¹⁶.Przestanie liczyć pieniądze, zacznie liczyć gwiazdy

3K 316 57
                                    

               Changbin skrzywił się, czując na twarzy zimny żel. Czuł się, jakby ktoś na chama, położył mu kostki lodu do stłuczeń. Felix od paru minut katował go jakimś cudownym środkiem, który ma pomóc goić tego typu rzeczy. Choć Bin, wolałby, aby wszystko samo się zagoiło razem z czasem. W końcu to on jest najlepszym lekarstwem.
- Nie ruszaj się - mruknął młodszy, dokładnie pokrywając sine powierzchnie maścią.
- To śmierdzi.
- Może nie pachnie najlepiej, ale na stłuczenia działa cuda. - Brunet spojrzał na skupioną, piegowatą twarz, przez którą serce zabiło mu nieco szybciej. Felix przyszedł parę minut temu z jakąś breją i oświadczył, że to pomoże zażegnać sine plamy na twarzy Changbina. Czy starszy protestował? Oczywiście, jednak z zaciętością blondyna nie było dyskusji. Szczególnie gdy martwił się o bruneta.
- Nie powinno cię tu być Lixie... - mruknął, aby następnie jęknąć cicho, gdy młodszy dotknął strupa na wardze. Dobrze mu tak. Blondyn przejechał prawie pół miasta, wystawił się na pogardliwy wzrok wszystkich z okolicy, a Bin ot tak sobie oświadcza mu, że nie powinno go tu być.
- Ałć, ałć, ałć... To boli.
- To nie gadaj tyle - burknął, przylepiając świeży plaster na brew starszego. Naprawdę się martwił. I tak. Przyjechał tutaj tylko po to, aby upaćkać jego twarz i nakleić kawałek materiału na czoło. W końcu... Każda wymówka, aby dotknąć chłopaka czy być obok niego, jest dobra, prawda?
            Felix odłożył jasno-zieloną tubkę na komodę, która stała obok łóżka i usiadł na materacu, tuż obok bruneta.
- Zgaduję, że pobili cię nie tylko na twarzy - mruknął, patrząc na Changbina, który odchylił się do tyłu, aby oprzeć się o ścianę. Na pytanie blondyna kiwnął niechętnie głową. Nie było sensu kłamać. To było zbyt oczywiste.
- Zostawię ci to - westchnął. - Zawsze stosujemy ją, gdy potłuczemy się, przy twardszych lądowaniach, po awaryjnej ewakuacji z konia. - Changbin, po tych słowach, nagle przypomniał sobie o zawodach. O złym humorze młodszego, o chłodnym obliczu pana Lee i rażącym wzroku Maxa.
- A właśnie - mruknął, patrząc w czekoladowe, iskrzące się oczy.- Jak się mają relacje w twoim domu?
- Co masz na myśli? - Felix zamarzł na chwilę. Nie chciał o tym rozmawiać. Poza tym, to nie był najlepszy moment, aby rozdrabniać się nad jego problemami. Changbin wkopał się w jakieś bagno, nie chce pisnąć ani słówka na ten temat, a blondyn nawet nie myśli, aby zaprzątać mu głowę swoimi kłopotami.
- No wiesz... Jak po zawodach.
- Chyba wszystko w porządku - zagryzł policzki od środka. - Wszystko jest po staremu. - No może z takim wyjątkiem, że trenował jeszcze więcej i nie spał po nocach, rozmyślając o tym, jaką serią porażek i niepowodzeń były ostatnie tygodnie. Blondyn przejął się przegraną i zawiedzioną miną ojca, a kłótnia z Seo, który przez ostatni czas był dla niego pewnego rodzaju ucieczką od rzeczywistości, wcale nie polepszała sytuacji.

- Za dwa tygodnie mam kolejne zawody - powiedział to tak szybko, że Eminem by tego szybciej nie zarapował.

- Tak szybko? - Oczy Changbina powiększyły się o połowę ze zdziwienia. Nie był pewny czy to dobry pomysł. Nadal pamiętał ten ogromny stres, jaki zalewał młodszego przed startem. Czy Felix, aby na pewno jest gotowy ponownie podjąć wyzwanie?
- Max też jedzie? - zapytał, marszcząc brwi. Felix pokiwał twierdząco głową, a Bin czuł, że to nie może skończyć się dobrze.
- Chcesz, abym z tobą jechał?
- Nie. Odpoczywaj.
- Felix... Jestem poobijany nie obłożnie chory.
- Dasz radę przytrzymać Pentagona, gdy się odsadzi? - Changbin zagryzł policzki. Czasem miał wrażenie, że ten koń zaskoczy go i zacznie nagle galopować, a brunet nie będzie miał sił, aby go zatrzymać, nawet będąc zdrowym. Co więc ma powiedzieć, gdy ledwo daje radę zejść po schodach?
- Nie.
- Właśnie - westchnął, zaczesując blond grzywkę do tyłu. Seo spojrzał dokładniej na włosy chłopaka. Dałby sobie rękę uciąć, że jeszcze niedawno, chłopak miał paro centymetrowy odrost, a kolor jego włosów był o wiele bardziej kanarkowy.
- Pofarbowałeś włosy? - zapytał, przyglądając im się bliżej.
- Zmieniłem tylko trochę odcień. - Zaczesał pojedynczy, niesforny kosmyk za ucho, uśmiechając się lekko. Zauważył.
- Podoba ci się? - Nie wiedział, dlaczego te słowa wymsknęły się z jego ust. Najpierw powiedział, później pomyślał.
- Do twarzy ci w nich. - Piaskowy blond, który zdobił teraz twarz chłopaka, nadawał jeszcze większej delikatności i naturalności. Changbin skłamałby, gdyby powiedział, że mu się nie podoba. Co prawda nie gustuje w jasnych włosach, ale Felix jest wyjątkiem, za którym szaleje.

[w trakcie poprawek]•I am not• //ChanglixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz