Obudziłem się przez chłód panujący w pokoju. Podniosłem się z łóżka, w celu sprawdzenia godziny. Jednak przed tym zorientowałem się, że nie leżę w swoim łóżku. Okazało się, że spałem w łóżku Brooklyn'a, a gdy spojrzałem na swoje łóżko, zobaczyłem jak chłopak śpi na moim.
Spojrzałem na półeczkę, która stoi obok łóżka i chwyciłem telefon, który leżał na niej. Jak się okazało, był to mój telefon. Sprawdziłem godzinę. Była 4:20 nad ranem, więc bez paniki wstałem z łóżka. Przed wyjściem spojrzałem jeszcze na resztę łóżek. Chłopaki spali, więc po cichu wyszedłem z pokoju. Idąc do kuchni poczułem wspaniały zapach kawy. Wszedłem do niej, a na moją twarz, mimowolnie, wszedł lekki uśmiech. Chłopak stał oparty o blat stołu, z telefonem w ręce. Stałem tak przez chwilę, myśląc, że może jednak mnie zauważy. Po dłuższej chwili, odchrząknąłem, aby ten na mnie spojrzał. Chłopak uniósł lekko głowę i uśmiechnął się do mnie. Podszedł do mnie, objął mnie w pasie i pocałował w czoło. Bardzo mnie to zaskoczyło.
- Obudziłem Cię?
- Nie - pokręciłem przecząco głową. Odsunęliśmy się dopiero wtedy, kiedy powiedziałem, że idę przygotować się do pracy. Brunet skinął lekko głową, że rozumie. Szybko poleciałem do pokoju, zabrałem czyste ubrania i poszedłem do łazienki. Tam wziąłem szybki, zimny prysznic na przebudzenie, po czym, gdy już się wytarłem ręcznikiem i umyłem zęby, wyszedłem z pomieszczenia. Zanim zacząłem kierować się w stronę kuchni, wziąłem kilka głębokich oddechów. Gdy byłem pewny, że jestem spokojny, wróciłem do kuchni.Tym razem chłopak siedział na krześle. Od razu, gdy wszedłem zauważył mnie.
- Dlaczego nie spisz? - zapytałem. Wyciągnąłem miskę, łyżkę, mleko i płatki. Nasypałem płatki do miski i dolałem mleka. Zabrałem swoje śniadanie i zasiadłem na przeciwko bruneta.
- Jakoś tak - i wzruszył ramionami. Mogłem się tylko domyślać gdzie chłopak spał.
Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, ale przełamałem się i przerwałem ją.
- Gdzie spałeś?
Chłopak ponownie na mnie spojrzał i niepewnie powiedział:
- Z Tobą w łóżku?
Tak jak myślałem. Dlatego nie spałem u siebie.
- Przepraszam - brunet odezwał się po dłuższej chwili. Słychać było w jego głosie, że ma wyrzuty sumienia.
- Nie, nie. Nie przepraszaj - powiedziałem szybko, żeby się tym dłużej nie zadręczał.
- To może odprowadzę Cię do pracy w ramach przeprosin? Żebyś nie musiał iść sam.
- Ymmm, okay - wstałem z krzesła i odłożyłem brudną miskę do zlewu, razem z łyżeczką. Wyciągnąłem jeszcze zimną wodę z lodówki i odwróciłem się w stronę chłopaka.
- Musimy się zbierać, bo inaczej się spóźnię.
Chłopak skinął głową, że rozumie, po czym od razu wstał z krzesła. Ruszyliśmy w stronę drzwi. Ubraliśmy buty oraz zabraliśmy bluzy, ponieważ jest dzisiaj dość chłodno i wietrznie.Wspomniałem kiedyś, o tym, że droga do mojej pracy jest długa? Dzisiaj mam wrażenie, że jest jeszcze dłuższa. Od jakichś 10 minut idziemy, a ja nadal nie zauważyłem wielkiego billboard'u, oznajmującego, że za kilkanaście kilometrów jest McDonald. Zastanawiacie się, jakie to ma znaczenie? Otóż, gdy ominę tą reklamę, muszę skręcić w dość nieprzyjemną uliczkę, aby dotrzeć do głównej drogi. Później tylko 5 minut i jestem na miejscu.
Całą drogę do centrum, bo właśnie tam jest kawiarnia, zamieniliśmy tylko kilka zdań. A mianowicie, brunet uparł się, że odprowadzi mnie pod same drzwi lokalu. Nie chwiałem robić mu problemu, bo wiem, że mieszka w przeciwna stronę do centrum, więc ma nie po drodze. Jednak chłopak tak bardzo nalegał, że nie potrafiłem, tak po prostu mu odmówić.
Moja zmiana powoli dobiegała końca. Jeszcze pół godziny i będę wolny. Nareszcie.
W budynku nie było dużo osób. Dwie zakochane pary, jakieś jedno spotkanie przyjaciół i dwie dziewczyny, które jeszcze przed chwilą siedziały tutaj z dwoma innymi dziewczynami. Automatycznie wstałem z krzesła, gdy usłyszałem dźwięk dzwoneczka, który informuje o przyjściu nowego klienta. Jakie było moja zdziwienie, gdy w drzwiach zobaczyłem swojego szefa, Tony'ego* i jakiegoś chłopaka troszkę młodszego ode mnie. Wszyscy podeszli do mnie.
- Cześć Andy
- Witaj szefie - skierowałem słowa do mężczyzny w podeszłym wieku. - Cześć Tony.
- Cześć.
- Andy, Tony. Słuchajcie - zwróciłem się do nas nasz szef. - Od jutra macie nowego kolegę w pracy - i pokazał ręką na młodego chłopaka.
- Hej! Jestem Owen - młodszy podał mi rękę i lekko się uśmiechnął. Uścisnąłem jego dłoń, odwzajemniając przy tym uśmiech.
- Od jutra macie inaczej ustalone zmiany - zaczął nasz pracodawca. - Tutaj macie nowa rozpiskę waszych zmian. Od jutra są trzy zmiany w ciągu dnia i lokal jest otwarty dłużej. Godziny otwarcia są następujące - od 6:00 do 21:00. Mam nadzieję, że nie macie z tym problemu - spojrzał na nas, a my tylko kiwnęliśmy głowami. - Andy, mam do Ciebie jeszcze prośbę. Wiem, że jutro Ty zaczynasz na rano, więc proszę Cię, abyś wywiesił karteczkę z nowymi godzinami otwarcia.
- Nie ma sprawy.
Mężczyzna spojrzał jeszcze na godzinę i powiedział:
- Dobra zbierajcie się już do domu chłopaki. Oprócz Ciebie Andy.
- Wiem szefie - lekko się zaśmiałem.
- Ja też się już będę zbierał. Cześć Andy!Gdy mój szef wyszedł, poczułem lekką ulgą. W końcu nie będę mieć całego dnia w dupie, tylko połowę, a to już jest plus.
Zabrałem klucze z szafki z pod lady i poszedłem grzecznie wyprosić kilku klientów, którzy tutaj jeszcze siedzieli. Podszedłem do drzwi i zamknąłem je, po czym poszedłem się przebrać. Sprawdziłem jeszcze raz, czy aby na pewno wszystko pochowałem, posprzątałem i zamknąłem. Gdy upewniłem się, że na 100% wszystko jest na swoim miejscu, wyszedłem z kawiarni i poszedłem do domu.
Droga do domu zajęła mi dużo dłużej czasu, niż zawsze. Stwierdziłem, że dzisiaj pójdę dłuższą drogą, żeby się przewietrzyć. Na ulicach nie było dużo ludzi, ani samochodów. Było spokojnie, co pozwalało mi się odprężyć i przemyśleć parę spraw. Jedną zasadniczą sprawą było to, co tak na prawdę czuję do Rye'a. Z jednej strony, gdy chłopak jest przy mnie, czuję przyjemne ciepło w podbrzuszu, a z drugiej strony jestem cały spięty i boję się, cokolwiek powiedzieć. Gdy patrzę jak tuli innych chłopaków na powitanie, a mnie nie, to robi mi się smutno. Tak samo nie wiem, co miała oznaczać ta sytuacja, która zaszła w kuchni rano. Było to przyjemne uczucie. Uczucie bezpieczeństwa i wartości. Wartości, bo poczułem, że jestem dla kogoś ważny. Że komuś na mnie zależy. Ale tak szybko, jak te uczucie wartości się pojawiło, tak szybko te uczucie znikło, a zastąpiło je smutek.
Przez te wszystkie myśli nie zauważyłem kiedy dotarłem do mieszkania. Gdy wszedłem, od razu usłyszałem rozmowę dochodzącą z salonu. Wszedłem do pomieszczenia i zobaczyłem czterech chłopaków siedzących na kanapie i dwóch fotelach, zawzięcie o czymś rozmawiających.
- O, Andy. Wróciłeś już - odezwał się najmłodszy z grupy.
- Musimy prozmawiać.-----------------------------
*Tony - kolega z pracy Andy'ego. ( Dla przypomnienia, jakby ktoś nie pamiętał ).
CZYTASZ
Randy - I Want To Be With You!
RomanceAndy, młody mężczyzna uwielbiający grać na gitarze. Pewnego dnia poznaje Rye'a. Zaprzyjaźniają się. Jednak jeszcze nie wiedzą o tym co nastąpi później. Czy zostaną przyjaciółmi, a może wydarzy sie coś, co zmieni to wszystko? ** przeczytaj a sie dow...