¹⁵.Przepraszam

2.6K 311 52
                                    

                  Zacisnął pięści, które trzymał w kieszeni. Szczupły, dość wysoki blondyn przemierzał właśnie obrzeża miasta. Pierwszy raz zawitał w tej okolicy i był nią nieco przerażony. Zniszczone, ustawione prawie przy sobie domy, ogrodzenia z taniej, metalowej siatki, małe sklepiki, w których zasady higieny domagały się o pomstę do nieba i siedzący przed nimi ludzie, którzy lustrowali Felixa dziwnym wzrokiem. Czuł się tu nieswojo, obco. Patrzyli na niego jak na kryminalistę albo świeże mięsko, które chętnie upichcą na grillu i schrupią ze smakiem. I szczerze, najchętniej zawróciłby się i przetransportował swój tyłek prosto do domu... Ale miał tutaj coś do załatwienia. Coś, co było warte chwilowego dyskomfortu i strachu.
- To już niedaleko - mruknął sam do siebie. W myślach powtarzał adres Changbina. Numer domu i ulicę, przy której starszy mieszkał.

                Chłopak od tygodnia nie dawał znaku życia. Nie odpisywał, nie wyświetlał wiadomości i nie przychodził do stajni. Zupełnie zniknął, usprawiedliwiając nieobecność chorobą. Felix nie spodziewał się, że aż tak bardzo zrani go jednym, głupim zdaniem. Swoją drogą bardzo tego żałował i wcale tak nie myślał. Znał Bina lepiej, niż pan Lee, Hyunjin czy Max i doskonale wiedział, że jest cudownym chłopakiem... a przynajmniej tak mu się wydawało. 
           

***     

       
            Felix stanął przed obdrapanymi z lakieru drzwiami wejściowymi domu Changbina. Rozejrzał się dookoła, zdając sobie sprawę, że ten budynek, powoli zamienia się w ruinę. Odpadająca farba, zardzewiała barierka i ledwo zipiąca klamka. Dodatkowo dzwonek, który powinien elegancko siedzieć w ścianie, już dawno z niej wypadł, dyndając na boki, przy pierwszym, lepszym podmuchu wiatru. To nie był przytulny i dobrze wykończony dom, taki jak ten, w którym mieszkał Felix. To była rudera, która według blondyna, zawali się za parę lat.

 Wahał się przez chwilę, zębami skubiąc suche skórki na ustach, aż w końcu niepewnie wdusił wiszący przycisk, robiący za dzwonek. Zza, prawdopodobnie cienkich, drzwi dało się usłyszeć cichą melodyjkę, a Felix poczuł jak nagle zalewa go stres. Co ma powiedzieć Changbinowi? Jak mu wszystko wyjaśnić? Na pewno musi przeprosić.
Wraz z cichym tupaniem, serce blondyna przyspieszało swoje bicie, aż w końcu zrównało się ze stukaniem. Naprawdę się denerwował. Nie chciał stracić bruneta. Nie, teraz kiedy jest pewny, że już nie są tylko znajomymi.
- Słucham? - Lee poczuł jak zalewa go fala ulgi, a później zaskoczenia. Osobą, która przywitała go w drzwiach, wcale nie była znajoma twarz Bina, a mały, szczupły chłopiec, którego wiek Felix oszacowałby na dziesięć.
- Um... Cześć - uśmiechnął się, aby nie przestraszyć dziecka, ubranego w szare dresy i czarną koszulkę. Gdy mu się bliżej przyjrzeć... Jest całkiem podobny do starszego brata. - Jestem Felix, kolega Changbina.
- Hyung nie czuje się najlepiej. Prosił, aby nikogo nie wpuszczać.
- Przyszedłem go odwiedzić. - Miał nadzieję, że chłopczyk pozwoli mu na spotkanie, a nawet jeśli nie... Lee tak łatwo nie odpuści. Przecież dziecko nie będzie mu dyktować zasad.
- Jesteś kolegą Bina? - zapytał, lustrując go wzrokiem, od stóp do głów. Felix nie przypominał znajomych  bruneta. Jasne, uczesane i ułożone blond włosy, promienny uśmiech i nowe, modne, czyste ubrania, stanowiły wręcz kontrast do prezencji młodzieńców, odwiedzających ten dom.
- Koledzy hyunga tak nie wyglądają. - Chłopczyk zmarszczył brwi, nadal wlepiając ciemne źrenice w twarz chłopaka. Lix naprawdę odróżniał się od dzieciaków z okolicy i to stąd te wszystkie dziwne i krzywe spojrzenia.
- Słuchaj, naprawdę martwię się o twojego brata. Pokłóciliśmy się jakiś czas temu i zależy mi, aby go przeprosić - powiedział łagodnym, miękkim i głębokim głosem, który wyciszyłby nawet rozwścieczonego zwierzaka. - Mógłbyś go zawołać?
- Nie sądzę, aby hyung dał radę wstać.
- Tak źle się czuje? - Mały Seo pokiwał głową, a Felix zagryzł wargę. Nie sądził, że będzie aż tak niedobrze.
- Mógłbym wejść? Chcę tylko chwilkę z nim porozmawiać. - Jeśli Felix nie zobaczy twarzy bruneta, choćby jeszcze przez jeden dzień... Oszaleje. - Nie zajmę mu dużo czasu. - Chłopiec spojrzał niepewnie, trzymając się klamki i przygryzając policzki od środka. Ta ładna, promienna twarz blondyna budziła zaufanie, a głęboki miękki głos, sprawiał, że chciało się wykonywać jego polecenia.
- Ale nie zrobisz mu nic złego, prawda?
- Przyszedłem go przeprosić. To chyba jest coś dobrego. - Chłopiec patrzył na niego bystrym, oceniającym wzrokiem i dało się dostrzec, że przez dłuższą chwilę toczył batalię myśli. Jednakowoż temu urokowi oraz aparycji księcia z bajki bardzo łatwo ulec.
- W takim razie... Chyba możesz wejść. - Felix uśmiechnął się promiennie. Udało mu się i poszło gładko. Łatwej niż mu się wydawało.
- Tylko bądź cicho, bo tata śpi. Hyung ma pokój na górze.

[w trakcie poprawek]•I am not• //ChanglixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz