Rozdział 23

1.3K 85 36
                                    

💜Dedykuję to każdemu kto to czyta💜

Hej, serio nie miałam pojęcia jak opisać tę grę, proszę o wybaczenie.

A chyba każdy ją zna - nad morzem zawsze są takie stoły i się odbija tym krążkiem XD

I bardzo przepraszam za nieobecność, ale nie miałam weny, a chciałam, żeby to się dało czytać
💜

Lily POV:

Tak. Stało się. Przegrałam. Potter skakał z radości. Ja dalej nie mogę w to uwierzyć.

- Nie zgadzam się - powiedziałam - zróbmy rewanż! - spanikowałam.

- Oj Evans, Evans - zaczął się zastanawiać, a ja kipiałam ze złości. Nie mogę mieć aż takiego pecha! Ta gra wydawała się bardzo prosta na początku, ale jak widać przeceniałam jego możliwości, co było błędem. - skoro chcesz znów przegrać... Czemu nie?

- Teraz ty przegrasz! - burknęłam.

- Potrzebne nam nowe zasady - powiedział patrząc na mnie z błyskiem w oku.

- Gdy przegrasz wisisz mi trzy przysługi! - wskazałam na niego palcem. Coś czuję, że moja pewność siebie wprowadzi mnie kiedyś do grobu.

- Oszalałaś - prychnął - chociaż, w sumie... Trzy przysługi to całkiem dużo, zakładając, że wygram. To jak? Gdybym przegrał to wiszę ci trzy przysługi, a kiedy ty przegrasz to wisisz mi, okej? - uśmiechnął się i pewny siebie oparł o stół. Cała wrzałam ze złości. Chyba zbyt często ostatnio się denerwuję takimi błahostkami, ale co mam na to poradzić, mając Pottera u boku?

- Umowa stoi - zdecydowałam w końcu i spojrzałam Potterowi w oczy. Wydawał się być pewny swojej wygranej. Ja natomiast z każdą chwilą wątpiłam w nią coraz bardziej. Muszę wygrać ten głupi mecz, choćby nie wiem co. Wzięłam do ręki to coś, czym się odbija to drugie coś i ustawiłam się w wojennej pozycji. Potter wrzucił monetę do maszyny, przez co zaczęła grać znana mi już melodyjka, a chochliki wypuszczone z małych klatek zaczęły latać we wszystkie strony. Łapały nas za uszy, włosy i łaskotały swoimi małymi łapskami, doprowadzając do szału. Potter starał się nie zwracać na nie uwagi, ale wyglądało na to, że się na niego uwzięły, wkładając mu palce nawet do uszu. Zaśmiałam się z tego widoku, przez co straciłam uwagę z krążka, który wpadł do mojej bramki.

- Jeden Zero - usłyszałam. Zmierzyłam Pottera morderczym wzrokiem, na co tylko wzruszył ramionami z tym okropnym uśmiechem na ustach. Nie ujdzie mu to na sucho. Wyjęłam krążek z maszyny i nachyliłam się nad stołem, przygotowując do strzału. Wypuściłam krążek w ruch, który zaczął odbijać się o wszystkie ściany, niebezpiecznie zbliżając w moją stronę. Nie chcąc za wszelką cenę dać mu wpaść do mojej bramki zaczęłam nerwowo machać ręką po stole. Krążek odbił się i ze świstem trafił do bramki. Bogu dzięki nie mojej. Mamy remis, co nie zniechęciło Rogacza w żaden sposób. Już zdążyłam przyzwyczaić się do chochlików doprowadzających mnie do stanu, który mogłabym porównać do tego, do którego doprowadza mnie sam James Potter.

Gra się skończyła, oznajmiając to jednogłośnym wynikiem. Trzy do jednego. Dla tego parszywego glonojada.

I jak mogłam być tak głupia i sądzić, że wygram z nim tą głupią grę? On pewnie miał styczność z tymi głupimi grami jako dziecko, a ja tylko z mugolskimi odpowiednikami. No cóż - stało się, a ja nie miałam zamiaru spełniać jego zachcianek. Nie wiem co on ma w tym łbie, więc chyba od razu powiem, że to wszystko nie miało sensu, a ta gra to dziecinada.

Evans, umówisz się ze mną? (Jily)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz