prologue 1.0

113 11 1
                                    

Dark suits you.

*

Ciężkie krople deszczu uderzały o materiał starej parasolki, gdy pospiesznie przemierzała kolejną uliczkę, próbując dotrzeć do domu. Szum płynącej chodnikiem wody i dźwięki klaksonów samochodowych dawały typowy obraz miasta, które wyobrażała sobie zupełnie inaczej. Zamoczone po kolana spodnie i mokre buty nie były tego dnia szczytem jej marzeń. Przeszywające niebo błyskawice również.

Stara kamienica, w jednej z biedniejszych części była jedynym, na co mogła sobie pozwolić. Nieremontowany od conajmniej kilkudziesięciu lat budynek pozostawiał wiele do życzenia co do ogólnej stabilności konstrukcji. Lokalizacja utrudniała swobodną komunikację z innymi częściami miasta. Jednak nie wahając się ani przez moment - pchnęła drewniane drzwi, wpuszczając do środka deszcz. Jej ciężkie buty w szybkim tempie przemierzały kolejne schody, zostawiając za sobą smugę wody zmieszanej w błotem. Będzie musiała posprzątać - jak zawsze sama, w końcu nikt normalny nie zgodziłby się na mieszkanie w takich warunkach.

Zatrzasnęła drzwi i zasunęła metalową zasuwkę własnej roboty. Odrzuciła mokry parasol do kosza z butami, nie przejmując się powstającą kałużą. Na blacie kuchennym wylądowała podarta koperta, z grubym zżółkłym papierem w środku. Po kolei zdejmowała z siebie ubrania, przemierzając kolejne pomieszczenia w mieszkaniu.

Odkręciła wrzącą wodę i dosypała resztkę soli do kąpieli do niewielkiej wanny. Uwolniła włosy, nieprzyjemnie klejące się do jej twarzy z powodu potu, kurzu i deszczu i przeczesała je powoli drobnymi palcami. Wyszła do kuchni do resztkę czerwonego wina i czysty kieliszek. Przelotnie spojrzała jeszcze na kopertę.

Mieszkanie nie było ani nowoczesne, ani tym bardziej przytulne. Dbała o nie na tyle, na ile mogła, ale miała tę świadomość, że jak bardzo by się nie starała - cudów nie stworzy. Beżowe ściany, z pamiątką po pożarze na suficie i starym stołem w środku kuchni - tyle zastała w pierwszym dniu. Były jeszcze pochowane w schowku stare meble, ale korzystanie z nich było niebezpieczne i groziło albo ich złamaniem albo zrobieniem sobie krzywdy. Całe mieszkanie wydawało się chłodne, emanowało dziwną, rzadko spotykaną aurą, która czasem spędzała sen z powiek, a czasem bywała na tyle kapryśna, że miało się chęć uciec i nigdy nie wracać.

Podobno znaleziono w tym miejscu zwłoki. Podobno było przeklęte, bo mieszkał w nim morderca i znęcał się nad swoimi ofiarami, zanim je zabił i poćwiartował, odmierzając identyczne kawałki ciepłego jeszcze mięsa.

Podobno mieszkał w nim artysta. Wielki twórca, którego dzieła docenił cały świat. Uzdolniony, doświadczony. Wzór do naśladowania dla wielu. Jednak nikt nie mógł mu w pełni dorównać.

Poza kopertą na blacie nie było nic. Zatrzymała się w pół kroku, z prawie pustą butelką taniego wina w ręce i kieliszkiem w drugiej. Za szybą burza szalała w najlepsze, jednak nie zwróciła na nią najmniejszej uwagi. Szkło wydało cichy stukot, gdy odkładała je na blat, sięgając po zawartość listu. Na kopercie nie było żadnego adresu. Tak samo jak nie zauważyła osoby, która dostarczyła ją na jej stolik, gdy organizowała sobie miejsce pracy w kawiarence na drugim końcu miasta.

Jeszcze raz przejrzała zawartość. Odsunęła własne zdjęcie na bok, przełykając głośno ślinę. Odwróciła je do góry nogami, aby nie musieć na siebie patrzeć - wprawiało ją to w jeszcze większe zdenerwowanie i zażenowanie zarazem. Potarła dłonią kark, odchylając głowę. Kartka była zimna i szorstka w dotyku, gdy przejechała po niej niepewnie opuszkami palców drugiej dłoni. Nie czytała jeszcze zawartości, za bardzo się obawiała, sama nie wiedząc dokładnie czego. Przesunęła wzrokiem po wyschniętym tuszu z datą i nieznanym jej inicjałem. Wydawał się znajomy, zdawał się przyciągać zarówno wzrok jak i myśli.

Nieprzyjemny, zimny dreszcz przebiegł po jej nagim kręgosłupie, wybudzając z dziwnego transu, aż zamrugała kilkukrotnie, rozglądając się po całym mieszkaniu. Odchrząknęła głośno, zdając sobie sprawę, że palce u stóp zdążyły nabrać fioletowo-niebieski kolor, którego tak bardzo nienawidziła.

Duży, pękaty kieliszek szybko zapełnił się po brzeg resztką półsłodkiego czerwonego wina o sztucznym smaku owoców. Skrzywiła się nieznacznie po pierwszym łyku. Niepewnie chwyciła za dręczący ją od kilku godzin list i ruszyła do kąpieli.

Gorąca, niemal wrząca woda przyjemnie otuliła jej wątłe ciało, gdy z westchnieniem ulgi układała się w wannie. Z jej wysłużonego telefonu roznosiła się przyjemna dla ucha melodia ulubionej playlisty muzyki elektronicznej. Upiła kolejnych kilka łyków wina, a gdy wystarczająco się rozluźniła, bez chwili zawahania rozłożyła gruby papier, powoli rozczytując każde odręcznie zapisane słowo.

***

Jeśli ktoś tu jeszcze chce zaglądnąć, to z góry dziękuję. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 25, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

singing of angels。 ー shingeki no kyojinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz