Prolog

1.1K 84 59
                                    

Nieważne, w którym Niebie przebywał. Zawsze zachwycała go tutejsza architektura i flora. Ilekroć spoglądał na imponujące fasady, które z każdym kolejnym poziomem Nieba zyskiwały na różnorodności i swego rodzaju przepychu, ogarniała go nostalgia. Wraz z nią przychodziło zwątpienie w słuszność istnienia całego jego jestestwa, co odbierało mu ochotę nawet na oddychanie.

Dlatego tak bardzo nie lubił przekraczać bramy Niebios, odkąd zaczął piastować funkcję Anioła Śmierci. Zastanawiał się nawet nad słusznością podjętej decyzji, a konkretniej, że w ogóle odpowiedział na zaproszenie Archanioła Gabriela. I pewnie rozdrabniałby się nad tym jeszcze przez długi czas, gdyby ktoś nie przewiercał go na wskroś swoim lodowatym spojrzeniem. Samael miał ochotę westchnąć, ale w drodze rozsądku się powstrzymał.

– Żartujesz sobie ze mnie, Gabrielu? – spytał, lekko marszcząc brwi.

Ku niezadowoleniu Samaela, Archanioł Gabriel nazywany też Panem Objawień i Aniołem Miłosierdzia, nie wyglądał jakby był w nastroju do żartów.

– Jestem całkowicie poważny – zapewnił go.

Dawny Serafin zerknął na Michała, posiadacza podniosłego tytułu Wodza Zastępów Anielskich, stojącego przy jednym z okien i pochłoniętego przez swoje myśli. Albo po prostu udawał, żeby nikt nie zawracał mu głowy, jak na przykład teraz Gabriel, byłemu Serafinowi. Każda z par jego skrzydeł, a miał ich trzy, od czasu do czasu delikatnie drgała. Promienie słoneczne odbijały się od śnieżnobiałych piór i raziły Samaela po oczach, ale cierpliwie to wytrzymywał.

Anioł Śmierci spojrzał na Rafaela, który w Niebie pełnił funkcję Anioła Uzdrowień, siedzącego z boku. Tak samo jak Michał, wydawał się kompletnie niezainteresowany. Co dziwne, nie dostrzegł u niego skrzydeł, tak samo zresztą, jak u Gabriela. Domyślił się jednak, że po prostu mają je schowane. Poza tym, sam ukrył swój anielski atrybut, kiedy tylko pojął, w jak ciasnym pomieszczeniu Gabriel postanowił go przyjąć.

Wrócił spojrzeniem do rozmówcy i pochylił się nad dużym biurkiem, które oddzielało go od Pana Objawień. Wzrok, jakim obdarzył Archanioła, nie należał do najprzyjemniejszych, a pomiędzy ściągniętymi brwiami pojawiła się mała zmarszczka.

– Skąd pomysł, że opuszczę Niebyt i zejdę na Ziemię? – zapytał ani na moment nie tracąc z nim kontaktu wzrokowego.

Samael dostrzegł, jak Gabriel poruszył się niespokojnie w swoim fotelu. Cisza, jaka między nimi zapanowała, z pewnością nie wróżyła nic dobrego, zwłaszcza dla byłego Serafina.

– Nie chcę ci wydawać rozkazów – stwierdził szorstko Gabriel. – To była prośba.

Samael parsknął śmiechem, czym zasłużył sobie nawet na uwagę Michała. Jego rude włosy w słońcu sprawiały wrażenie, jakby płonęły, a niechlujnie ułożona fryzura dodawała mu łobuzerskiego uroku. Anioł Śmierci czuł na sobie jego wnikliwe spojrzenie piwnych oczu i wcale mu się to nie podobało.

– Nie jestem Świętym Mikołajem, żeby spełniać twoje życzenia. Wybrałeś złą osobę, Archaniele. – Rozłożył ręce, jakby w geście mówiącym „bywa".

Gabriel odchylił głowę do tyłu i przymknął oczy. Samael widział, jak otwiera usta, by zapewne coś powiedzieć, kiedy nieoczekiwanie do rozmowy wtrącił się Michał.

– Jest wiele innych Aniołów, które mogą zająć twoje miejsce w Niebycie. Na stałe. – Wyłonił się zza Pana Objawień i oparł ręce na biurku, pochylając się przy tym w kierunku Samaela. – Rozumiesz, co mam na myśli?

Kąciki ust byłego Serafina lekko drgnęły, ale nie uśmiechnął się, jak to zwykle miał w zwyczaju.

– Nigdy nie byłem dobry w zagadkach – odparł. Doskonale wiedział, że z każdym kolejnym wypowiadanym słowem, kopał sobie grób, ale wyraz twarzy Michała dawał mu dużą satysfakcję. Mimo wszystko znał umiar i wiedział, do czego mogą prowadzić tak jawne podśmiechiwania, dlatego nie powiedział nic więcej.

Samael podjął decyzję już na początku, kiedy tylko Gabriel złożył mu tę przedziwną propozycję. Nie chciał jednak, by jego skrzydlaci znajomi, dawniej przyjaciele, tak szybko osiedli na laurach, dlatego miał zamiar podenerwować trochę Gabriela. Co zresztą, było jego ulubionym zajęciem, kiedy jeszcze zajmował zaszczytne miejsce w Chórze Serafinów.

– Piekło – powiedział tylko Michał i odszedł od biurka, nie zaszczycając Anioła Śmierci już żadnym spojrzeniem.

Samael zerknął kątem oka na Rafaela, ale ten miał minę jeszcze bardziej znudzoną, niż kiedy ostatnio na niego patrzył.

– W porządku, Gabrielu – zabrał głos po chwili. – Wierzę w słuszność twoich decyzji, dlatego powiedzmy, że zgodzę się na tę propozycję. Co więc dostanę w zamian?

Jeśli Samael wcześniej myślał, że to on rozdaje karty, teraz w to zwątpił. Wyraz twarzy Pana Objawień wcale mu się nie spodobał. Usłyszał gdzieś z boku prychnięcie, zapewne pochodzące od Anioła Uzdrowień, ale nie spojrzał w jego kierunku. Pewny wzrok Gabriela i krzywy uśmiech na jego twarzy, prawdopodobnie zakorzeniły się w umyśle Samaela na dobre.

– Tęsknisz czasem za Niebem, Sa'elu? – spytał Gabriel, wręcz perlistym głosem, który mógłby zapewne ukoić wiele złamanych serc. U Samaela jednak, wywołało to odwrotny skutek.

Spojrzał na Michała w celu doszukania się podpuchy, ale ten znów wpatrywał się w okno.

Anioł Śmierci zacisnął schowaną pod biurkiem dłoń. Obdarował Gabriela nienawistnym spojrzeniem i wtedy zaczął żałować, że w ogóle zgodził się na to spotkanie.

– To już nie jest moje imię, Archaniele – odparł najbardziej spokojnym głosem, na jaki mógł się w tym momencie zdobyć. – Chyba domyślam się, co próbujesz mi przez to przekazać i nie podoba mi się, że od tak ustawiasz mi życie.

– Chcę, żebyś zdawał sobie sprawę, że traktuję tę propozycję bardzo poważnie – oświadczył Gabriel i przeczesał ręką blond włosy. – Odzyskasz pozycję Serafina, w zamian za przyprowadzenie do mnie Elbren Leeigyn.

Były Serafin miał ochotę zaśmiać się w głos. „Czyżbyś teraz sam z siebie zwiastował, Gabrielu? Tyle mnie ominęło?" – przemknęło mu przez myśl, ale nie podzielił się z nikim, swoimi przemyśleniami.

– Skoro tak stawiasz sprawę... – Opuszkami palców poskubał czubek nosa.

– Twoja decyzja? – Gabriel spojrzał na niego wyczekująco.

– Nie pozostaje mi nic innego, jak się zgodzić.

SerafinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz