.1.

609 17 13
                                    

before

Wiedziałam, że dziś czeka mnie najcięższy dzień. Niezliczone ilości lekcji i zajęcia dodatkowe przyprawiały mnie o ból głowy. Umówiłam się z dziewczynami, że będą na mnie czekały przy szafkach, ale jedyną osobą jaką tam zastałam był największy kujon - Tommy. Już któryś raz usiłował otworzyć szafkę, a trzecioklasiści tylko się z niego podśmiechiwali.

- Cześć Mia! - zawołali. Uśmiechnęłam się do nich szeroko i pomachałam.

Spakowałam najpotrzebniejsze książki i wyszłam na dziedziniec. Do dzwonka zostało jeszcze kilka minut, więc postanowiłam sprawdzić czy przypadkiem nie ma ich na boisku. I faktycznie to był strzał w dziesiątkę. Znalazłam i moje przyjaciółki i ich drugie połówki. Oczywiście razem z Joaquinem.

- Cześć wszystkim!- przywitałam się. - Lukas, czemu cię dziś nie było?

- Byłem u Aarona. Mieliśmy ważną sprawę do załatwienia. - mruknął. Spojrzałam ukradkiem na Shannon, ale ona tylko wzruszyła ramionami.

Bacznie obserwowałam szatyna i Vico. Oboje zachowywali się bardzo dziwnie. Wręcz nie naturalnie. Doskonale pamiętam te wszystkie noce, kiedy Victoria opowiadała o ich cudownych związku. Teraz nie raczy nawet odpisać na wiadomość.

Lekcja hiszpańskiego była jedną z luźniejszych. Uwielbiałam ten język, a jeszcze bardziej nauczyciela. Świeżo upieczonego magistra z niesamowitym wyglądem. Żadna dziewczyna nie ukrywa tego, że się jej podoba. Zresztą ja też.

- Mia, zostań po lekcji. - powiedział marszcząc lekko brwi. - Ty Aaron też.

Kilka chwil później zadzwonił dzwonek. Wszyscy uczniowie wyskoczyli jak z procy prócz mnie i szatyna. Obydwoje byliśmy ciekawi czego od nas chce Marcos. Znaczy pan Flynn.

- Aaron, na stole w pokoju nauczycielskim leży biała koperta z waszym imieniem i nazwiskiem. Przynieś mi ją. - polecił, a Divine posłusznie wykonał jego prośbę. Usiadłam na jednej z ławek i czekałam na jakikolwiek rozwój wydarzeń.

- Świetnie dzisiaj wyglądasz. - powiedział wysoki mężczyzna powoli podchodząc w moją stronę. Nie wiedziałam co robić, a sprawy nie ułatwiało mi moje serce, które biło jak oszalałe.

- Dziękuję. - odparłam. Czułam, że moje policzki przybrały różawego koloru, ale nie mogłam nad tym zapanować.

- Słodko wyglądasz jak się rumienisz. - wymruczał wprost do mojego ucha. Nagle usłyszeliśmy chrząknięcie. Marcos oblizał usta i zalotnie się uśmiechnął.

- Ale nic tam nie masz! - powiedział pewnie. - To pewnie rzęsa.

- Pewnie tak. - mruknęłam.

Pan Flynn miał dla nas niesamowitą niespodziankę. Ogłosił, że obydwoje z Aaronem zostaliśmy wyróżnieni w ogólnostanowym konkursie z języka hiszpańskiego i wiedzy o krajach, które porozumiewają się tym językiem  i obydwoje mamy możliwość spędzenia kilkunastu dni w Hiszpanii.

- Albo jestem takim dobrym nauczycielem, albo macie hiszpańskie korzenie. - zaśmiał się starszy z mężczyzn.

- Raczej to drugie. - burknął Aaron.

- No nic. Gratuluję i mam nadzieję, że razem będziemy się dobrze bawić w Barcelonie.

Gdy wychodziliśmy, poczułam czyjąś dłoń na swoim tyłku. Odwróciłam się i zetknęłam się z zadziornym uśmieszkiem nauczyciela.

- Twój tyłek jest cudowny. - mruknął.

