Rozdział 12

300 25 62
                                    

Był piątkowy wieczór, kiedy razem z chłopakami zdecydowaliśmy, że zrobimy sobie małą imprezę. Tylko nasza piątka i nikt więc. Nowe mieszkanie było już całkowicie skończone, a chłopaki tak jak ja chodzili do pracy. No może oprócz Brooklyn'a, bo on dopiero jutro idzie pierwszy raz do pracy. Ale to nie przeszkadza nam w zrobieniu mini imprezy, ponieważ jego zmiana w pracy jest dopiero pod wieczór. Dlatego teraz siedzimy w salonie z piwem w ręku głośno się śmiejąc. 

- Kiedyś jak byłem w galerii, to spotkałem taką zajebistą laskę. Mówię wam, miała zajebistą dupę. No i podszedłem do niej i się z nią umówiłem - powiedział Jack z pijacką czkawką, lekko się przy tym uśmiechając. Każdy był już w jakimś stopniu wstawiony, więc nikomu nie brakowało odwagi, aby mówić nawet o gorszych rzeczach niż te.  Wszyscy dobrze się bawili, pomimo wielu kłótni, które miały zajście parę godzin temu. Znowu poszło o gacie Brooklyn'a. Mały skurwiel znowu nie zabrał ich z łazienki, ale co najlepsze, zostawił tam nawet swoje brudne bokserki na podłodze! Ten mały szczyl po mordzie kiedyś ode mnie dostaje. Ale tym razem to nie ja się wydarłem tylko Jack. Mikey wchodził akurat do łazienki, kiedy zielonooki przechodząc koło niego, zauważył leżące gacie i bokserki Brooklyn'a na podłodze. Zaczął się wydzierać, po czym, gdy nawrzeszczał na najmłodszego, poszedł do kuchni. Blondyn nie odezwał się ani słowem i usiadł na kanapie. A teraz wszyscy razem siedzimy i pijemy. Nikt nie wspomina tych wszystkich złych chwil. Każdy po prostu chce się odprężyć po ciężkim tygodniu. 

- Skończ pierdolić Jack, nigdy nic takiego nie mogło mięć miejsca - powiedziałem nie dowierzając w to, co chłopak mówi.
- Niby dlaczego? - na jego twarzy widniało oburzenie, przez co przypominał wkurwionego dzieciaka. 
- Bo Ty nie chodzisz po galeriach debilu. 
- Oh... racja - wszyscy zaśmiali się głośno. Nawet nachlany Jack.  

Siedziałem koło najmniej spitego bruneta, głowę trzymając na jego ramieniu. Brunet obejmował mnie ręką wokół pasa, czasami głośno się śmiejąc, gdy któryś z chłopaków powiedział jakiś suchy żart, albo coś śmiesznego. Chłopak delikatnie głaskał mój bok, a ja czułem jak powoli zasypiam, przez przyjemność, którą dawał mi młodszy. 

- Księżniczko, tylko nie zasypiaj - chłopak spojrzał na mnie lekko się uśmiechając. Reszta chłopaków rozmawiała pomiędzy sobą, więc całą swoją uwagę poświęciłem brunetowi.
- Yhym - mruknąłem cicho i przymknąłem oczy. Chłopak cichutko się zaśmiał. Miałem wrażenie, że ktoś rozlewa miód na moje serce. To był cudowny dźwięk. Ktoś może powiedzieć, że zachowuję się jak zakochana nastolatka, ale nic na to nie poradzę, że zadłużyłem się u chłopaka. 
Brunet podniósł moją dłoń do góry, po czym delikatnie ucałował jej wierzch. 
- Połóż się Księżniczko - szept chłopaka był bardzo przyjemny. Ponownie pocałował wierzch mojej dłoni, tak samo delikatnie jak wcześniej. Odłożyłem piwo na stół, po czym położyłem głowę na kolana bruneta. Chłopak przeniósł swoją rękę z mojego boku na mój brzuch. Lekko się spiąłem, jednak od razu się rozluźniłem, gdy chłopak ponownie zaczął mnie głaskać. Przymknąłem oczy, powoli zasypiając. 

- Jesteś moim promyczkiem, wiesz? - gdy miałem zamiar już zasnąć, usłyszałem szept Jack'a. Otworzyłem oczy, aby zobaczyć, co się odpierdala. Myślałem, że Jack znowu gada sam do siebie, albo do jakiegoś zdjęcia w telefonie, czy ściany, bo zawsze tak robi, gdy jest najebany. Jednak ukazała mi się inna scena przed oczami. Otóż, Mikey siedział na kolanach zielonookiego, przytulając się do jego torsu. Rozszerzyłem lekko oczy na ten widok, ale nic nie powiedziałem. Rye rozmawiał o czymś z Brooklyn'em, ale nadal głaskał mój brzuch. Patrzyłem z dołu na obiekt moich westchnień, zastanawiając się, co by było, gdybyśmy się wtedy pocałowali. Może gdybyśmy to zrobili, to teraz siedzielibyśmy tutaj razem trzymając się za ręce. Albo nie rozmawialibyśmy ze sobą, bo czulibyśmy się nie zręcznie w swoim towarzystwie. W najgorszym przypadku zakończylibyśmy znajomość, ale tego wolałbym uniknąć. Zwariowałbym, gdyby tak się stało. Jednak nie narzekam na naszą relację. Jest ona dziwna, ale wolę żeby była taka, niż aby nie było jej wcale. 

- Dlaczego nie śpisz? -  chłopak zauważył, że wpatruję się w niego jak w obrazek. Uśmiechnął się delikatnie, a ja odwróciłem wzrok, ale tylko na ułamek sekundy. 
-  Nie potrafię zasnąć. 
Rye pochylił się w dół, aby pocałować mnie w czoło, policzki, a następnie w nos. Spojrzał na mnie i puścił mi oczko. Mój lewy kącik ust poszedł do góry, a wzrok spoczął na podłodze. 

- Wolisz spać tutaj, czy zanieść Cię do Twojego pokoju? - podniosłem wzrok na chłopaka w momencie, kiedy zaczął głaskać mnie po brzuchu, idąc co raz wyżej, dochodząc tym samym do brody i prawego policzka. Patrzyliśmy sobie w oczy, zapominając o rzeczywistości, która nas otaczała. Nic się dla nas nie liczyło. A przynajmniej dla mnie nic więcej się nie liczyło. Tylko on. Tylko jego brązowe tęczówki i lekko zaróżowione usta. Chciałbym je pocałować. Tak bardzo chcę to zrobić. Ale nie mogę, bo jestem pieprzonym tchórzem. 
- A pójdziesz ze mną spać? - zapytałem, bez większego skrępowania. Widziałem, że chłopak lekko się zdziwił, ale nic nie powiedział tylko przytaknął głową na zgodę. Rye wstał z kanapy, po czym chwycił mnie na "pannę młodą" i poszedł na górę. Drzwi do mojego pokoju były otwarte, więc wyższy chłopak bez problemu do niego wszedł i położył mnie na łóżku. Tak jak obiecywał, po chwili położył się koło mnie, aby następnie przykryć nas kołdrą. Patrzyliśmy sobie w oczy, a przyjemna cisza opatulała nasze zmysły słuchu. Mogliśmy odetchnąć, nie myśląc o niczym. 

-Co z chłopakami? Zostawimy ich tam? - po chwili jednak zdecydowałem się odezwać, ponieważ nie za bardzo wiem, czy dobrze zrobiliśmy zostawiając ich tam samych. 
- Andy, oni są dorośli. Nie musisz ich już tak pilnować, jak kiedyś. To już duzi chłopcy. Rozumiesz? - chłopak mówił z takim spokojem w głosie, że miałem ochotę mu przywalić za tą jego niewinność. Jednak nie zrobiłem tego, ponieważ nie uderzyłbym osoby, którą kocham. Nigdy w życiu.  Tylko jak powiedzieć osobie, którą darzy się jakimkolwiek uczuciem, że się ją kocha? Jeżeli ktoś da mi instrukcję jak to zrobić, to kupie mu wszystko co by tylko chciał. 

Jeszcze raz spojrzałem chłopakowi w oczy. Były przepiękne. W pokoju było ciemno, a ja mimo tego i tak doskonale je widziałem. 
- Rye? 
- Tak? - młodszy chłopak spojrzał na mnie leciutko się przy tym uśmiechając. 
-  Dokończymy to, co miało wydarzyć się w salonie wcześniej? - zapytałem niepewnie. Wyższy spojrzał na mnie niezrozumiale, nie wiedząc o co mi chodzi. 
- Co masz na myśli? 
- No..., czy pocałujesz mnie? - brunet lekko się uśmiechnął, po czym objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie, a ja wtuliłem się w jego ciało.
 - Może jutro. Teraz jesteśmy pijani. A lepiej zrobić to na trzeźwo i świadomie. Dobrze?
 - Dobrze. 
 - Dobranoc Księżniczko - chłopak przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie, a ja jeszcze bardziej się w niego wtuliłem. 
- Dobranoc. 
 


-----------------------------------------------------

Możecie mnie zabić ;)



Randy - I Want To Be With You!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz