Przez chwilę byłam pewna, że spalę się ze wstydu. Uciekłam wzrokiem przed świdrującym spojrzeniem Kuroo i skierowałam się w stronę wyjścia ze szkoły. Ścisnęłam w dłoni rączkę od futerału na skrzypce i zagryzłam wargę, przyspieszając kroku.
— Hej, Hana-chan — usłyszałam za sobą i wzdrygnęłam się.
— Hej — mruknęłam niepewnie, nie patrząc na niego, ani nie zwalniając.
— Idziesz na zajęcia, tak? — zapytał, wsuwając dłonie w kieszenie mundurka. Zacisnęłam wargi w wąską kreskę i spuściłam wzrok na swoje buty.
— Tak — odparłam nieśmiało, nadal nie mając odwagi, by na niego spojrzeć.
— Hana-chan, wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? — zapytał, a ja poczułam jak na moje policzki wypływa rumieniec. Co to w ogóle za pytanie?!
— Uhmm... No... Ja nie wiem... — mruknęłam cicho, jeszcze mocniej zaciskając dłoń na futerale.
— Ja zacząłem wierzyć, gdy tylko na mnie spadłaś — zaśmiał się wesoło. Poczułam jak ściska mnie w piersi. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. W duchu dziękowałam Bogu, że szkoła muzyczna nie znajdowała się daleko.
— Hana-chan, jesteś wolna dzisiaj po zajęciach? — zapytał, zachodząc mi drogę. Nachylił się lekko, próbując spojrzeć mi w oczy, wciąż idąc tyłem. Uciekłam wzrokiem przed jego kocimi oczami i zacisnęłam usta.
— Właściwie... Muszę poćwiczyć przed koncertem...
— Oh, rozumiem — zasępił się. — Nie znajdziesz dla mnie nawet godzinki?
— Przykro mi, Kuroo-senpai — mruknęłam, skręcając w stronę wejścia do szkoły. Chłopak lzatrzymał się przed drzwiami.
— Może następnym razem — powiedział smutno. — Do jutra, Hana-chan!
Westchnęłam z ulgą, gdy tylko chłopak zniknął mi z pola widzenia. Było mi źle z tym, że sprawiłam mu przykrość, jednak nie mogłam się z nim umówić. Nie byłam go warta. Tylko by się rozczarował.
***
Zawsze uwielbiałam ten utwór i miałam wrażenie, że nigdy mi się nie znudzi. Mogłam grać go w kółko i w kółko, aż do całkowitego zdarcia palców. Mogłam go powtarzać, dopóki mama nie przyjdzie ze skargą, że powinnam zmienić repertuar. Jednak co mogłam poradzić na to, że tylko tak radziłam sobie z własnymi myślami.
Przesunęłam smyczkiem po strunach, z uśmiechem wsłuchując się w kolejne dźwięki, które znałam już na pamięć. Moja miłość do skrzypiec była wielka, wieczna i niepodważalna. Kochałam każdy ich aspekt. Brązowe, wypolerowane drewno, ich zapach, dźwięk jaki wydawały, nawet gdy były rozstrojone. Krzywiznę pudła, twardość i delikatność strun, a także mój smyczek. Moją największą broń. To jak dopasowywał się do mojej dłoni i jak za jego pomocą tworzyły się nowe dźwięki. Kochałam to wszystko.
— Zgłosiłam cię do konkursu za dwa miesiące — poinformowała mnie nauczycielka po skończonych zajęciach. — Twój poziom jest wyższy niż przeciętnego licealisty, na pewno dasz radę.
Przełknęłam ślinę i przejechałam palcem po drewnie skrzypiec, spoczywających w futerale.
— Dobrze — mruknęłam. — Postaram się.
— Nie denerwuj się tylko — uśmiechnęła się kobieta. — Wiem, że masz do tego tendencję.
— Okay — mruknęłam, zamykając futerał. Kobieta położyła mi dłoń na ramieniu.
— Jesteś świetną skrzypaczką i możesz osiągnąć sukces na skalę światową — powiedziała, uśmiechając się ciepło. — Tylko potrzebujesz trochę więcej pewności siebie, wiesz?
Spuściłam wzrok i przytaknęłam.
— Wiem.
***
— Hana-chan, umów się ze mną — poprosił chłopak, dosiadając się do stolika, akurat gdy Midori-san poszła po jedzenie.
— Ja...
— Nie daj się prosić — uśmiechnął się szeroko, ukazując idealnie białe zęby i położył dłoń na mojej ręce. Wzdrygnęłam się lekko i zabrałam rękę, po czym wsunęłam obie dłonie między kolana. Chłopak wydawał się tego nie zauważyć. Nadal uśmiechał się czarująco, wprawiając moje serce w szybsze bicie.
— Możemy zrobić co tylko będziesz chciała. Możemy iść na obiad, do kina, teatru... O! Albo do filharmonii!
— Właściwie... — mruknęłam cicho, ale widząc uśmiech na twarzy bruneta nie mogłam się dłużej opierać. — Jest taki jeden koncert...
— Naprawdę? — zapytał. Kiwnęłam głową. — Świetnie! Co to za spektakl?
Chłopak wydawał się naprawdę szczęśliwy. Obiecał, że poczeka na mnie po lekcjach w piątek, zarezerwuje nam miejsca i za wszystko zapłaci, mimo moich zapewnień, że nie musi.
— Nie pożałujesz tego, Hana-chan! — powiedział z zalotnym uśmiechem, kładąc mi dłoń na ramieniu, po czym odszedł w stronę sali.
Starałam się zrozumieć, dlaczego tak usilnie chciał się ze mną umówić. Miał w tym jakiś ukryty cel? To przez zakład? A może chciał się ze mnie po prostu ponabijać?
Wszystkie scenariusze wydawały się nieprawdopodobne, ale jeszcze bardziej nierealna wydawała się myśl, że mogę się mu podobać. Dlatego od razu ją wykluczyłam.
CZYTASZ
✔️Tonacja miłości || Kuroo Tetsurō x OC
FanficZawsze byłam dość nieśmiała. Nie czułam potrzeby, żeby spotykać się z innymi ludźmi. Wystarczali mi rodzice, książki i moje ukochane skrzypce. Nie widziałam świata poza nimi. Stanowiły nieodłączną część mojej osoby, a bez nich byłabym nikim. Kiedy...