Czy to podchodzi pod molesowanie seksualne?

Pędziłam do swoich przyjaciółek aby wszystko im opowiedzieć, ale w porę zdałam sobie sprawę, że z niektórymi rzeczami mogą mieć problem. Wolę pozostawić to w tajemnicy.

Na obiedzie wszyscy siedzieliśmy na dworze. Październik to był jeszcze ten czas, kiedy spokojnie mogliśmy korzystać ze słońca.Dziewczyny znów były złe. Czy one nie mogą zrozumieć, że ich chłopcy też mają innych przyjaciół? Lepszych i fajniejszych niż one.

- Idziecie w piątek na imprezę do Justina? - spytałam chcąc, aby w końcu zmieniły temat.

- No jasne! - pisnęła Shay. - Będziemy wymiatać!

Umówiłyśmy się, że spotkamy się u mnie i urządzimy sobie dzisiaj damski wieczór. Zdecydowanie ich brakuje. Otwarłam buzię niedowierzając jak można się upokorzyć.

- Maddison! - krzyknęłam, a blondynka natychmiast się odwróciła. Liczyłam, że moja uwaga na temat podkładu coś poskutkuje, ale było o wiele gorzej. - Coś ci się przykleiło! - wraz z moją uwagą, wszyscy na nią spojrzeli i jednogłośnie buchnęli śmiechem. Cóż, nie codziennie komuś papier przykleja się do tyłka. Blondynka mocno się zdenerwowała i wręcz uciekła z dziedzińca. Z papierem w dupie. Dziwię się, że życie jeszcze nic ją nie nauczyło. Nigdy nie będzie ani ładna ani popularna i powinna się z tym pogodzić.

Matematyka nigdy nie była moją mocną stroną. Musiałam mocno się do niej przyłożyć, aby zrozumieć jakąś jej część. Na szczęście nasza nauczycielka była bardzo wyrozumiała i w dodatku jej metody były naprawdę skuteczne.Na matematyce doszły mnie słuchy, że naszą klasową kujonkę prześladują 'dziewczyny' z równoległej klasy. O ilę mogę powiedzieć dziewczyny, bo normalne laski nie robią z siebie dziwek. Od pierwszej klasy wszyscy trzymaliśmy się razem i każdy mógł poprosić nas o pomoc. Przecież bądź co bądź wszyscy się kolegowaliśmy i wszyscy staliśmy za sobą murem. W końcu nie bez powodu istnieje powiedzenie 'Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego'. Nie lubiłam ich jak nigdy nikogo i to ja obiecałam Maite, że się nimi zajmę.

Janila to podstępna żmija, która ciągle próbuje coś udowodnić światu.

Zaraz po dzwonku wykradłam puszkę akrylowej farby i schowałam ją w plecaku. Janila kocha swoje włosy bardziej niż całą rodzinę. Akurat schodziłyśmy ze schodów, kiedy napatoczyła się blondynka i jej służące. Pośpiesznie otworzyłam puszkę i zrzuciłam ją wprost na dziewczynę. Nie dość, że wszystkie trzy zstały oblane, to w dodatku Janila zarobiła niezłego strzała w głowę.

- Kto to!? - wrzasnęła nerwowo dotykając swoich już zielonych włosów.

- To za Maite. - szepnęłam przechodząc dumnie obok niej. Mogę mieć przez nią problemy, ale i z nimi sobie poradzę.

Po lekcjach, jak co wtorek miałyśmy małe ćwiczenia. I chociaż nie należałam do grona cheerliderek, to chętnie pomagałam Van układać choreografię. Zresztą dlatego też byłam traktowana przez szkołę jak członek zespołu i wszystkie ich przywileje przechodziły na mnie. Jak na złość chłopcy postanowili pograć w football. Dziewczyny wręcz pożerały ich nagie ciała, a ja czułam zażenowanie obserwując swojego brata. Kiedy dorobił się takiego kaloryfera?



Hej, cześć i czołem! To moja pierwsza książka tego typu, więc proszę o wyrozumiałość. I również jeśli chodzi o ortografię, to orłem z niej nigdy nie byłam i... zachowaj dystans ;)

RebeldeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz