Rozdział 6 „Tajemniczy chłopak Katie"

301 19 6
                                    

– Jeszcze śpi, możesz do niej wejść jeśli chcesz. - słyszałam głos mojej mamy za  drzwiami  pokoju.

Otwierałam powoli oczy, rozciągając się na dwuosobowym, miękkim łóżku. Popatrzyłam przez okno dziś był wyjątkowo słoneczny dzień, lekcje zaczynałam od 10 więc miałam jeszcze dużo czasu. Nagle moje brązowe drzwi od pokoju powoli się otwierały, nie widziałam jeszcze osoby chodzącej do mojego pokoju.

–   Ben?

–  Nie, tym razem ja – usłyszałam znajomy głos Katie.

–  Cześć – przywitała się

–   Umm, hej co ty tu robisz? - zapytałam, spodziewałam się Bena bo miał on w zwyczaju przyjeżdżać po mnie wcześnie rano żebym przed rozpoczęciem moich lekcji mogła popatrzeć na jego trening piłki nożnej. Kiedy się mu sprzeciwiam bo wolałabym pospać i nie wyglądać jak zombie przez cały dzień on robi mi wykład jak laski jego kolegów przychodzą na boisko siedzą na trybunach i wzdychają na ich widok. Czy ja serio mam udawać napaloną cheerleaderke tylko dlatego że on uważa że podziwianie go z trybun jest „mega seksi”.

–  Postanowiłam przyjść wcześniej, żebyśmy pogadały ostatnio nie miałyśmy okazji gdzieś razem wyjść, a ja mam wielką ochotę zacząć dzisiejszy poranek z tobą w Starbucksie

–   Podoba mi się taki pomysł na poranek – uśmiechnęłam się – daj mi 15 minut – pobiegłam do łazienki, przejść przez codzienną rutynę by wyglądać jak człowiek.

Pół godziny później byłyśmy już na miejscu zmawiając zimne napoje. Siedziałyśmy dość długo w ciszy, pewnie obie nie wiedziałyśmy od czego zacząć jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami które poważnie nie rozmawiały od prawie trzech miesięcy. W takiej sytuacji naprawdę nie wiadomo od czego zacząć konwersacje.  

–  To o czym chcesz gadać? - odważyłam się na pytanie.

–   Cóż, może zacznijmy od nowości, co z Benem? - westchnęłam gdy tylko usłyszałam te słowa.

–  Czemu wszyscy się o niego pytacie, sprawa jest wyjaśniona między nami i tyle. Zmieńmy temat.

–  Okej, wiesz chyba się zakochałam – wyparowała nagle, otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia.

–  Moja Katie się zakochała! Kto to? Opowiadaj! - krzyczałam podekscytowana.

–  Znasz go ale jeszcze nic ci nie powiem muszę być pewna – dziewczyna puściła mi oczko.

–     Rozumiem.

–    Idziesz na dzisiejszą imprezę u Bena? - moja towarzyszka zmieniła temat.

–    Nie wiem, może pójdę, a ty?

–    Idę – powiedziała z uśmiechem od ucha do ucha.

–   Czy to ma coś wspólnego z Panem Którego Imienia Jeszcze Nie Znam, będzie tam?

–   Raczej.

Po wypiciu kawy udałyśmy się standardowo do szkoły. Lekcje minęły dosyć szybko, nie mogłam się skupić przez tajemniczego chłopaka, nowego punktu westchnień Katie. Ciekawość zżera mnie od środka, ale dziś wieczorem nie odpuszczę dopóki go nie poznam. Następnie mój umysł musiał się skupić na najcięższym temacie czyli na nowym, niebieskookim trenerze. Najbliższy trening mam w poniedziałek, nie wiem czy wytrzymam.

Po szkole Ben jak zwykle odwiózł mnie do domu, a ja jak zwykle kiedy wjechaliśmy na moją ulice podziękowałam mu i wysiadłam.

–  Będziesz na imprezie? - usłyszałam otwierając drzwi wejściowe.

–   A jak myślisz? - drażniłam się z nim bo przecież wie, że nie przepuszczę takiej imprezy. Nie należę do tych co siedzą sami w domu w piątkowe wieczory. 

–   Myślę, że tak – uśmiechnął się lekko.

–   No to masz odpowiedź – powiedziałam po czym od razu weszłam do przedpokoju.

Za parę minut byłam już w swoim niedużym pokoju, szukając czegoś odpowiedniego do założenia na dzisiejszy wieczór. Postanowiłam założyć, tak zwaną małą czarną czyli zwykłą, krótką, czarną sukienkę, następnie nałożyłam lekki makijaż, wzięłam torebkę z pokoju i byłam już gotowa do wyjścia. Sięgnęłam po kluczyki od auta które leżały na komodzie, zauważyłam, że wszystkim moim ruchom przypatrywała się moja matka.

–    Coś się stało? - zapytałam zaniepokojona.

–  Gdzie wychodzisz o tej godzinie młoda panno? - podpowiedziała z lekko zaostrzonym tonem.

–  Do Bena. - odpowiedziałam krótko, nie miałam zamiaru się jej tłumaczyć.

–  W tym stroju?

–   Tak, będzie jeszcze paru znajomych, potem idę na noc do Katie nie martw się. - nie dałam szansy mamie aby zadała kolejne pytanie wyszłam, zamykając drzwi przed jej nosem. Mam dość nadopiekuńczości i wyrafinowania moich rodziców. Wsiadłam do auta, jechałam dosyć szybko żeby się nie spóźnić, przez mamę prawie to zrobiłam.

Za nie całe 15 minut, byłam już  pod wielkim domem Bena, w ogrodzie znajdował się basen, gdzie według „tradycji” już pełno osób kąpało się nago, obok znajdował się barek z drinkami, słychać było dudniącą muzykę z domu. Dziwie się że ściany się jeszcze nie pokruszyły od tych basów, sąsiedzi są już przyzwyczajeni do takich imprez. W skrócie: dziś nam NIC nie przeszkodzi, żeby dobrze się bawić. Najlepszą rzeczą jest to że Ben, ja jako jego dziewczyna i reszta jako jego przyjaciele rządzą tym wieczorem. Dwie rzeczy są pewne

a) o tej nocy będzie mówić cała szkoła

b) muszę się wyszaleć.

________________________________

Hej, mam nadzieje że podoba wam się rozdział, trochę mało jakiejś konkretnej akcji ale dopiero się rozkręcam, w rozdziale siódmym cały czas będzie się coś działo ;)

Nie możecie się doczekac kolejnego rozdziału, tak jak ja? Jeśli tak - komentujcie to motywuje xx

Brazilians loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz