Takt drugi: Duszo moja graj

3.6K 288 169
                                    

Wpatrywałam się w nuty, ale w mojej głowie nie układała się z nich melodia. Dźwięki zawsze łączyły się w moim umyśle, tworząc utwór, który potem mogłam powtórzyć w realu. Tym razem żaden z nich nie był dla mnie słyszalny.

— Znowu jesteś nieobecna — powiedziała mama, wchodząc do pokoju. Stanęła w drzwiach i spojrzała na skrzypce z ciemnego drewna, które nadal opierałam na ramieniu. Oderwałam wzrok od pięciolinii i uśmiechnęłam się lekko do rodzicielki.

— Przepraszam, mam chyba zły dzień — powiedziałam.

— Odpuść sobie dzisiaj — odparła kobieta. — Nie musisz się tak zamęczać.

— Powinnam ćwiczyć conajmniej pięć godzin dziennie, jeśli chcę się dostać na studia do Tokio, mamo — westchnęłam.

— Masz jeszcze trzy lata — zauważyła. — Dopiero co zaczęłaś liceum. Idź, zabaw się, znajdź przyjaciół.

— Już kogoś poznałam — mruknęłam, patrząc w okno. — Ma na imię Midori, chodzimy razem do klasy. Poza tym wystarczą mi znajomości ze szkoły muzycznej.

Kobieta westchnęła ze zrezygnowaniem i oderwała się ściany.

— Nie zawal szkoły przez te skrzypce — powiedziała, jak to miała w zwyczaju i wyszła, zamykając za sobą drzwi. Westchnęłam i przyłożyłam smyczek do strun. Może i w tym momencie nie jestem w stanie czytać nut, ale przynajmniej zagram swoje ukochane utwory, które znam już na pamięć.

Przesunęłam smyczkiem po strunach, jednocześnie dociskając do nich palce lewej dłoni. Westchnęłam w duchu, wydobywając z instrumentu tak dobrze znane mi dźwięki. Mogłabym zagrać to o każdej porze dnia i nocy, bez choćby najmniejszego fałszu i niedociągnięcia. Zmarszczyłam brwi, słysząc powiadomienie w telefonie, ale postanowiłam je zignorować i skupić się na ćwiczeniu.

Dopiero po zagraniu około sześciu utworów, postanowiłam dać odpocząć i sobie, i skrzypcom. Skrupulatnie schowałam je do futerału, traktując jak największy skarb i świętość, a gdy mój ukochany instrument był już bezpieczny, usiadłam na łóżku i wzięłam telefon z szafki nocnej. Odblokowalam go i puściłam ulubiony utwór. Sprawdziłam wcześniejsze powiadomienie i przygryzłam wargę.

Kuroo Tetsurō zaprosił cię do grona znajomych.

Odłożyłam komórkę na pościel przed sobą i wpatrywałam się w nią dłuższą chwilę.

Jeżeli znowu odrzucę, zachowam się niegrzecznie. Jeśli jednak przyjmę, oficjalnie będę mogła powiedzieć, że go znam. Znam Kuroo Tetsurō. Przystojnego siatkarza z drugiej klasy o świdrujących kocich oczach i... Drugoklasistę. Przystojnego. Chłopaka.

Uderzyłam otwartymi dłońmi w oba policzki. "Ogarnij się, dziewczyno!". Odetchnęłam uspokajająco i kliknęłam "Akceptuj". Wpatrywałam się w ekran komórki dłuższą chwilę, ale nic się nie stało. Odetchnęłam z ulgą i dopiero po upewnieniu się, że świat się nie zawalił, wzięłam telefon do ręki.

— Jezu! — zawołałam, widząc wyskakujące okienko z powiadomieniem i odrzuciłam od siebie urządzenie. Przyłożyłam dłoń do ust, wpatrując się w odwrócony ekranem do dołu telefon i po kilku sekundach szturchnęłam go palcem, obracając na drugą stronę. Zachowywałam się irracjonalne i dobrze o tym wiedziałam. Jednak nie mogłam się uspokoić. Czułam jak wali mi serce. ON do mnie napisał. Napisał do mnie. Chłopak. Starszy. Przystojny! Z własnej woli...

Podniosłam telefon i kliknęłam w okienko z powiadomieniem. Napisał tylko "Hej", ale było to "Hej" z uśmiechniętą buźką. Przygryzłam wargę i spróbowałam się uspokoić. Powinnam mu odpisać? A jeśli tak, powinnam zrobić to od razu czy poczekać chwilę, żeby nie wyszło, że mi zależy czy coś? Nie tak było w tych filmach dla młodzieży?

Wpatrywałam się w wiadomość od chłopaka trochę za długo i zapomniałam o takiej opcji jak "Wyświetlone". Pisnęłam więc cicho, kiedy na ekranie pojawiły się kropeczki, informujące o tym, że mój rozmówca właśnie pisze wiadomość. Spodziewałam się wszystkiego. Przez moją głowę przebiegło dziesięć tysięcy możliwości.

"Chciałem tylko podziękować ci za to, że pomagasz mojej siostrze"

Otworzyłam usta ze zdziwieniem i odpisałam szybkie "Nie ma za co", dwanaście razy wahając się przed naciśnięciem "wyślij". Przygryzłam wargę, wpatrując się w telefon z wyczekiwaniem.

"Jesteś dla niej wzorem. Naprawdę cię podziwia".

Uśmiechnęłam się lekko, myśląc o małej Aiko. Już miałam odpisać brunetowi, kiedy przyszła kolejna wiadomość. I dzięki Bogu, bo przez następne pół godziny zastanawiałabym się co powinnam napisać.

"Co tam?"

"Właśnie skończyłam grać"

Postukałam palcami w ekran i skarcikam się w duchu za własną głupotę. A jeśli przypadkiem coś wyślę? Wtedy to świat na pewno się zawali. Przynajmniej dla mnie.

"Grasz jeszcze w domu, mimo że miałaś zajęcia?"

"Tak"

Krótkie, szybkie. Zacisnęłam zęby, na jego miejscu nie wiedziałabym co na to odpisać. Już wstukiwałam kolejną wiadomość, kiedy dostrzegłam w rogu ekranu zbawienne trzy kropki. Skasowałam te kilka słów i przygryzłam kciuk, czekając na wiadomość.

"Prawdziwy z siebie wirtuoz, Hana-chan ;)"

"Nie mów do mnie..." - już miałam napisać, jednak w połowie zatrzymałam palce nad klawiaturą i wcisnęłam usuń.

"Daleko mi do wirtuoza" odpisałam i spojrzałam na godzinę w prawym górnym rogu ekranu. Jęknęłam głucho, wiedząc, że muszę się już kłaść.

"Muszę lecieć"

"Okay" - odpisał. "Dobranoc, piękna ;*"

Ponownie przygryzłam wargę i podłączyłam telefon do ładowania.

"Dobranoc, Kuroo-senpai" napisałam, zanim zdążyłam to przemyśleć i wylogowałam się.

Jak wrażenia?
Lubicie główną bohaterkę czy raczej nie?

A jak młody Tetsurō? XD

Całuski
~Beth💙

✔️Tonacja miłości || Kuroo Tetsurō x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz