Chłopaki siedzieli w, na wpół, pustym salonie. Mikey spał na ramieniu Jack'a, Brooklyn i Rye, byli pogrążeni we własnych myślach. Za to, Jack głaskał Mikey'ego po włosach i miał przymknięte oczy. Nikt nie zauważył, że wróciłem do domu, ale nie potrafiłem przejść koło nich, i tak po prostu olać to wszystko. Stanąłem za Rye'em i położyłem mu ręce na ramionach. Poczułem jak się wzdrygnął na mój dotyk.
- Przepraszam - wyszeptałem te ciche przeprosiny, mając nadzieję, że mi wybaczą za moje zachowanie. Chłopak odwrócił się w moją stronę, co także uczynił Brooklyn siedzący koło niego, oraz Jack, który zaprzestał głaskania drugiego chłopaka i otworzył swoje powieki. Mikey, za to spał cały czas, nie zdając sobie sprawy z tego, co aktualnie się dzieje. Widziałem, że chłopaki byli zaskoczeni. Lecz nie wiem, co było powodem ich zaskoczenia.
- Ty nas przepraszasz? - brunet, na którym aktualnie trzymałem dłonie, prychnął cicho, co spowodowało u mnie dziwny lęk i zaskoczenie. Może na prawdę zezłościło ich to, jak postąpiłem parę godzin temu, wybiegając z mieszkania? Może nie chcą mnie już znać? Ale przecież to byłby absurd. Przecież nie zrobiłem nic takiego! - Chyba sobie żartujesz - brunet pokręcił głową, a dwójka pozostałych przyjaciół mu zawtórowała. Jack spojrzał na mnie, kręcąc przy tym, niedowierzająco głową.
- To MY powinniśmy Cię przeprosić - specjalnie zaakcentował słowo "my", abym dobrze zrozumiał to, co do mnie powiedział. I chyba podziałało, bo zrozumiałem, że nie za bardzo mam, za co ich przepraszać. To oni powinni mnie przeprosić, a nie ja ich.-Czysto teoretycznie tak, ale ja nie uznaję takiej potrzeby. Tylko błagam, powiedzcie mi, że to, co tutaj widzę, to tylko moje chore urojenia.
- Niestety nie. Myśleliśmy, że spodoba Ci się pomysł z przeprowadzką i zgodzisz się na to, więc wynajęliśmy to mieszkanie, a to sprzedaliśmy. Dlatego do pojutrza nie może być tutaj żadnych rzeczy - Jack spuścił głowę, a jego oczy spotkały się z podłogą. Nie powinno mnie to bawić, a w szczególności teraz, ale nie potrafiłem się powstrzymać i parsknąłem śmiechem. Jego głowa, jak i wzrok jego i moich przyjaciół, wylądowały na mojej osobie.
- Przepraszam, ale to na prawdę śmiesznie wygląda, kiedy ten kretyn spuszcza głowę.
Teraz nie widziałem w ich oczach przygnębiania, rozczarowania, strachu, czy smutku. Teraz widziałem tylko wściekłość, która nieustannie w nich rosła.
- Andy imbecylu, czy Ty chociaż raz, do cholery, nie potrafisz być poważny?! - chłopak chciał wstać, ale niespodziewanie Mikey, wtulił się w chłopaka i uniemożliwił mu tą czynność. A, co zrobił Jack? Otóż, także go przytulił. To wyglądało na prawdę słodko.
- Dobra, przepraszam.
Nie przejmując się chłopakami, ruszyłem w stronę kuchni. Gdy wszedłem do "kuchni", zobaczyłem pustkę. Był tylko zlew. Nic więcej.
Podszedłem do zlewu, po czym oparłem się o niego, plecami. Na ścianie, na przeciwko, wisiał jeszcze mój stary zegar z poprzedniego mieszkania. Spojrzałem na godzinę, była 2:30. Głośno westchnąłem. Już teraz wiem, że jutro nie będzie tak łatwo.- Andy - brunet stanął przede mną. Miał mieszane uczucia, czułem to. Chyba sam nie wie, co o tym wszystkim ma myśleć. Ja też nie. To wszystko jest strasznie popieprzone. Cała ta przeprowadzka, moje uczucia względem Rye'a. Ogólnie całe życie jest popieprzone. W ogóle nie rozumiem życia. Chore. - Jesteś zły, prawda - chłopak bardziej stwierdził, niż zapytał.
- Rye, nie jestem zły. Po prostu nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Nie byłem przygotowany na takie coś - mój wzrok spoczął na podłodze. Chyba się z nią zaprzyjaźnię.
- Słuchaj, ile my się znamy? Dwa tygodnie? A wy już planujecie Twoją przeprowadzkę do nas, która, swoją drogą, zaraz nastanie. Od tak, wymyśliliście sobie, że się przeprowadzamy. Uwierz mi, nie przeszkadza mi to, że się do nas przeprowadzasz, tylko to, że wymyśliliście sobie wyprowadzkę, tak nagle, bez mojej zgody, albo choćby przygotowania do tego psychicznie -przez chwilę panowała po między nami cisza. Była ona lekko przytłaczająca, ale dało się ją znieść.
