Tylko to, co z serca płynie
W sercu drugich znajdzie wtór.
Johann Wolfgang von Goethe - Faust
~*~
Samael istniał naprawdę długo i widział wiele rzeczy. Niektórych już, zważywszy na swój wiek, pewnie najzwyczajniej nie pamiętał, ale nigdy, w całym swoim żywocie, nie uczestniczył w tak absurdalnej sytuacji, jak teraz. Prawdopodobnie, jego zaskoczenie było równie duże, co Elbren, jednakże po wyrazie jej twarzy niewiele mógł wywnioskować.
Natomiast Gabriel, tej nocy kompletnie nie przypominał siebie. Z tej strony, Samael go nie znał i po raz pierwszy widział Archanioła, tak rozbitego. A może właśnie ten Gabriel był prawdziwy? Teraz nie otaczali go inni aniołowie, nie musiał stwarzać pozorów opanowanego i pewnego siebie. Nikt nie patrzył mu obecnie na ręce, nie oceniał jego postawy. Taki widok był dla Samaela obcy.
Zaskoczyło go również to, jak szybko Gabriel powiedział Elbren prawdę. Były to jego pierwsze słowa, jakie wypowiedział do kobiety. Samael stał tam, pomiędzy Archaniołem, a jego córką i nawet nie wiedział dlaczego. Teoretycznie wykonał swoje zadanie. Mógł najzwyczajniej stamtąd odejść, zostawiając ich samych, ale zamiast to uczynić, tkwił w miejscu i czekał na dalszy rozwój wydarzeń. Czemu właściwie to robił? Chyba po prostu dlatego, że po raz pierwszy poczuł, jakby nigdy tak naprawdę nie znał Gabriela. W ciągu tej krótkiej chwili dowiedział się o nim wielu rzeczy, jak chociażby to, że podczas konfrontacji z własnym dzieckiem, wyglądał jak zbity pies. Poczucie winy, miał wręcz wymalowane na zmęczonej twarzy.
– Po tylu latach... – Elbren zawahała się, jakby nie do końca pewna, czy na pewno chce podejmować dyskusję. – Po tylu latach, pojawiasz się, jak gdyby nic i oznajmiasz, że jesteś moim ojcem? – Uniosła brew i zacisnęła dłonie w pięści.
Samael chwilę przyglądał jej się w milczeniu, po czym przeniósł wzrok na Gabriela. Oczywiście, że nie miał zamiaru wtrącać się do ich rozmowy. Poniekąd cała ta sytuacja trochę go bawiła, ale starał się zachowywać poważnie. Nie mógł jednak powstrzymać nikłego uśmiechu, który błąkał się na jego twarzy.
Jeśli Gabriel udawał skruchę, robił to naprawdę świetnie, bo Samael nie był w stanie dostrzec w jego mimice żadnego fałszu. Choć z drugiej strony, wątpił, by Pan Objawień w takim momencie, próbował celowo robić z siebie ofiarę. To tylko utwierdzało Anioła Śmierci w przekonaniu, iż Archanioł naprawdę przejął się całą tą sytuacją. Niestety, jego umęczony wyraz twarzy, zdawał się być obojętny dla Elbren.
Samael na dobrą sprawę, nie wiedział, kogo stronę miałby trzymać. Gabriel sprawiał wrażenie, jakby naprawdę mu zależało, aby wyjaśnić wszystko z córką. W takim razie, co go pchnęło do zmiany decyzji? Na Ziemi minęło ponad ćwierć wieku od jej narodzin. Gdzie więc był Archanioł przez ten cały czas? Tego Samael, akurat nie potrafił pojąć.
Elbren natomiast, miała prawo się zdenerwować, co Anioł Śmierci też poniekąd rozumiał. Sam nie lubił być okłamywany, więc jej reakcja jest dla niego całkowicie normalna. Niestety lub stety, w połowie pozostawała człowiekiem. Usposobienie Samaela, nie pozwalało mu współczuć ludziom. Nadal widział w nich słabe istoty, nawet jeśli patrzył na Nefilim.
– Uznałem, że powinnaś znać prawdę – odezwał się Gabriel, przerywając rozmyślenia Samaela.
Jeśli Archanioł liczył, że tym wyznaniem sprawi, iż Elbren rzuci mu się na szyję, to się mylił. Anioł Śmierci odniósł nawet wrażenie, że kobieta była jeszcze bardziej zdenerwowana niż wcześniej.

CZYTASZ
Serafin
FantasíaWiele tysiącleci temu, kiedy Bóg powołał do życia pierwszego człowieka, w Niebie wybuchła wojna. Brat stanął przeciwko bratu, a Siedem Niebios zostało zbrukane krwią. Ostatecznie armia Lucyfera z samym Synem Jutrzenki na czele upadła, a zastępy Pan...