Rozdział 13

3K 345 179
                                    

- To proste - powiedziała Pidge, gdy Lance skończył opowiadać jej wydarzenia z lasu. - Musimy trzymać cię ciągle w ruchu. Nie możesz zostawać tutaj przez cały czas.

- Jak zamierzasz to zrobić? Jestem tutaj nowy i nikt mi nie ufa na tyle, aby wysłać mnie na jakieś misje. Nie mówiąc o tym, że bym sobie nie poradził! - brunet starał się nie podnosić głosu ze względu na śpiącego obok Alexa. Chłopiec był zmęczony po całym dniu ćwiczeń i książę nie chciał mu przeszkadzać w odpoczynku.

- Jednak jest osoba, która ufa ci na tyle, aby zabrać z sobą - po raz kolejny Lance zobaczył ten znaczący uśmieszek na twarzy dziewczyny.

- Pidge - powiedział ostrzegawczo, czując pieczenie na policzkach.

- Lance, mogę porozmawiać z Shiro, trochę go okłamać, a Keith nie będzie miał nic przeciwko. Wczoraj otrzymaliśmy list z obozu, do którego pojechał. Powinien tu być za dwa dni.

- Co z lekcjami? Co z Alexem?

- Dzieciaki umieją na tyle, że dam sobie radę z nimi sama. Wcześniej też sobie radziłam. A Alex będzie tu bezpieczny. Jeśli nie będzie pod moim okiem, to pod okiem Hunk'a. Lance, teraz liczy się twoje bezpieczeństwo.

- To nie wyjdzie. Boże, nigdy nie powinienem tutaj przychodzić. Mogłem zostać w lesie, wam oddać Alexa, jednak sam zostać w lesie.

- Nie mów tak, Lance - odezwał się Hunk. - Jesteś nam potrzebny, Alex zwłaszcza cię potrzebuje, jednak nie zapewnisz mu bezpieczeństwa, jeśli zostaniesz tutaj lub będziesz się obwiniać.

- Hunk ma rację. Z Keithem będziesz bezpieczny, Alex także, jednak tutaj, z nami.

- Może macie rację. Jednak jak ja mu to powiem?

- Zostaw to mi - zapewniła go z uśmiechem. - Skłamię mu, że Shiro nie dał ci żadnego wyboru.

- W porządku. I tak nie mam innego wyjścia - zgodził się.

- Masz wybór, jednak ten drugi zakończyłby się śmiercią - podsumował Hunk bez namysłu. Lance spojrzał na niego odrobinę urażony. Z drugiej strony chciało mu się śmiać na bezpośredniość przyjaciela.

- A co ty zamierzasz zrobić ze swoją nimfą, Hunk? - zapytała Pidge, zmieniając temat. Mężczyzna natychmiast spoważniał.

- Nie mam pojęcia. Najwyraźniej jakaś nimfa... Nie, nie jakaś nimfa, królowa nimf, pała do mnie uczuciami, jednak ja jej nigdy nie widziałem. Nic o niej nie wiem! I wszyscy wiemy jakie to niebezpieczne, aby wdać się w romantyczną relację z nimfą...

- Dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawę, Hunk - odezwała się Pidge, klepiąc przyjaciela po ramieniu. - Jednak nie rób sobie nadziei, ona nigdy nie zrezygnuje z wiecznego życia, z bycia królową, aby stać się człowiekiem dla ciebie. A ty nie możesz się zmienić. To jeszcze nigdy nikomu się nie udało.

- Wiem, jednak to miłe - odpowiedział, spoglądając na swoje dłonie. - Mieć świadomość, że jest chociaż jedna osoba, która coś do mnie poczuła.

- Oh, Hunk - westchnął Lance, siadając bliżej przyjaciela. Objął go, klepiąc delikatnie po plecach. - Na pewno przyjdzie czas, gdy spotkasz tą jedyną! Tą co pokocha tak wspaniałego mężczyznę jakim jesteś! Tylko czekaj!

- Dzięki, Lance - zaśmiał się delikatnie. - Lepiej chodźmy spać. Powinniśmy wypocząć.

Gdy układali się do snu, Lance'owi nie umknął ruch ręki Hunka. Mężczyzna schował coś pod poduszkę i brunet był pewien, że był to prezent od Shay.

✔ Water To My Fire || Klance ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz