Mój bowiem anioł jest z wami i on sam szukać będzie dusz waszych.
Księga Barucha 6, 6
~*~
Samael nie zadawał pytań, kiedy opuszczał Niebo, no bo po co? Znał najważniejsze informacje, a takie sprawy jak Niebyt bez opiekuna, zostawił Gabrielowi. Nie do końca jednak przemyślał, gdzie na Ziemi, przyjdzie mu wylądować. A pech chciał, że wyniosło go dosłownie w pole. Z tym wyjątkiem, że to miejsce bardziej przypominało pustynię, ale w obydwóch przypadkach nie było tam nikogo i niczego.
Kilka razy okręcił się wokół i jeśli liczył, że dzięki temu nagle coś się przed nim pojawi, to był w błędzie. Czuł, jak ciemne ubranie zaczyna nagrzewać się pod wpływem słońca, ale w pobliżu nie dostrzegał niczego, pod czym mógłby się skryć i pomyśleć co dalej.
Dopiero po chwili, kiedy zerknął na swój cień, spostrzegł, że wciąż nie schował skrzydeł. Szybko naprawił swój błąd, bo wolał uniknąć ciekawskich spojrzeń. Choć wątpił, że w pobliżu może znajdować się jakiś człowiek. Gdy miał pewność, że nie wyróżniał się zbytnio na tle ludzi, mógł ze spokojnym sumieniem wrócić do obserwacji otoczenia. Tak jak myślał, niewiele zmieniło się od ostatnich paru minut. Jedynie miał wrażenie, że słońce coraz mocniej paliło mu skórę, a czarne włosy, które wręcz chłonęły promienie słoneczne, jeszcze bardziej potęgowały uczucie dyskomfortu.
W pewnym momencie nawet stanął pod wiatr, który zafundował mu kilka ziarenek piasku w oczach i za koszulką, ale w żadnym stopniu nie chłodził jego ciała. Kiedy z trudem udało mu się oczyścić oczy, był już na tyle zirytowany, że niewiele brakło, aby rozłożył skrzydła i wzbił się w powietrze. To z pewnością oszczędziłoby mu czasu i nerwów. Jednak prócz obietnicy złożonej Gabrielowi, że przyprowadzi kobietę, zobowiązał się także do zachowania w tajemnicy, swojej prawdziwej tożsamości.
Kiedy tak rozmyślał, nie zwrócił nawet uwagi, że obok niego pojawił się ktoś jeszcze. Zorientował się, dopiero gdy drobna dłoń pociągnęła go delikatnie za koszulkę.
– To ty jesteś Samael? – zapytała najnormalniej.
Dawny Serafin w pierwszej chwili chciał odepchnąć dziewczynkę, ale kiedy spojrzał w jej piwne tęczówki, zamarł. Ten stan nie trwał długo, bo po chwili zmrużył oczy i jeszcze raz, ale uważniej omiótł wzrokiem okolice. Nikogo nie dostrzegał, a najważniejsze, nie czuł niczyjej obecności. Oprócz tej małej, która właśnie się w niego wpatrywała. Lekko zaniepokoił się tym, że ktoś, kogo widział pierwszy raz, zwrócił się do niego tak bezpośrednio. Czyżby w Niebie był jakiś przeciek, o którym Gabriel nie miał pojęcia? Samael w tym momencie mógł snuć domysły, ale na dobrą sprawę obecnie nie miał, w jaki sposób sprawdzić ich autentyczności.
– Gdzie są twoi rodzice? – spytał, siląc się na miły ton, lecz i tak zabrzmiał dosyć szorstko.
– Ktoś na pana czeka. – Zignorowała jego słowa, ale też nie wydała się urażona.
Były Serafin uniósł brew. Nie wiedział nic o żadnym spotkaniu, a na dobrą sprawę nikt nie powinien wiedzieć, że opuścił Niebyt. Z jakiegoś powodu, ktoś, kto wysłał to dziecko, doskonale zdawał sobie sprawę z obecności Anioła Śmierci na Ziemi. To założenie pozwoliło sądzić Samaelowi, iż Gabriel prawdopodobnie nie dopilnował pewnych sprawy i w rezultacie ktoś dowiedział się, o jego planach.
Z drugiej strony, miał przed sobą dziewczynkę, która była Nefilim, więc to nie mógł być przypadek, że akurat ona po niego przyszła. Mimo wszystko nie spodziewał się spotkać tutaj potomka anioła lub upadłego. Choć bardziej był skory przypuszczać, że jej ojciec miał piekielne pochodzenie.

CZYTASZ
Serafin
FantasíaWiele tysiącleci temu, kiedy Bóg powołał do życia pierwszego człowieka, w Niebie wybuchła wojna. Brat stanął przeciwko bratu, a Siedem Niebios zostało zbrukane krwią. Ostatecznie armia Lucyfera z samym Synem Jutrzenki na czele upadła, a zastępy Pan...