09. Troski Archanioła

312 42 14
                                    

Jednego to, drugiego tamto wzruszy,

A każdy widzi to, co nosi w duszy.

Johann Wolfgang von Goethe - Faust

~*~

Gabriel niespokojnie krążył po małym pokoju, wypełnionym pokaźną ilością książek. Znajdowały się wszędzie, na podłodze, niedbale rozrzucone na stolikach rozstawionych po kątach. Niektóre były zamknięte, a inne leżały otwarte ukazując swoje żółte, naznaczone przez czas stronice. Nad jednym z blatów pochylał się rosły anioł, o ognistych włosach, niechlujnie zaczesanych do tyłu. Znudzonym wzrokiem piwnych oczu, wodził po tekście jednej z ksiąg i kompletnie ignorował otaczający go świat. Nawet to, że trzy pary jego białych skrzydeł, raz po raz zrzucały z półek różne przedmioty. Generał Zastępów Anielskich prawie nigdy nie chował swojego anielskiego atrybutu, więc prawdopodobnie przyzwyczaił się już do zamieszania, jakie wywoływał. 

Gabriel miał wyrzuty sumienia, że zaciągnął tutaj Michała. Wiedział, że ten był zajęty i miał na głowie wiele własnych spraw, ale mimo to, zgodził się przyjść. Pan Objawień zerknął na Rafaela, siedzącego w kącie pomieszczenia. Jego długie, białe włosy odznaczały się na tle ciemnozielonego fotela, w którym się usadowił. Anioł Uzdrowień podłapał jego spojrzenie, a szare tęczówki zdawały się przewiercać Gabriela na wskroś. Pan Objawień w duchu dziękował mu, że ten w przeciwieństwie do Michała, schował trzy pary swoich skrzydeł.

Gabriel w końcu opadł bezsilnie na burgundowy fotel, stojący na środku pokoju.

– To spotkanie, ma jakiś szczególny cel? – zapytał Rafael, a po jego twarzy przemknął cień rozbawienia, gdy Anioł Miłosierdzia posłał mu pełne zmęczenia spojrzenie.

– No ma – odburknął Gabriel, ale nic więcej nie powiedział.

Usłyszał westchnięcie Michała, choć równie dobrze mógł to być wiatr, który ostatnio stał się niespokojny w Drugim Niebie. Jednak nie zainteresowało to Pana Objawień na tyle, by odwrócić się i sprawdzić.

– Gabrielu, nie domyślimy się, o co chodzi, jeśli będziesz tylko do siebie wzdychał – zauważył słusznie Rafael i splótł ze sobą dłonie.

Anioł Miłosierdzia wbił w Rafaela spojrzenie malachitowych tęczówek i zabębnił palcami w kolano.

– Chodzi o Samaela – powiedział w końcu i spuścił wzrok na swoje długie palce. – Zameldowano mi niedawno, dosłownie przed chwilą, że chce się spotkać.

W pokoju zapanowała cisza, którą jednak szybko przerwał Rafael.

– I co jest w tym złego? – spytał powątpiewająco.

– Że na końcu użył słów "Na pohybel Gabrielowi" – odpowiedział ze sztucznym uśmiechem, a oboje, Rafael i Michał parsknęli śmiechem. Pan Objawień zmarszczył brwi i mruknął coś pod nosem.

– Więc obawiasz się, że cię zabije? – spytał wprost Rafael.

Rzecz jasna, jego pytanie było uzasadnione. W końcu Gabriel powiedział wszystko tak, jakby to właśnie o to chodziło. A nie chodziło, na Boga, wcale się nie przejmował złorzeczeniami Samaela!

– Nie – odparł twardo i poruszył się niespokojnie w fotelu.

– To o co chodzi? – wtrącił się Michał. Gabriel wyczuł w jego głosie zniecierpliwienie i wcale mu się nie dziwił.

Wiedział, że Wódz Zastępów Anielskich nie lubił takich spotkań. Przeważnie na jakichkolwiek zebraniach zjawiał się sporadycznie, lecz gdy już w nich uczestniczył, nie omieszkiwał okazywać swojego znudzenia. Nie dziwił się temu, w końcu Michał nie był typem biurokraty, a większość czasu spędzał na poligonie lub misjach.

SerafinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz