11. Do Boga, gdy trwoga

331 36 9
                                    

Michał siedział za dużym mahoniowym biurkiem, na którym piętrzyły się raporty, ale ani myślał teraz ich przeglądać. Rafael od jakiegoś czasu stał i tylko posyłał przyjacielowi zniecierpliwione spojrzenia. Gabinet Generała Zastępów, w którym obecnie się znajdowali, był sporych rozmiarów. Dlatego właśnie, Anioł Uzdrowień swoje skrzydła miał uwolnione, a ich grafitowy kolor odbijał promienie słoneczne wpadające przez okno.

– Co wy macie wszyscy z tym milczeniem? – odezwał się w końcu Rafael, przerywając ciszę. W jego głosie można było wyczuć pretensjonalny ton. – Najpierw Gabriel, teraz ty. Ja naprawdę doceniam, że lubicie spędzać wspólnie czas, ale jednak wolałbym wiedzieć, z jakiego powodu mnie tu zaprosiłeś.

Michał zerknął na Rafaela i odchylił się w fotelu. W tym samym momencie usłyszeli dobiegający zza drzwi hałas i nim którykolwiek zdążył coś powiedzieć, do gabinetu wbiegł zdyszany anioł. Jego umundurowanie świadczyło, iż należał do jednego z oddziałów Michała. Rafael posłał pytające spojrzenie przyjacielowi, ale ten całą swoją uwagę skupiał na gościu.

– Przepraszam za najście, Generale! – wysapał żołnierz, a kiedy dostrzegł Anioła Uzdrowień, wyprostował się jak struna i wpatrywał się w niego nieco onieśmielony. Nie wiedzieć, dlaczego schował jedną z dwóch par swoich ciemnozłocistych skrzydeł. – Archaniele. – Skinął w jego kierunku głową, a Rafael odwzajemnił gest.

– To Nakel – wyjaśnił krótko Michał, zerkając na Anioła Uzdrowień. – I skoro tu jest, znaczy, że coś się stało.

Rafael uniósł brew i przeskakiwał wzrokiem od Michała do Nakela.

– Chyba nie jestem w temacie – przyznał, marszcząc brwi. – Ktoś mógłby mi wytłumaczyć, o co tu chodzi? – Spojrzał znacząco na Generała Zastępów.

Michał jednak nie odpowiedział, a uwaga obu przyjaciół skupiła się na nowo przybyłym gościu. Zmieszany Nakel przełknął ślinę. Nie spodziewał się tutaj spotkać Rafaela, a obecność dwóch Archaniołów w jednym miejscu była dla niego czymś nowym. Od niedawna znajdował się w oddziale Michała i wciąż nie znał wielu aniołów. Dlatego tym bardziej, nie przypuszczał, że będzie miał okazję osobiście poznać Rafaela, o którym zresztą wiele słyszał.

– Metatron chce wezwać do siebie Samaela – powiedział na wydechu.

~*~

Michał stał przy oknie, w ciszy obserwując to, co działo się na zewnątrz. Stąd miał doskonały widok na plac Rakia, będący centrum Drugiego Nieba. Pośrodku dziedzińca znajdował się pomnik Anafiela, głównego sędziego, anielskiego sądu. Zdaniem Michała, podobiźnie daleko było do oryginału i miał pewność, że jego wizerunek w tym przypadku, został odmłodzony o co najmniej tysiąc lat. Najchętniej zasugerowałby jakieś poprawki, ale obecnie coś innego zaprzątało mu myśli, więc rzeźba Anafiela mogła poczekać. Wiele ważnych budynków znajdowało się w pobliżu wielkiego placu, przez co ciągle na dziedzińcu było tłoczno i gwarno.

– To naprawdę nieciekawa sytuacja – odezwał się z przejęciem Rafael. – Jesteś pewny Nakelu, że to nie są plotki?

– Na pewno, Archaniele – odparł gorliwie i z absolutnym przekonaniem. – Poza tym, sam to widziałem. Z Domu Dusz, dosłownie wylewają się dusze ludzkie i nikt nie wie, dlaczego – powiedział to z takim przerażeniem, jakby dopiero teraz dotarła do niego okropność tej sytuacji.

Rafael położył dłoń na ramieniu żołnierza i lekko ścisnął w geście dodania otuchy.

Michał ciągle milczał, odwrócony tyłem do swoich gości. Brwi miał ściągnięte, a pomiędzy nimi widniała zmarszczka. W pomieszczeniu zapanowała cisza, jakby każdy oczekiwał na jakieś jego słowa, ale nic takiego nie nadeszło. Żaden dźwięk nie opuścił ust Michała.

SerafinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz