwoliło mi dostrzec więcej szczegółów. Gdy pojazd ruszył, odwrócił głowę w naszą stronę. — To wszystko? — Ruchem podbródka wskazał nasze walizki. W jego tonie nie dosłyszałam kpiny czy wyrzutu. Właściwie zabrzmiał, jakby był potwornie zmęczony.

— To się tak nie skończy — wyrzucił Septimus, siląc się na pewny ton. — Mam przyjaciół w pracy, sąsiadów, Kora jest zapisana do szkoły... W Valei nikt nie znika — zakończył, ściskając kurczowo niepodpisaną umowę. Mężczyzna westchnął.

— Jestem odpowiedzialny za wiele osób, które zniknęły z Północnych Okręgów — przyznał bez cienia skruchy. — Wątpię, czy którakolwiek z nich tego żałuje. Sami się przekonacie. — Siedziałam w ciszy, właściwie nie wiedząc, jak się zachować. Nie czułam strachu, choć sytuacja wyglądała nieciekawie. Jakby nie dotarło do mnie jeszcze, w co tak naprawdę się pakowaliśmy. Septimus brał już oddech, ale przerwało mu westchnienie Fandorina. Wyprostował się w siedzeniu i odwrócił się w naszym kierunku całą swoją sylwetką. — Jest mi cholernie przykro — powiedział dobitnie, chociaż również z wyraźnym zmęczeniem. Jakby samo wymawianie wyrazów sprawiało, że ma już dość wszystkiego. — Na tym polega moja praca i, odkąd pojawiłem się w Valei, wiedziałem, że tym razem padnie na was. Wiem, że czujecie się oszukani i nie macie pojęcia, czego się spodziewać, ale Arka nie jest organizacją, z którą warto zadzierać. Kiedy dotrzemy na miejsce... nie pożałujecie — zapewnił nas, a wtedy pojazd zatrzymał się.

Oboje byliśmy zdani na jego łaskę, a nasze pokrewieństwo ujawniało się chyba najbardziej w sytuacjach kryzysowych, gdy zachowywaliśmy się totalnie nieporadnie. Ja zupełnie wycofałam się z działania. Pewnie gdyby Fandorin zechciał nas sprzedać, nie pisnęłabym słowem. Z kolei Septimus podejmował próby obrony, ale jego wola walki zdawała się łatwa do zduszenia. Tak naprawdę byliśmy bezbronni.

Posłusznie podążyliśmy za nim po schodach do podziemnego pomieszczenia, z dala od wieżowców i centrum pogrążonej w ciemności, uśpionej Valei. Na dole czekało co najmniej kilka osób i wszystkie twarze zwróciły się w naszą stronę.

— Mamy komplet — rzucił Fandorin niedbale, podchodząc do wysokiego mężczyzny, który stał samotnie naprzeciw całej reszty. Podążyliśmy za nim, prowadzeni przerażonymi, zaciekawionymi albo podejrzliwymi spojrzeniami. — To jest Heks. Septimus i Kora — przedstawił nas sobie szybko, wskazując dłonią na odpowiednie osoby. Ten tylko mruknął niskim głosem i skinął delikatnie na powitanie. Połowę jego twarzy skrywała splamiona chusta, równie maskujący strój pokrywał zresztą całe jego ogromne ciało.

— Dowiemy się wreszcie, gdzie idziemy? — Z drugiego kąta sali wychynęła kobieta z groźnie zmarszczonymi brwiami. Jej krótkie, ciemne włosy opadły na powieki, a wąskie usta zacisnęła z zawziętością.

— Mamo... — spróbowała ją powstrzymać młoda dziewczyna skryta w cieniu, ale ta tylko machnęła ręką, ucinając wszelkie dyskusje.

— Proszę się uspokoić... — podjął Fandorin, ale nie pozwoliła mu dokończyć.

— O nie, panie Zoia. Nie mam zamiaru się uspokajać! Skończyła się moja cierpliwość! — wybuchła nagle i na sali zapanowała cisza. Uniosła podbródek z dumą i niemal zacisnęła dłonie w pięści, jakby próbując zachować chociaż minimalną kontrolę nad własną złością. Prawdopodobnie kilka osób na raz chciało w jakiś sposób zareagować: ona już otwierała usta do dalszego wrzasku, jej córka wysunęła się naprzód niepewnie i powoli, Fandorin wygładził garnitur, a Heks poruszył się niespokojnie. Wtedy jednak do sali wkroczył ktoś nowy i wszystko nagle zamarło.

Projekt NoeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz