Taka zwykła sytuacja.
Przenosisz plik Worda z telefonu na laptop, a potem z laptopa na telefon, ale jesteś na tyle inteligentna, że go kurde wycinasz, a nie kopiujesz (w końcu może dostać się w niepowołane ręce, jeśli chwilę zostanie na laptopie). Później chcesz go otworzyć na telefonie, żeby skopiować rozdział i wkleić na wattpada, ale jesteś takim debilem, że przypadkowo usuwasz cały plik.
I pyk.
Cała twoja 5-godzinna praca, która naprawdę wiele cię kosztowała i z której ukończenia cieszyłaś się jak cholera, znika niczym ojciec niechcianego dziecka, a ty dostajesz szoku, bo to stało się przez twój własny idiotyzm i dodatkowo nie wiesz, czy da się odzyskać plik z tej głupiej aplikacji.
A ludzie pytają, dlaczego mam depresję XD

CZYTASZ
Z życia pisarza 2
AléatoireZbiór sytuacji, które doskonale zrozumie każdy pisarz. Czytelnik pewnie też, choć on raczej nie spotyka się z tym wszystkim na co dzień.