Jungkook
Głośne – Jeon! – od Yoongiego wyrwało mnie z moich myśli. Spojrzałem pytająco i zobaczyłem, jak piłka od kosza leci w moją stronę. Odruchowo złapałem ją kawałek przed moją piersią, patrząc zaskoczony na Yoongiego.
Mój hyung i kapitan uniwersyteckiej drużyny koszykówki spojrzeli na mnie z dezaprobatą. – Czy w ogóle tam jesteś, Jeon? – zapytał, unosząc brew i przechylając głowę. Zirytowany, zmarszczyłem moje. Czy to było podchwytliwe pytanie?
– Jestem – odpowiedziałem.
Zimny uśmiech namalował się na jego ustach i zniknął, gdy kiwał głową.
- Fizycznie, to widzę – zastanawiałem się tylko, czy nadal w twoim umyśle jest wyłączony stan ćwiczenia!
Z westchnieniem kiwnąłem głową.
– Przepraszam – wymamrotałem, kłaniając się. Prychnął.
- Mi również przykro, następnym razem, jeśli rzucę piłkę w twoją twarz, to zrobię to bez ostrzeżenia.
Od czasu do czasu towarzyszyli mi inni członkowie drużyny, a ja wzruszyłem ramionami i lekko kiwałem głową. Nie zdziwiłbym się, gdyby to zrobił, ponieważ byłem dzisiaj zbyt rozkojarzony. Po prostu nie mogłem skoncentrować się na treningu, który zawsze był dla mnie główną atrakcją w całym tygodniu. Kochałem koszykówkę, kochałem sport, nie było nic innego, co pomogłoby mi tak bardzo odciąć się od sprawy, które mnie trapiły. Był to dobry sposób, aby uwolnić się od frustracji, oczyścić głowę.
Dlaczego do diabła nie zadziałało dzisiaj?
- Jeon, do cholery!
- Przepraszam, Yoongi – odpowiedziałem pospiesznie i odwróciłem się, aby zobaczyć, że trzyma wyciągnięte ręce do piłki, więc mu ją podałem.
- To, co chciałem ci powiedzieć – odrzucił ją w moją stronę – To, to, że musisz popracować nad swoimi wolnymi rzutami.
Pokiwałem głową w milczeniu, bo miał rację. Byłem dobry w kosza, ale moje rzuty wolne były słabością. A ten nieudany właśnie teraz był powodem, dla którego przerwaliśmy grę.
Gdyby wszystkie moje problemy, były tylko nędznymi rzutami, moje życie byłoby łatwiejsze. Ale nie, moje problemy polegały na tym, że nie mogłem się uspołecznić, chyba że chodziło, o moich najlepszych przyjaciół i o to, że byłem specjalistą, gdy chodziło o upominanie innych.
Kolejną rzeczą, którą poczułem, był głuchy ból, gdy twarda piłka do kosza uderzyła mnie w ramię. Z cichym okrzykiem bólu ponownie podniosłem wzrok znad podłogi i wpatrywałem się w moich roześmianych kolegów z drużyny, a potem na Yoongiego, który patrzył się na mnie z uniesionymi brwiami.
- Bolało? – zapytał znudzony. Zirytowany patrzyłem na niego.
- Tak?! – odpowiedziałem gorąco.
- Cóż, to było celowe, następne trafi w twoją ładną buzie Jeon, rozumiesz?
***
Wyczerpany wszedłem do tej samej niewielkiej kawiarni co wczoraj, ale tym razem sam. Tępe uczucie tego poranka jeszcze nie zniknęło, a wraz z wejściem do środka nasiliło się.
Nie wiedziałem, dlaczego tu przyszedłem. Mógłbym pojechać do domu, zakopując się pod kocem i robiąc herbatę, ale nie zamiast tego moje stopy przywiodły mnie tutaj. Z westchnieniem ustawiłem się w kolejce i spojrzałem na menu. Naprawdę potrzebowałem oczyścić głowę, zanim Yoongi hyung rzuci mi w twarz piłką podczas następnego treningu z braku koncentracji.
Jak już powiedziałam, i tak bym mu ufał. Trening był dla niego ważny – dla mnie również, ale dzisiaj to nie był mój dzień.
Wziąłem tak jak wczoraj zieloną herbatę, gdy była moja kolej, wyjąłem pieniądze i wręczyłem je kobiecie za ladą. – Reszta dla ciebie – mruknąłem, gdy tylko odebrałam kubek i odwróciłem się od niej.
To był czysty przypadek, że dostrzegłem go z tamtego miejsca, bo w końcu już wychodziłem z kawiarni. Mimo to zauważyłem ciemne włosy, ze znajomymi piosenkami. Zatrzymałem się, by upewnić, że nie miałem halucynacji z powodu mojego dzisiejszego stanu – nigdy nie wiadomo – ale to nie był przypadek.
Tae siedział przy jednym ze stolików dla dwóch osób, był sam i czytał książkę, słuchając jednocześnie muzyki. Przed nim na stole była pusta szklaneczka, która wcześniej najprawdopodobniej była napełniona latte machisto, obok niej na małym talerzu na wpół zjedzony kawałek ciasta. Wydawał się całkowicie ignorować otoczenie, był tak pochłonięty stronami przed jego oczami, ja czasami zachowywałem się podobnie. Właściwie to często. Bardzo często. Słuchałem muzyki i byłem cholernie zasłuchany i zapominałem, że muszę wysiąść z autobusu, aby wrócić do domu.
Ale nie o to chodziło. Chodziło o to, że tak bardzo się denerwowałem, gdy go odkryłem, jak tego ranka w autobusie, ponieważ cały czas go szukałem. Jednak czy on chciał chociaż ze mną porozmawiać, po tym, jak potraktowałem go w ten sposób? Czy on chciał mnie zobaczyć?
Nie mogłem go winić, gdyby nie chciał, to wyjaśniłoby, dlaczego nie jechał dzisiaj autobusem. Ale nie mogłem tego tak po prostu zostawić, potrzebowałem potwierdzenia, czy naprawdę nie chce mnie widzieć? W przeciwnym razie miałbym nadzieję, przez kilka następnych dni, a potem byłbym rozczarowany.
Więc popchnąłem się w mentalnie do działania, wziąłem głęboki oddech i ruszyłem w jego stronę, trzymając w ręku kubek i torbę sportową luźno na moim ramieniu. Odsunęłam krzesło, gdy tylko dotarłem do jego stolika i usiadłem na nim, kładąc moje rzeczy na podłodze. Wydawało się, że Taehyung mnie zauważył, ponieważ jego oczy podniosły się, spojrzeliśmy na siebie.
Następny rozdział: 9.08.2018
![](https://img.wattpad.com/cover/147743582-288-k786224.jpg)
CZYTASZ
Cherry Blossoms | vkook ✔
FanfictionByła wiosna, kiedy on wkroczył w życie Jungkooka. Gdzie powinniśmy zacząć o nim mówić? Od jego wyjątkowego, prostokątnego uśmiechu? Lub złośliwego, tajemniczego blasku w ciemnych głębokich oczach? A może lepiej od jego głębokiego ciepłego głosu? Be...