Czapter 1

274 6 120
                                    

Cześć jestem Liwia i mam 17 lat. Od 3 lat jestem Gargamelonators. Oh ah oh on jest taki super. Mam nawet specjalny ołtarzyk wychwalania Gargamela, codziennie zapalam mu świeczki zapachowe.

-Oh chyba dzisiaj wyjdę do parku, bo mi się kurwa nudzi.- powiedziałam i pospiesznie zbiegłam po schodach. Wcale się nie wypierdoliłam na ten mój głupi ryj. Wstałam i założyłam moje wykurwiste vansy i bluzę z adidasa, oraz nałożyłam wpierdolkę na głowę. Pragnę przypomnieć, że miałam 3 kilo makijażu na sobie. Wykonałam go kosmetykami znajdującymi się w mojej szafie mody. Śpię w nim od trzech tygodni, ponieważ nie mam dłuta aby go zdjąć.

Tak więc wypędziłam jak sarna z lasu z mojego siedmiopiętrowego domu. Zamknęłam drzwi i ruszyłam w kierunku parku. Nagle potknęłam się i prawie upadłam na ten mój głupi ryj. Ale na szczęście idący przede mną chłopak mnie złapał.

-Cześć, nic ci nie jest?- zapytał. Hmm, skąd ja znam ten głos? Pomyślałam. Podniosłam głowę, a moim oczom ukazał się... O MÓJ BOŻE, TO  BYŁ GARGAMEL! W tym momencie się bardzo podnieciłam.

-Nn-ie, n-nic mi n-ie jest- o nie, chyba się troszkę zająknęłam.

-Cieszę się, że nic ci nie jest- powiedział brunet, uśmiechając się.- Chociaż mogłaś upaść na ten swój głupi ryj. Wiesz... Skoro już się spotkaliśmy, to może wyjdziemy gdzieś razem?- O mój boże, czy Gargamel właśnie zaprosił mnie na randkę?-pomyślałam.

-Oh, bardzo chętnie-odpowiedziałam seksownym głosem.

-W takim razie zapraszam cię do kina. Kupię ci podwójny popcorn.

DWIE-GODZINY-PÓŹNIEJ

Poprawiałam swój delikatny makijaż, po czym spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze czterdzieści pięć minut do spotkania, więc stwierdziłam, że poprawię mój makijaż jeszcze bardziej, żeby wyglądać bardziej naturalnie. 

Po czterdziestu pięciu minutach Gargamel przyjechał po mnie swoim rowerem. I pojechaliśmy razem do kina. Ale ten szmaciarz nie kupił mi podwójnego popcornu.

-Powiesz mi chociaż na jaki film mnie zabrałeś?- zapytałam. 

-Hehe -uśmiechnął się. -niespodzianka -wyszeptał mi do ucha.

Weszliśmy do sali, która była całkowicie pusta.-Chodź za mną, pokażę ci nasze miejsca- powiedział łapiąc mnie ponętnie za dłoń.

-Chyba powinnam jeszcze zamknąć oczy-zażartowałam. 

Chłopak zaprowadził mnie na dwuosobową kanapę. Popatrzyłam na niego z pogardą, a on odpowiedział;

-Mogę z niej zrobić tapczan.

-Ło, jesteś jak magia Y-zaimponował mi tym. W trakcie reklam Jakub przerobił naszą dwuosobową kanapę na wygodny tapczan.-Usiądź obok mnie-wyszeptał. Usiadłam.

-O łał, reklama Greya-powiedziałam.

-To nie reklama skarbie. 

-Ale...A-a-ale... Ale Kuba, dlaczego ten tapczan ma zapięcia na ręce i nogi?-nie zdążyłam usłyszeć odpowiedzi, gdyż przypiął mnie do tapczanu. Na sali zgasło światło. Kuba włożył mi w usta coś, co miało mi je zakneblować. Rozdarł moje ubranie i rzucił je za siebie. Próbowałam się wyrwać, szarpałam się, ale nic nie pomagało.

-Mrr... Jesteś taka niegrzeczna- powiedział.-Lubię takie.

Płakałam. Krzyczałam "NIEEEEEEEEEE", ale nic nie pomagało. Kuba wyjął marker i zaczął nim coś na mnie rysować.

-Jak ci się podoba?-powiedział po chwili, pokazując mi lusterko. Na moim brzuchu widniała plansza do gry w statki, a na moim czole penis. Tak, Kuba co dopiero wyszedł z gimnazjum. Nie mogłam nic powiedzieć, dlatego tylko przytaknęłam. Gargamel odłożył lustro i zaczął rysować dalej.Obstawiam, że rozstawiał statki na swojej planszy. Wyjął mi knebel z ust i rzekł;

-Graj ze mną w statki dziecinko.

-D.. De 3-wyrzuciłam z siebie.

-Pudło skarbie- powiedział przypierdalając mi w głowę kartonem. Straciłam przytomność.-No cóż, dokończymy to innym razem-powiedział. 



Szeptu SzeptOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz