Głośne stukanie kopyt o kostkę odbijało się echem od ścian stajni, jednocześnie mieszając z cichym żuciem siana. Kary ogier o długiej, falowanej grzywie stąpał nerwowo u boku Felixa, który oczarowany przyglądał się ruchom konia.
- Jest cudowny. - Szeroki uśmiech nie schodził z jego ust, gdy zwierze kręciło łbem na wszystkie strony, przyglądając się otoczeniu.
- Urody odmówić mu nie można - mruknął Changbin, obserwując, jak jego chłopak z iskrami w oczach prowadza konia w kółko, od drzwi wejściowych do końca boksów. Brunet już widział, jak młodszy tylko tupie nóżkami, aby wskoczyć na grzbiet i wypróbować nową furę.
- Masz zamiar dziś go pomęczyć? - zapytał, gdy blondyn podszedł do niego z rumakiem w ręce, jednocześnie kręcąc przecząco głową. Bin niepewnie ułożył dłoń na aksamitnym pysku, ostrożnie go gładząc.
Nowy nabytek pana Lee miał dziwne, pokręcone imię, którego Changbin nawet nie starał się zapamiętać. W końcu, jaki jest tego sens, skoro nie będzie w stanie go wypowiedzieć? Dlatego po prostu ochrzci go jakimś dziwnym, dźwięcznym i krótkim imieniem, aby przy jakimkolwiek kontakcie nie mówić do zwierzęcia, tylko "koń". Zaczął się już nawet przymieżać do "Kudłaty", co miało nawiązywać do pięknej, gęstej grzywy i długiego, grubego ogona.
- Co twój tata planuje z tym zrobić?
- Wendy będzie na nim jeździć. - Felix poklepał rumaka po szyi, dokładnie przyglądając się lśniącej, kruczej sierści. - Ma wobec niego duże oczekiwania - mruknął, bawiąc się falowaną grzywą. Zastanawiał się już jak wyprosić pozwolenie od siostry na, chociażby jedną jazdę, bo wprew pozorom... Wendy nie lubiła się dzielić. A już szczególnie nie lubiła dzielić się swoimi końskimi partnerami.
Changbin spojrzał na młodszego, uśmiechając się lekko. Zawsze rozczulała go ta dziecięca fascynacja, która wydawała się wręcz jarzyć jasnym światłem w oczach blondyna, gdy tylko zobaczył na swej drodze wierzchowca. Wydawał się wtedy taki energiczny, taki żywy, jakby ktoś tchnął w niego podwójną chęć do życia. Felix robił to, co kocha, nawet jeśli czasem przynosi to ogrom bólu.
- Odstaw go już do boksu - westchnął w końcu, czując, że czas ich goni. Dopiero co wrócili od Chana i pierwsze co młodszy musiał zrobić to dorwać się do nowego mieszkańca stajni... a przecież mają jeszcze mnóstwo rzeczy do odhaczenia na liście obowiązków.
- Jeszcze chwilka - mruknął, wyjmując z kieszeni mały, okrągły smakołyk i podsuwając go prosto pod pysk zwierzęcia, a gdy rumak zjadł go ze smakiem, Felix zaczął mówić coś do niego dziwnym tonem, jakby mówił do bobasa. Rozczulające, jednak to Bin dostanie ochrzan za niewykonane obowiązki i... w sumie to sam nie wie, dlaczego po prostu nie zostawił piegusa z nową miłością.
- Lix... - mruknął, wzdychając głośno. - Później do niego przyjdziesz. Pentagon też potrzebuje trochę miłości.
- Dopóki ma siano w boksie, to nie będzie cierpiał z powodu braku pieszczot. - Mówiąc to, złapał mocniej za uwiąz, aby po chwili odwrócić się i przejść z ogromnym, potężnym ogierem do boksu. Widząc posturę "Kudłatego" Changbin zaczął się zastanawiać, jakim cudem mała, drobna Wendy da radę zapanować nad tą kupą mięśni.
- Od czego zaczynamy? - Felix, otarł dłonie o stare, powycierane bryczesy, spoglądając na Bina nieco zawiedzionym wzrokiem. Chętnie zostałby jeszcze na kilka chwil, ale mało brakuje, aby starszy nie zaczął ciągnąć go za szlufki spodni. Dlatego, aby już nie przedłużać, w bólu i rozpaczy rozstanie się z fryzem.
- Nie wiem. Może od... - Nie zdążył skończyć zdania, gdy z wyjścia zaczęły dobiegać męskie, głośne, nerwowe krzyki. Brzmiały trochę jak kłótnia dzieciaków z blokowiska, które mają problem, że trzepak jest tylko jeden, a grupki znajomych dwie. Jednak sądząc po tonie głosu, nie poszło o nic tak błahego.
Chłopcy spojrzeli po sobie zdziwieni. Było jeszcze stosunkowo wcześnie i stajnia dopiero zapełniała się "gośćmi". Dlatego dookoła nich panowały tylko ciche dźwięki żucia, stukania kopyt i sporadycznego rżenia koni.
- Co do cholery?
***
CZYTASZ
[w trakcie poprawek]•I am not• //Changlix
FanficChangbina nikt nigdy nie nauczył jak odróżniać dobro od zła. Felix jest tylko dobrym chłopcem, który widzi w brunecie coś więcej niż zdemoralizowanego nastolatka.