〜Rozdział 4〜

57 10 1
                                    

Stali tak w ciszy i obydwoje głośno oddychali,jednak Jimina oddech stawał się coraz głośniejszy. Przymknął oczy mocno na nie naciskając.Nie chciał umierać. Nie teraz,kiedy ktoś na niego czeka i całym sercem martwi się o niego. Ale teraz nie miał drogi ucieczki,a zabójca właśnie przykłada do jego skroni broń.
-Pytałem chyba raczysz mi odpowiedzieć-Warknął lekko uchylając pistolet od jego skroni. Co wcale nie spowodowało,że blondyn odetchnąć z ulgą bał się jeszcze bardziej. Oblizał usta chcąc coś odpowiedzieć,ale było mu trudno jego wargi drżały tak samo było z nogami,które po chwili straciły czucie i chłopak upadł na ziemię. Ciemnowłosy przyglądał się swojej ofierze i postanowił kucnąć żeby być blisko niego. Nagle usłyszał cichy szloch z ust blondyna. Yoongi rozszerzył oczy i nie rozumiał dlaczego,ale płacz chłopca powodował,że robiło mu się źle na sercu. Nigdy tak nie zareagował na swoje ofiary,a teraz? Mięknie mu serce? Otrząsnął się musiał się skupić..
-P-proszę nie zabijaj m..ni.e-Wyjąkał cicho. A słona ciecz z oczu spływała po jego policzkach. Jimin próbował opanować płacz,ale to było na nic.
-Takiego życzenia nie spełniam-ponownie przyłożył do jego skroni pistolet.A w oczach była jedynie pustka. Już chciał pociągnąć za spust,jednak blondyn go zatrzymał.
-D-daj mi tydzień.. Proszę wiem,że mnie nienawidzisz,ale ja nic nie mogłem zrobić..-Wyszeptał załamany. A gdy Yoongi chciał mu odpowiedzieć w tle można było usłyszeć Taehyunga wołającego swojego przyjaciela. Ciemnowłosy podniósł się i złapał chłopaka by ten wstał i spojrzał na niego.
-Masz milczeć,rozumiesz?!-Warknął szeptem. Przerażając jeszcze bardziej Jimina.-Daje ci ten tydzień. Tylko ucieknij z tego miasta,a cie kurwa znajdę i będę cie torturować do puki nie zdechniesz-Rzucił na koniec puszczając blondyna i wskoczył na płot,następnie go przeskoczył oddalając się w ciemność. Wiedział,że zespół tą misję,ale za tydzień misja się powiedzie.Gdyby nie Tae on by był już martwy,a tak musiał trzymać się tego co powiedział. Tydzień to dla niego długo.

Jimin siedział właśnie w loży,gdzie Jin próbował go pocieszyć. Chłopak wymyślił,że jakieś typki chciały go napaść,ale na szczęście Tae się zjawił,a tamci uciekli. Tae stał się w ich oczach bohaterem,zwłaszcza w oczach Jungkooka
-Nie powinieneś pozwolić się tam zaprowadzić-powiedział przerażony Jin,który upił łyk drinka. Jimin wiedział,że Jin ma rację,ale w tamtej sytuacji nawet on by nie dał temu mordercy radę. Przecież on próbował walczyć,ale na koniec się poddał.
-Wiem hyung..oni byli silniejsi-szepnął wpatrując się w swój napój pomarańczowy. Zostało mu tak mało życia,a zapragnął je zmienić po całym tym incydencie. Musiał wszystko załatwić i pożegnać się ze swoimi przyjaciółmi oraz z kobietą,którą kochał nad życie z jego mamą. Ona została mu jako ostatnia w rodzinie. Ta wspaniała kobieta wychowała go i pomagała spełniać marzenia. Teraz do niego należał ten obowiązek.
-Musisz być czujny-przysiadł się do blondyna. Jungkook,który ostatnimi czasu zaczął go unikać i mało co spędzali ze sobą czas. Jungkook zawsze był zamknięty w sobie,więc Jimin wolał nie naciskać na niego i nie pytać czy ma jakieś problemy.
-Wiem Kook od teraz będę-mruknął dopijając sok. Reszta czasu minęła im w już luźnej atmosferze. Chociaż Jimin nie mógł zapomnieć co powiedział mu ten człowiek.

Yoongi wrócił do motelu i wszedł do swojego pokoju natychmiastowo rzucił się na łóżko. Wydał z siebie jęk frustracji,a do pokoju błyskawicznie wszedł Hobi,który usiadł obok przyjaciela
-I jak.. Jest już martwy?-Zapytał,a w ciemnowłosego wszedł nie opanowany gniew.Chwycił dłońmi końcówki włosów i zaczął za nie mocno ciągnąć. Hobi chyba rozumiał co się stało jednak wolał nic nie mówić,a tylko czekać aż starszy przymówi
-Nie udało mi się.. Zjebałem..rozumiesz kurwa?!-Wrzasnął na młodszego,a ten podskoczył w szoku
-Wypraszam sobie ze mnie nie jest żadna kurwa-Powiedział urażony. A Yoongi spojrzał na niego z mordem w oczach-Ekhem..coż może to twoja pierwsza porażka,ale patrz na to wszystko pozytywnie na drugi raz się z pewnością uda-Szeroko się uśmiechnął,a starszy słuchał go i stwierdził,że Hobi ma rację.

REVENGE ON COMMISSION |YOONMINWhere stories live. Discover now