Po upłynięciu paru minut, chłopak podniósł mój podbródek. Spojrzał mi w oczy i pocałował w czoło.- Przepraszam.
Spojrzałem na niego lekko zaskoczony. Tak samo zrobił ostatnio, po tym jak zasnąłem wtulony w niego, na kanapie w salonie, a potem jakimś cudem znalazłem się we własnej sypialni.
Jeszcze raz dobrze mu się przyjrzałem. Nie wiem jakim cudem, pozwoliłem na to, aby te pytanie wyszło z moich ust. Chyba muszę iść do lekarza.
- Zrobisz to jeszcze raz i mnie przytulisz? - chłopak lekko się zdziwił, ale po chwili uśmiechnął się i zrobił to, o co go poprosiłem. Byłem tak zmęczony całym dniem, że zasnąłem w ciepłych objęciach bruneta.'''''''''''
Nie jestem pewny, kiedy poszedłem do łóżka, ale wiem jedno - SZEF MNIE ZAJEBIE!
Wyleciałem z łóżka, jak z procy. Jest godzina 6:03, a pracę zacząłem trzy minuty temu!
Szybko ubrałem jakieś ubrania, na oślep, wyciągane z szafy, po czym bez śniadania wyleciałem z domu. Może gdy będę biegł, droga zajmie mi tylko 10 lub 15 minut, a nie 25? Cholera! Jeżeli jesteście jeszcze niepełnoletni, to macie szczęście. Moja rada na przyszłość. NIGDY NIE DORASTAJCIE! Dziękuję za uwagę, Andy Fowler.W pracy byłem z dwudziestominutowym spóźnieniem. Na szczęście szef nie przyszedł rano, aby zobaczyć czy zrobiłem to, o co wczoraj mnie poprosił.
Od razu, gdy wszedłem do lokalu, bez przebierania się w ubrania robocze, zawiesiłem kartkę z nowymi godzinami pracy i przemieniłem drugą karteczkę, aby od zewnętrznej strony drzwi, widniał napis Open. Po tym poszedłem szybko na zaplecze, aby przebrać się w odpowiednie ubrania do pracy.Pierwsza godzina pracy była spokojna, ale później zaczął się harmider. Do kawiarni zaczęło przychodzić, co raz więcej ludzi. Byłem zmęczony i głodny, ale starałem się jak mogłem. Ale nie wychodziło mi to za dobrze. Trzy razy pomyliłem zamówienia i zaniosłem je do nieodpowiednich stolików, stłukłem dwie szklanki, za które będę musiał zapłacić, albo szef mi za to odtrąci z wypłaty i przy jednym zamówieniu zapomniałem dodać mleko do kawy. Bóg mi światkiem, kiedyś się zabiję.
Odszedłem od lady, aby zabrać się, za robienie herbaty. Zabrałem odpowiednią do tego filiżankę, a gdy chciałem zaparzyć napój, filiżanka wyleciała mi z ręki, po czym z głośnym hukiem spadła na podłogę. Ukucnąłem i zacząłem zbierać kawałki porcelany. Przy wyrzucaniu kawałków filiżanki, zauważyłem, że moje ręce są całe poranione, a z nich lecą malutkie stróżki krwi. Westchnąłem cicho i umyłem ręce. Po całym przedstawieniu, które przed chwilą zaszło, zacząłem robić nową herbatę, ale tym razem uważałem, aby nie stłuc więcej żadnych szklanek, ani filiżanek.- Andy! - usłyszałem, że ktoś woła moje imię, więc odwróciłem się w stronę głosu. Moim oczom ukazał się czerwonowłosy chłopak.
- Cześć Owen! - uśmiechnąłem się do chłopaka przyjaźnie, a ten odwzajemnił mój uśmiech. - Cieszysz się? Dzisiaj jest Twój pierwszy dzień w pracy.
- Taaak, bardzo się cieszę.
Widać było, że chłopak się wyspał. Chociaż jeden, co miał szczęście. Zazdroszczę mu.Poszedłem na zaplecze, aby się przebrać. Po uczynionej czynności, pożegnałem się z Owen'em i wyszedłem z lokalu. Przed kawiarnią stała osoba, o której ciągle myślę.
---------------------------------------------------
Część kochani! ❤
Mam nadzieję, że kolejny rozdział poprawi wam humory po pierwszym tygodniu szkoły. Nie za bardzo podoba mi się ten rozdział, ale następny powinien być już lepszy.
Kocham was! 💕

CZYTASZ
Randy - I Want To Be With You!
RomanceAndy, młody mężczyzna uwielbiający grać na gitarze. Pewnego dnia poznaje Rye'a. Zaprzyjaźniają się. Jednak jeszcze nie wiedzą o tym co nastąpi później. Czy zostaną przyjaciółmi, a może wydarzy sie coś, co zmieni to wszystko? ** przeczytaj a sie dow...