Rozdział 21

1.1K 77 4
                                    

Lily POV:

- Nie! Nie odchodź! - wrzeszczałam ile sił w płucach.

- Nigdzie nie idę, wstawaj!

- Obiecaj! Proszę! - załkałam.

- Czy ją się da obudzić? Lily! - powiedział, ale ja się bałam, że zostanę tu sama.

- Pomocy!

- Na brodę Merlina, Lily pobudka! - Dostałam czymś zimnym w twarz. Ocknęłam się i porzuciłam sen z trzęsącymi się dłońmi. Byłam cała mokra. Nade mną stał przerażony Potter z pustą szklanką po wodzie w ręku. Nagle zdałam sobie sprawę, jak się skompromitowałam. Palnęłam się w czoło i zerwałam się z łóżka. Nie chciałam się przyznać, że śnił mi się Potter, więc nawet na niego nie spojrzałam.

- Sorry za tamto, miałam koszmar - burknęłam, zabierając ciuchy na przebranie i szczoteczkę z pastą z walizki.

- Zauważyłem - powiedział przechadzając się po pokoju - co ci się właściwie śniło?

- Nie ważne - powiedziałam od razu i weszłam do łazienki, kończąc tym samym rozmowę. Ubrałam jeansy i białą bluzkę z nadrukiem róży na kieszonce. Spojrzałam w lustro i przemyłam twarz z naburmuszoną miną. Przypomniała mi się wczorajsza sytuacja, więc zaczęłam szybko myć zęby i przeczesałam palcami rude kosmyki. Wyszłam z łazienki i wpadłam na Pottera upadając na podłogę.

- Specjalnie to zrobiłeś, gnojku - burknęłam, wstawać z prędkością światła.

- Niby co? - uśmiechnął się.

- Z łatwością byś ustał - kopnęłam go ze złości w kostkę, ale tego pożałowałam. Rozbolał mnie palec, ale starałam się nie skrzywić, co go wyraźnie rozbawiło - Wal się - odeszłam od niego i schowałam piżamę do walizki. Wzięłam różdżkę z szafki nocnej i zabrałam się za ubieranie białych trampek. Potter wszedł do łazienki i zostałam sama. Spojrzałam na zegarek. O której miało być śniadanie? Wstałam z łóżka, pościeliłam je i wyszłam z pokoju, rozglądając się po korytarzu. Zauważyłam, że nie tylko ja. Na ławce siedział ktoś, kogo widok uszczęśliwił mnie bardziej niż cokolwiek innego. Podbiegłam do niej i bez słowa wzięłam ją w ramiona, co spowodowało zaskoczenie.

- Przepraszam - sapnęłam, puszczając ją z objęć - myślałam, że nie żyjesz.

- Nic się nie stało Lily, wszyscy mieli zwidy. Ja widziałam, jak James ściga cię z nożem! - zaśmiała się.

- Wiesz może o której śniadanie? Zgłodniałam.

- Za chwilę ma być zbiórka - uśmiechnęła się, wstając - lepiej idź po Jamesa! - pokiwałam głową i wróciłam do pokoju.

- Potter, zaraz będzie śniada... - przerwałam w połowie słowa - oszalałeś?! Nie można używać czarów! - Gdy tylko mnie zauważył schował kartkę papieru do kieszeni, a różdżkę do drugiej.

- Ja nic nie robiłem.

- Pokaż mi kartkę, skoro to "nic" - wyciągnęłam rękę. Potter bez wahania podał mi pognieciony pergamin. Obejrzałam z wszystkich stron, ale nic na niej nie było. Spojrzałam na niego - jakie zaklęcie to chroni? - spytałam podejrzliwie.

- Co? - zaśmiał się - to jest zwykły pergamin, Evans.

- To dlaczego machałeś nad nim różdżką? - wyjęłam swoją różdżkę z kieszeni i chciałam wypróbować jakiekolwiek zaklęcie, ale powstrzymałam się, wiedząc, że mi nie wolno - masz szczęście, że jesteśmy tu, a nie w Hogwarcie. Ale i tak się dowiem, co to jest.

- Dowiesz się, że to pergamin, Evans. - powiedział, zabierając ode mnie pergamin. Złożył go w kostkę i wsadził do kieszeni. Prychnęłam, wiedząc, że w końcu i tak się dowiem i wyszłam.

Evans, umówisz się ze mną? (Jily)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz