-Kuba, dlaczego to robisz? Dokąd mnie zabierasz?-zapytałam, dalej nie mogąc opanować cieknących po policzkach łez.
-Zamknij się-odpowiedział stanowczo.-Wsiadaj-powiedział wskazując na swój rower. -Ty siedzisz na bagażniku.
Bez wahania wsiadłam na pojazd. Przypomniały mi się czasy, kiedy Kuba woził mnie swoim rowerem na randki. Teraz była to nic nieznacząca przeszłość. Gardziłam nim odkąd poznałam Kacpra, czyli jakoś od godziny. Teraz to właśnie Kacper jest miłością mojego życia i już nic tego nie zmieni.
Kuba wsiadł na rower i pojechaliśmy przed siebie. Objęłam go w pasie ale tylko po to, aby się nie spierdolić z roweru. Oparłam swój wilgotny policzek o jego plecy, słysząc jak chłopak sapie ze zmęczenia. Zamknęłam oczy wracając myślami do wydarzenia w parku.
Obudziłam się gdy poczułam szarpnięcie za ramię.
-Wstawaj, idziemy.-Powiedział Kuba ciągnąc mnie za łokieć. Posłusznie wstałam i poszłam za chłopakiem, rozglądając się dookoła. Nie mogłam przypomnieć sobie tej okolicy...
-KUBA POCZEKAJ!-krzyknęłam przerażona.
-Czego chcesz głupia szmato?- w jego głosie można było usłyszeć gniew. No nie, to chyba moja wina. Poczułam napływające do oczu łzy.
-Przepraszam...-wyszeptałam, próbując się nie osmarkać. Chłopak podszedł i objął mnie swoimi męskim ramionami.
-Kocham cię Liwia- powiedział i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Gwałtownym ruchem oderwałam się od chłopaka i odepchnęłam go.-KUBA POCZEKAJ!-krzyknęłam. Tym razem nie pozwoliłam mu przerwać- Glagluś!
-O czym ty bredzisz suko? -zapytał zaciekawiony.
-Mój pies... on... On boi się fajerwerków.- znowu poczułam, jak łzy zbierają się w moich oczach.-Jest... jest taki mały i niewinny... Tak słodko piszczy, kiedy go biję... Jest wtedy taki bezbronny... A kiedy przede mną ucieka, potyka się o własne nogi. Gdybyś tylko widział jak się trząsł, kiedy znalazłam go w zamrażarce-uśmiechnęłam się na to wspomnienie i od razu zbiło mi się cieplej na sercu. Szkoda że tamtego dnia Glaglusiowi nie było cieplej.-Kuba ja go kocham. Nie możesz mnie tak teraz porwać, on mnie potrzebuje!-wykrzyczałam mu to prosto w twarz.
Kuba cały się trząsł. Zakrył dłońmi oczy, ale nawet wtedy mogłam dostrzec, że płakał. Osunął się na ziemię.
-Nie możemy go tak zostawić.-wyszeptał i zerwał się na równe nogi.
Tamtego razu Kuba pokazał mi, co to znaczy ostra jazda na składaku.
CZYTASZ
Szeptu Szept
Fiksi Penggemar-Ale...A-a-ale... Ale Kuba, dlaczego ten tapczan ma zapięcia na ręce i nogi?-nie zdążyłam usłyszeć odpowiedzi, gdyż przypiął mnie do tapczanu. Na sali zgasło światło. Kuba włożył mi w usta coś, co miało mi je zakneblować. Rozdarł moje ubranie i rzuc...