Kolejny raz w swoim życiu przechodzę przez te ogromne drzwi, kolejny raz spotkam moją klasę, fałszywe twarze i prawdziwych przyjaciół, kolejny raz przekraczam próg tego okropnego centrum tortur zwanego inaczej szkołą. Oto kolejny rok szkolny, kolejny rok męczarni i nadziei na spełnienie marzeń.
Weszłam do ogromnego budynku, tam czekał już na mnie mój chłopak Ben parę jego przyjaciół najprawdopodobniej są z nim w drużynie piłkarskiej, obok nich stały także Katie i Laura. Katie to moja najlepsza przyjaciółka, znamy się od przedszkola, nikt nie wie tyle o mnie co ona. Laura klei się do kolegów Bena więc wkręciła się do nas, prawda jest taka że to typową blondi, chłopcy nie traktują jej poważnie. Brakowało mi tylko Jacka jestem z nim wyjątkowo związana od pewnego czasu, pewnie dlatego że nie dawno wyjawił mi swój największy sekret. Jesteśmy bardzo skomplikowaną grupką przyjaciół ale kochamy ze sobą spędzać czas, mamy podobne zainteresowania i charaktery.
-Witam państwa – powiedziałam wesoło.
-Moja droga Lucy Hale, której nie widziałam przez całe wakacje wreszcie zaszczyciła nas swą obecnością – odparła Laura z nutką sarkazmu. Niestety to prawda nie widziałam się z nimi przez całe dwa miesiące, moi rodzice zaplanowali mi wakacje. Nie można ich zaliczyć do najbardziej udanych bo jeździłam z rodzicami i starszą siostrą Dianą na pielgrzymki, moi rodzice są bardzo wierzący i próbują tym nas zarazić, średnio im to wychodzi. Najgorsze jest to że rodzice chcieli i chcą wyjechać w wiele ciekawych miejsc ale pomijają moją miłość czyli Brazylię. Bardzo chcę tam kiedyś być, uczęszczam na zajęcia z Copeiry, kocham tą sztukę walki między innymi dlatego że wywodzi się z Brazylii. Co roku klub w którym trenuje wyjeżdża na festiwal do Rio de Janeiro, ale wybierają tylko najlepszych z grupy zaawansowanej a ja najwidoczniej nigdy się nie nadawałam.
-Przepraszam ale znacie moich rodziców – powiedziałam ze smutkiem. Doskonale ich znali, wiedzieli czego się po nich mogą spodziewać.
-Nie ma za co – Ben pocałował mnie w policzek – My już lecimy – wskazał na swoich kolegów – mamy trening, widzimy się na lunchu?
-Tak, pa – w końcu odezwała się Katie. Po chwili zadzwonił dzwonek więc nie miałyśmy okazji pogadać, miałam jej tyle do powiedzenia.
Udałam się do pracowni chemicznej ponieważ tam miałam pierwsze zajęcia w tym dniu. Zajęłam swoje miejsce, zastanawiałam się gdzie podziewa się mój „sąsiad z ławki”, od zawsze siedzimy razem na chemii. Minęło około 10 minut lekcji a jego nadal nie ma zaczęłam się martwić bo nie należę do najlepszych z tego przedmiotu a on jest moim kołem ratunkowym.
-Przepraszam za spóźnienie – nagle ktoś otworzył drzwi od sali, wzdrygnęłam się lekko Jack wpadł nagle do klasy, szybko zajął miejsce koło mnie. Gapiłam się na niego z zaciekawianiem i szeroko otwartymi oczami.
-Okay, powiesz mi dlaczego tak się patrzysz? Mam coś na twarzy? - szepnął do mnie tak aby nauczyciel go nie usłyszał.
-Nie, po prostu... ughh nie wiem, nie ważne – w mojej głowie pojawiły się wspomnienia przez to nie mogłam wydusić z siebie spójnego zdania. Ciężko jest nie zmienić nastawienia do mojego najlepszego przyjaciela, po tym co mi powiedział jeszcze przed wakacjami. - dobrze że jesteś Jack, martwiłam się.
-To słodkie i doceniam ale ja tylko spóźniłem się na lekcje, nie róbmy z tego tragedii – uśmiechnął się do mnie.
Następne lekcje minęły szybko, jak zawsze w pierwszy dzień, same podstawowe i łatwe rzeczy na lekcjach. Nadszedł czas lunchu więc skierowałam się w stronę stołówki po drodze spotkałam Katie i Laure która jak zwykle się do nas przyczepiła.

CZYTASZ
Brazilians love
Novela JuvenilBrazylijska sztuka walki, zamiłowanie do słonecznego raju, chęć i determinacja do spełnienia marzeń. To ich połączyło, wydają się być dla siebie stworzeni. Jedyne co ich różni to wiek, czy bliscy zakceptują ich uczucia? Czy spełnią swoje sny o podr...