05. Człowiek i Śmierć

381 46 35
                                    

Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym – syn człowieczy, że się nim zajmujesz?

Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich, chwałą i czcią go uwieńczyłeś.


Księga psalmów 8, 5-6

~*~

Samael został sam. Nie pomagał mu też fakt, że zmuszony był ukrywać swoje anielskie zdolności, co utrudniało mu znalezienie kobiety, po którą został zesłany. Nie spotkał już potem Beliala i choć ciągle nosił w kieszeni adres jego mieszkania, nie miał zamiaru tak szybko z niego korzystać. Upadły spisał się wręcz nienagannie, zdobywając informacje, które miały pomóc byłemu Serafinowi w odnalezieniu śmiertelniczki. Sęk w tym, że Samael nie dysponował mapą miasta i nie bardzo potrafił określić, w którym kierunku powinien się udać. Według informatorów Księcia Piekieł, Elbren pracowała jako lekarka w szpitalu Cedars-Sinai, który w teorii nie był trudny do znalezienia, gorzej wyglądało to w praktyce.

Zdawał sobie sprawę, że mógłby po prostu zapytać o drogę, lub poprosić taksówkarza, aby zawiózł go na miejsce, ale nie chciał się do tego zmuszać. Miał swoją dumę i honor, a one nie pozwalały mu stać się zależnym od ludzi, którym tak wiele miał za złe. Mimo że próbował nie przedkładać własnych pobudek nad powierzone mu zadanie, to jednak było to trudne, zważywszy, że wszędzie otaczali go śmiertelnicy.

Zamyślony przemierzał ulice Los Angeles, sprawnie wymijając przechodniów zapatrzonych w ekrany telefonów. Nie darzył sympatią żadnego przedstawiciela rasy ludzkiej, dlatego ciężko było mu powstrzymywać pogardliwy wyraz twarzy za każdym razem, gdy ktoś trącił go ramieniem. Czasem, kiedy taki delikwent akurat wybrał zły moment, aby znaleźć się w pobliżu Anioła Śmierci, ten fundował mu niestrawność lub wywoływał natychmiastową gorączkę. Samael jednak nie robił tego, gdy człowiek miał swojego Stróża, który bez problemu mógł wyczuć, że ktoś ingeruje w życie jego podopiecznego. Z tego już mogłyby wyniknąć problemy, których Anioł Śmierci wolał uniknąć.

Były Serafin często szukał sposobu, aby okazać swoją niechęć w stosunku do ludzi i zawsze, kiedy miał okazję przebywać na Ziemi, korzystał z tego na tyle, ile był w stanie. Na jego niechęć składało się wiele powodów, ale najważniejszym z nich, był ten, że to przez nich koczował w Niebycie i nie mógł opuszczać tego miejsca bez wyraźnego nakazu. Owszem, nie przyczynili się oni bezpośrednio do buntu, jednak ich pojawienie się, zapoczątkowało bratobójczą wojnę. Ilu jego przyjaciół zginęło, a ilu zostało strąconych na samo dno Tartaru, czekając na dni sądu ostatecznego? Nie potrafił zliczyć, choć liczba ta przekraczała tysiące tysięcy.

Kiedy młody chłopak, z neonowymi czerwonymi słuchawkami, uderzył w klatkę piersiową Samaela, ten wyrwał się z zamyślenia. Spojrzał na chłopca, średniego wzrostu blondyna w okularach i już miał przyprawić go rozstrój żołądka, gdy nagle poczuł na swoim policzku coś mokrego. Zdekoncentrowany uniósł głowę do góry. W czasie, kiedy Anioł Śmierci wpatrywał się w niebo, młody chłopaczek wyminął go bez słowa i zniknął za jego plecami. Dawny Serafin dopiero po chwili zorientował się, że zaczął padać deszcz, a wiatr z każdą chwilą coraz bardziej przybierał na sile. Rozejrzał się po okolicy, ale nikt nie był zaskoczony nagłą zmianą pogody. Coraz więcej osób rozkładało parasole lub naciągało na głowy kaptury. Ci, którzy mieli mniej szczęścia tej nocy i nie zabrali niczego, co mogłoby ich uchronić przed zmoknięciem, szukali schronienia pod daszkami sklepów lub kawiarni. Do tego grona, zaliczał się właśnie Samael, który mógł po prostu sprawić, aby woda nie dotykała jego ciała, ale za bardzo rzucałby się wtedy w oczy. Dlatego wybrał mniej szkodliwą opcję, choć bycie ściśniętym wśród ludzi, wymagało od niego wiele cierpliwości i opanowania.

SerafinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz