Rozdział 4

1K 50 2
                                    


To jest jedna z tych sytuacji po których powinienem napisać, że przegadaliśmy całą noc. Nie, nie przegadaliśmy. Nasza rozmowa trwała góra 20 minut. Obydwoje mamy swoje obowiązki, musimy być wypoczęci. A o czym rozmawialiśmy? Głównie to ona mówiła a ja chłonąłem każde jej słowo. Uspokoiła mnie tamtego wieczoru. Jej głos zadziałał, o dziwo, jak delikatny dotyk, czułe nakreślenie kółek na dłoni czy karku. Opowiadała mi trochę więcej o tamtym rysunku i ogólnie o tym co rysuje, dlaczego rysuje. Rysunek przedstawia jej wymarzony wygląd chłopaka. Praca nad tym rysunkiem zajęła jej tydzień, wykonany został ołówkami H5, H, B2 i B7, a do kolorowania tatuaży użyła cienkopisów STABILO. Rysowała go głównie z nudy, żeby się wyłączyć. Rysowanie jest dla niej jak dla mnie pisanie. Po skończeniu opowieści przeprosiła mnie, powiedziała, że jest bardzo zmęczona i będzie trudnym rozmówcą, dlatego chciałaby już się położyć. Pożegnaliśmy się. Zasnąłem krótko po tym.

Budzik obudził mnie o 11. Muszę lecieć do studia. Ubrałem się na prędkości we wczorajsze rzeczy, wziąłem gryza bułki i wybiegłem. Po drodze na metro myślałem o Agacie. Czułem dziwne ciepło w sobie. Cholera. Wyciągnąłem telefon i napisałem „Dzień dobry śpiochu, wyspałaś się?" po czym pobiegłem na pociąg.

-Bierzemy się do roboty mordo, kończymy tę płytę – powiedział Kuba gdy wszedłem do studio – i ruszamy w trasę – zaśmiał się.

-Każdy raper już dograł się do bonusowego tracku? – zapytałem.

-Czekamy na Dawida Podsiadło tylko, myślałem, żeby do remixu 8 kobiet zaprosić Bedoesa, co myślisz?

-Myślę, że to dobry pomysł.

Kuba krzyknął do menedżera, że ma dać cynk menedżerowi Bedoesa, po czym weszliśmy do kabiny i zaczęliśmy nagrywać.

Nagrania zajęły nam 10 godzin. Legliśmy na kanapie. Siedzieliśmy chwilę w zadumie.

-Przejdziemy do legendy – powiedział Kuba.

-Mam nadzieję.

Fajnie by było zostać legendą. Chociaż czy zwykłe życie też nie jest fajne? Serce podeszło mi do gardła. Agata! Wyciągnąłem szybko telefon

-Co jest? – zapytał Quebo.

-Przypomniałem sobie, że muszę komuś odpisać.

Kuba spojrzał na mnie z zaciekawieniem.

-Nie mów, że kogoś poznałeś. Wiesz, że to nierozsądne wdawać się w bliższe relacje przed trasą. Poza tym coś mówiłeś, że chciałbyś nagrać jeszcze jedną, może dwie płyty w tym roku.

-Nie chcę od niej niczego, to tylko znajoma, fajnie mieć znajomych, wiesz?

Quebo oparł łokcie na kolanach.

-Stary, gdyby to była tylko znajoma to nie wyciągałbyś telefonu tak szybko. Kurwa stary, jesteśmy muzykami, jeśli chcesz zostać legendą to nie ma miejsca na kobietę w twoim życiu w tym roku, wiesz o tym. Wiesz, że to będzie bolało.

„Dzień dobry Dziwaku, ciężko z wyspaniem się kiedy na 10 trzeba wstać na zajęcia haha ale spało mi się dobrze. A ty – wyspałeś się?"

Patrzyłem na ekran telefonu. Schowałem go do kieszeni.

-Chyba masz rację.

Kuba położył mi dłoń na ramieniu.

-Nie przejmuj się, Fifi zawsze kogoś znajdzie.

Tylko, że ona była dziewczyną, która polubiła mnie za to, że jestem Filip, a nie Taco. Mam ją odpuścić?

-Fifi znajduje same dziewczyny dla których jest Taco.

-Taka cena sławy.

Odetchnąłem głęboko. Czas wracać do domu.

-Wpadniemy do mnie się napić? – spytał Kuba.

-Napijemy się, kiedy skończymy płytę. Teraz chcę się położyć spać.

Pożegnaliśmy się i wyszedłem ze studio. Włożyłem słuchawki do uszu, puściłem Childish Gambino – redbone i ruszyłem w stronę metra. Chłód wieczornego powietrza muskał moje policzki jak delikatne pocałunki. Pocałunki.

„Nie wyspałem się, ale czuję się wyspany haha przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, miałem zawalony dzień, co robisz?"

Stanąłem i patrzyłem na ekran telefonu. Czułem napięcie. Nie mogę do niej zadzwonić, nie ma bata. Nie mogę się w to wdawać. Ale przecież to nic nie znaczy, ona też traktuje to jako przelotną znajomość. Zdusiło mnie w gardle. Czy mi na niej zależy?

„Leżę w łóżku i w sumie to się trochę nudzę, chciałam puścić sobie jakiś film ale laptop mi się zepsuł :( a Ty co robisz?"

Oczywiście, że mi na niej zależy. Zastanów się.

„Jestem przy metrze, może wpadnę i zobaczę co jest z Twoim laptopem?"

Działam pod wpływem emocji, czemu w ogóle nie czuję już zmęczenia?

„O tej godzinie? Haha, nie wiem czy podawanie swojego adresu chłopakowi poznanemu w metrze dzień wcześniej to rozsądny pomysł"

Przegryzłem dolną wargę. Dobrze, że chociaż ona zachowała rozsądek.

„W takim razie przyjdź do mnie jutro z laptopem jakoś o 20, tu masz mój adres"

Będę musiał wyjść wcześniej ze studio. Już i tak mamy prawie płytę gotową. Chłopaki zrozumieją.

„Z takiej propozycji aż żal nie skorzystać"

Zadzwonić czy nie zadzwonić?

„W takim razie dobranoc, do jutra!"

Muszę zrobić porządek w domu jeszcze dzisiaj, jutro nie będzie czasu.

„Dobranoc! Nie mogę się doczekać haha"

To ostatnie zdanie sprawiło, że zabiło mi szybciej serce. Cholera jej chyba też na mnie zależy. Przynajmniej mam taką nadzieję, chyba.


Droga do domu dłużyła się niemiłosiernie. Sprzątanie mieszkania zajęło mi 2 godziny. Nie wiedziałem, że zebrało się tyle kurzu i naczyń do zmywania. Zasnąłem na sofie nawet nie przebierając rzeczy. 

Serendipity - Taco Hemingway FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz