Czyż to nie ten, który trząsł ziemią,
który obalał królestwa,
który świat cały zamieniał w pustynię,
a miasta jego obracał w perzynę,
który swych jeńców nie zwalniał do domu?
Księga Izajasza 14, 16-17
~*~
Alloces nigdy nie przypuszczał, że znienawidzi swoją pracę. Dom Potępienia, jak do niedawna sądził, był najbardziej spokojnym miejscem w Piekle. Bo co mogło się tu przytrafić? Ludzkie dusze wszczęłyby bunt? Teraz jak o tym myślał, chciałby, aby tylko to się wydarzyło.
Jeszcze bardziej denerwował go fakt, że przegrał w cholerne wyciąganie zapałek i musiał teraz zdać raport któremuś z Piekielnych Książąt. Wyklinał w myślach tego, który zaproponował taki sposób wylosowania pechowca, do tego niewdzięcznego zadania. Zdaniem Allocesa, niezaprzeczalnie powinność zameldowania obecnej sytuacji należała do dyrektora Domu Potępienia – markiza Naberiusa. Oczywiście nikt go nie poparł. Miał pewność, że ktoś specjalnie podłożył mu podpaloną zapałkę. Już on się policzy z tymi kretynami!
W pośpiechu narzucił na siebie ciemny prochowiec, a gdy wychodził z budynku Domu Potępienia, posłał pogardliwie spojrzenie innym pracownikom. Szybkim krokiem przemierzał ulice Północnego Piekła i mocno dociskał pod ramieniem czerwoną teczkę z dokumentami. Demony, które mijał, posyłały mu złowieszcze spojrzenia. Zupełnie tak, jakby wszyscy czytali w jego myślach. "Tchórz" – zdawały się mówić ich miny, ale w rzeczywistości, żaden nawet nie odezwał się do Allocesa. Nie skręcił w ulicę, która prowadziła prosto do rezydencji Lucyfera, bo za cel obrał sobie kogoś innego. Czuł się jak przestępca, za każdym razem, gdy zerkał w stronę imponującego pałacu Syna Jutrzenki. Swoją decyzję tłumaczył tym, że po prostu nie chciał niepokoić Władcy Północnego Piekła, skoro równie dobrze mógł zgłosić się do innego Księcia. Niestety, nawet ta myśl, nie pomagała mu wyzbyć się rosnącego uczucia niepewności.
Nim się obejrzał, był już w Południowym Piekle, ale nawet wtedy nie zwolnił kroku. Atmosfera w tej części, znacznie różniła się od tamtej, panującej na ziemiach władanych przez Lucyfera. Znajdowało się tutaj więcej knajp, a demony wyglądały jakoś mniej przerażająco. Dom Potępiania swoją siedzibę miał właśnie w Północnym Piekle, więc Alloces bardzo rzadko przebywał gdzie indziej, dlatego czuł się teraz trochę jak intruz.
Gdyby ktoś powiedział mu wczoraj, że będzie błagał w duchu o spotkanie z Belialem, niegdyś wielkim Cherubinem, wyśmiałby tę osobę. Owszem, dużo mniej przerażała go myśl o spotkaniu z Władcą Południowego Piekła niż z Lucyferem. Nie zmieniało to jednak faktu, że Alloces po prostu nie lubił takich odpowiedzialnych zadań.
W tym całym zamieszaniu, nie wziął pod uwagę tego, że Beliala może najzwyczajniej nie być w swojej rezydencji. A gdy okazało się to prawdą, nawet nie ukrywał zaskoczenia.
– Ale jak to go nie ma? – natarczywie dopytywał, jakby nie chciał przyjąć do siebie tej informacji.
– No normalnie – pogardliwie odpowiedziała, prawdopodobnie jedna ze służek Beliala.
Alloces obrzucił ją chłodnym spojrzeniem, ale ona nawet nie drgnęła. Zaciskał kurczowo dłoń na teczce, lecz nie pomagało mu to w uspokojeniu się.
– A gdzie jest? – rzucił, lustrując ją niebieskimi oczami.
Uwagę Allocesa od razu przykuły nogi. A konkretniej, kopyta zamiast nich. "Jeszcze sukkuba mi brakowało" – pomyślał zirytowany.

CZYTASZ
Serafin
FantasyWiele tysiącleci temu, kiedy Bóg powołał do życia pierwszego człowieka, w Niebie wybuchła wojna. Brat stanął przeciwko bratu, a Siedem Niebios zostało zbrukane krwią. Ostatecznie armia Lucyfera z samym Synem Jutrzenki na czele upadła, a zastępy Pan...