Rozdział 20

1.2K 82 14
                                    

To, co spotkało Pottera przytrafiło się teraz połowie osób w hotelu. "Fioletowy eliksir" okazał się być lekarstwem na te objawy. Był to eliksir, który odpędzał ducha samobójców. Wiem tylko tyle, że ten hotel jest nawiedzony i sprawia, że wiele osób chce popełnić samobójstwo.

Dlaczego w takim razie tutaj mieliśmy przenocować? Jest to hotel dla mugoli, a takie duchy mogą opętać tylko czarodziei, więc nie mieliśmy pojęcia, że się tu znajdują. Zostało nam tylko zapobiec katastrofie.

Wszędzie słychać było krzyki. Biegłam wąskim korytarzem w ich stronę, ale gdy weszłam zobaczyłam, że jest już za późno.

Blond włosa dziewczyna w szacie Krukonów leżała na podłodze pod ścianą, a z jej rąk ciekła krew. Bardzo dużo krwi. Była to ta dziewczyna, z którą dzisiaj rozmawiałam. Podbiegłam do niej tak szybko, jak mogłam, sprawdziłam jej tętno i moje obawy okazały się być prawdą. Z moich oczu ciekły łzy, zamieniając się w wodospad. W ręce miała mały, zakrwawiony scyzoryk. Zabrałam go jej i odrzuciłam na bok. Przytuliłam ją, wybuchając płaczem. Nie dałam rady jej pomóc, gdybym była szybsza, mogłabym ocalić jej życie, ale tego nie zrobiłam. To wszystko moja wina! Zawsze muszę coś zepsuć. Może powinnam do niej dołączyć...

- Evans! - uderzyłam się pięścią w twarz - nawet o tym nie myśl! - po tych słowach wypiłam resztkę eliksiru, jaka mi pozostała i zemdlałam.

Obudziłam się w łóżku, z twarzą Pottera nad głową.

- Nareszcie - uśmiechnął się.

- Dlaczego pierwsze co widzę to twoja twarz? Gdzie ja jestem? - spytałam unosząc się na łokciach i odsuwając go od siebie. Miał na sobie czarną, dwuczęściową piżamę z nadrukiem Gryffindoru.

- Zmieniliśmy hotel, ten nie jest nawiedzony - powiedział, podchodząc do szafki.

- Dlaczego zemdlałam? - zmarszczyłam brwi w oczekiwaniu na odpowiedź, która i tak nie nadeszła.

- Nie wiem, nie jestem uzdrowicielem, tylko twoim chłopakiem - uśmiechnął się huncwocko i podszedł do mnie ze szklanką wody w dłoni.

- Nie jesteś ani tym, ani tym - burknęłam, wstając z łóżka z grymasem na twarzy. Rogacz wyciągnął do mnie rękę z wodą - nie chce mi się pić - powiedziałam i ruszyłam w kierunku drewnianych drzwi, które otworzyłam z zamiarem wyjścia stąd i o mało nie wpadłam w ogromną, czarną przepaść.

- Cisza nocna - usłyszałam odpowiedź na pytanie będące w mojej głowie. Zamknęłam z trzaskiem drzwi i skrzyżowałam ręce.

Nie chce mi się spać, w końcu dosłownie przed chwilą to robiłam. Bez słowa wyjęłam z walizki piżamę, ręcznik i kosmetyczkę, a następnie pewnym siebie krokiem weszłam do łazienki.

Gdy się w niej znalazłam zamknęłam drzwi na klucz i oparłam się o nie plecami, głęboko oddychając.

Dalej miałam przed oczami ciało Sybil. Mam nadzieję, że to, co widziałam było tylko skutkiem działania tych duchów... I że ta dziewczyna nie jest martwa.

Podeszłam do zlewu i opłukałam twarz zimną wodą. Zrobiło mi się gorąco i nagle miałam mroczki przed oczami.

Zaczęłam wyłapywać obrazy. Małe dziecko, promień zielonego światła, płacz.

Wszystko stało się strasznie szybko. Obudziłam się na podłodze w łazience. Powoli wstałam i spojrzałam w lustro.

Dziwne rzeczy się z tobą dzieją, Evans.

=>=<=

Po wyjściu z łazienki zauważyłam, że Potter śpi. Położyłam się na łóżku, które było z dala od okna i Rogacza i przykryłam się szczelnie kołdrą. Męczyłam się z uśnięciem długi czas, przechodziłam z boku na bok, przez chwile nawet miałam nogi na poduszce, ale nic mi nie pomagało. Nie miałam najmniejszej ochoty na sen.

- Masz robaki w dupie? - usłyszałam zachrypnięty głos. Potter leżał na boku i mi się przyglądał.

- Nie mogę zasnąć - burknęłam - nie mogłeś mnie obudzić w dzień? Teraz nie byłoby problemu.

- Kiedy tak słodko spałaś - położył się nie plecach - nie miałem serca, żeby psuć sobie taki widok.

- Ha ha, bardzo śmieszne - prychnęłam. Czy on kiedykolwiek będzie normalny? - teraz przez to będę się męczyć.

- Zamknij oczy - powiedział.

- Co? Przecież wiem jak do jasnej cholery usnąć!

- Zamknij oczy - powtórzył. Prychnęłam i odwróciłam się do niego plecami. Nie będzie mnie głupek pouczał, jak mam usnąć. Przez niego dostaję szału, a na dodatek mam okres. Przez moją wściekłość nie zauważyłam, że stoi on za mną i gdy przewróciłam się na drugi bok, o mało nie dostałam zawału serca. W pokoju było ciemno, a on stał nade mną jak jakaś zjawa.

- Chcesz, żebym dostała zawału?! - złapałam się za serce.

- Mówiłem, żebyś zamknęła oczy - nie byłam w stanie zobaczyć jego twarzy, z powodu ciemności.

- Czego więc chcesz? - spytałam nie ruszając się.

- Pomogę ci zasnąć - poczułam ciepło przy policzku. To była jego dłoń, którą po nim przesuwał.

- To mi nie pomaga - burknęłam i odwróciłam się do niego plecami. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć - przestań mnie dotykać, Potter - syknęłam, gdy poczułam jego dłoń wędrującą po moim karku.

- Cicho... Idź już spać - szepnął nagle z głową przy moim uchu, przez co się wzdrygnęłam.

- To było straszne - sapnęłam, zauważając, że zrobiłam się trochę śpiąca - ale działa.

- Mówiłem - głaskał mnie po głowie, powodując, że moje powieki robiły się coraz cięższe. Skąd mogłam wiedzieć, że to zasługa różdżki, którą trzymał w drugiej ręce? Było mi tak przyjemnie...
Głaskał mnie w tył głowy, zjechał na kark, a ja nie byłam w stanie go zatrzymać, moje powieki były strasznie ciężkie, aż w końcu usnęłam.

Evans, umówisz się ze mną? (Jily)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz