thirteen。

162 25 4
                                    

It's sad comedy of losers in reality.

*

- Co tak bardzo zniszczyło to miasto? - spytała smętnie, strzepując resztkę jasnego pyłu z ciemnego ubrania.

- Nie co, tylko kto.

O nic więcej już nie pytała, rozglądając się po stertach gruzu, desek i cegieł. Wszystko pokryte kurzem i pyłem, pęknięte, skruszone i wykrzywione, nie nadające się do spożytkowania. Niegdyś piękne miasto, teraz doszczętnie zniszczone, niemal zrównane z ziemią. Rozległe ruiny metropolii, mającej być świadectwem rozwoju ludzkości, okazały się być dowodem jej klęski.

- Widzisz, tak wygląda ludzkie życie - westchnął, przysiadając na niewysokiej stercie przeżartych przez robactwo desek. - Cywilizacje przychodzą i odchodzą. Każda myśli, że jest lepsza od poprzedniej i że to właśnie im uda się przetrwać. Myślą, iż znają już wszystkie słabe punkty poprzednich i jeśli tylko będą ostrożni - ich cywilizacja przetrwa wieki.

- Troszczą się o setki pokoleń do przodu, zapominając o tych właśnie wymierających - sarknęła, poprawiając przydługi rękaw czarnego okrycia.

- Niestety - przytaknął, rozmasowując stary, obolały kręgosłup. - Ludzie mają to do siebie, że zapominają o teraźniejszości. Żyją przyszłością i - oczywiście - jest to poprawne myślenie, ale tylko do pewnej granicy. Pamiętasz, co zawsze powtarzam?

- Przyszłość jest teraźniejszością, a teraźniejszość to suma chwil, składających się na przyszłość - wyrecytowała płynnie, nawet nie patrząc na starszego mężczyznę.

- Ludzkość to zaiste interesujący gatunek - pokiwał powoli głową w zamyśleniu, wpatrując się w pokryte pyłem znoszone buty. - Nie ma na tym świecie zbyt wielu mu podobnych. Wykształcił doskonale radzący sobie kreatywny mózg, mogący zapamiętywać i przetwarzać miliony informacji. Do tego świetnie wykształcone kończyny, umożliwiające wykonywanie nawet najdrobniejszych, wymagających precyzji czynności. Całkiem szybko się uczą i rozwijają. Wydawać by się mogło, że są idealni.

- Myślą, że są idealni - wtrąciła niechętnie, z lekką pogardą.

- Ich własny mózg, coś co zapewnia im tę niemal doskonałość, w pewnym momencie ewolucji stał się też powodem ich upadków - kontynuował, gładząc pomarszczoną dłonią wystający fragment wilgotnego drewna. - Rozwój poszczególnych partii mózgu miał na to szczególny wpływ. Ludzie stworzyli i nazwali uczucia, których nie byli w stanie udźwignąć. Zazdrość, nienawiść, chęć władzy i wiecznie niezaspokojone pragnienie. Pragnienie świata. Ludzkość od zawsze pragnie czegoś, czego mieć w pełni nie może. Chcieli okiełznać ogień - zrobili to, jednak to wcale nie znaczy, że ten już nigdy nikogo nie poparzył. Próbowali oswoić naturę - udomowili część, tylko niewielki odsetek drapieżnych i dziko żyjących zwierząt. A jednak wciąż boją się ugryzienia czy chociażby draśnięcia pazurami.

- To gatunek, którego nie jestem w stanie zrozumieć - mruknęła, zasłaniając usta wysokim kołnierzem. - Jaki jest w tym wszystkim sens?

- Sensem jest wędrówka. Wędrówka, której pilnujemy właśnie my. Jesteśmy dla ludzkości stróżami w ich podróży. W tej niekończącej się drodze, którą każdy z nich musi przebyć.

- Dlaczego właśnie my? - Wyrwało jej się, nieco zbyt rozpaczliwie, gdy podnosiła głowę w kierunku nieba, pokrytego ciemnymi, burzowymi kłębami chmur. - Dlaczego my?

- Bycie Łowcą to bardzo odpowiedzialne zadanie. Jest darem i klątwą w jednym, dlatego być może masz problem ze zrozumieniem całej idei. Niemniej jednak - nigdy nie możesz zwątpić w to, kim jesteś - odchrząknął głośno, ściągając tym samym na siebie uwagę dziewczyny. - Jeśli kiedykolwiek się ujawnisz, nie będziesz w stanie im uciec. Ludzie zawsze pragną czegoś, czego sami mieć nie mogą i nie są w stanie zrozumieć. Dlatego nie pozwól się złapać, proszę. Nie pozwól im się zniszczyć.

singing of angels。 ー shingeki no kyojinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz