Jungkook
Czekam na zewnątrz, idziesz?
Z delikatnym uśmiechem przeczytałem wiadomość, którą właśnie przysłał Taehyung. Naprawdę przyjechał? Myślałem, że było to jednorazowe, ponieważ go zmusiłem, żeby podrzucił mnie do kawiarni.
Myślałem, że zrobił to raz, a później będziemy jeździć jak zwykle autobusem, jednak zaskoczył mnie pozytywnie. Nie odpowiadając na wiadomość, wsunąłem telefon do kiszeni, założyłem tenisówki, chwyciłem plecak, po czym wyskoczyłem z mieszkania, zamknąłem je i pospiesznie zszedłem po schodach do drzwi wejściowych i wyszedłem na zewnątrz.
Poszukując, pozwoliłem, by moje oczy wędrowały po zaparkowanych samochodach i natychmiast rozpoznały dobrze zanany biały VW z młodym mężczyzną za kierownicą, który obserwował mnie z szerokim uśmiechem. Jego uśmiech był tak szczęśliwy i promienny, że myślałem, że wschodzi nowe słońce.
Przygryzałem mocno dolną wargę i podszedłem do samochodu, spróbowałem walczyć z uśmiechem, który na jego widok, próbował zakraść się na moje wargi. Cholera, co się ze mną stało od zeszłej nocy?
Taehyung i ja długo rozmawialiśmy o długich rzeczach, z których większość była nieistotna, ale od dawna nie czułem się tak wyzwolony. W przeciwieństwie do innych ludzi, z którymi rozmawiałem – chyba że był to Hobi Hyung lub Jimin Hyung – wczoraj nie musiałem się martwić, że coś złego mi się stanie.
Taehyung nie był w stanie powiedzieć niczego złego. Bez względu na to, jak mocno wyraziłem niechęć do pewnych rzeczy, Tae wysłuchiwał mnie i szukał jedynie argumentów przeciwko moim, zamiast spierać się ze mną. Miałem ochotę z nim rozmawiać, a kiedy wyszedł, dwie godziny później, poczułem się dziwnie samotny.
To była emocja, której nie odczuwałem od dawna i która równie mnie przerażała. Zbyt wiele czasu przypominała mi Chena. Czułem się strasznie opuszczony i samotny, tak bardzo, że myślałem, że zwariowałem. Cisza w tamtym okresie zawsze była nie do zniesienia i to był jeden z powodów, dla których nauczyłem się kochać muzykę jeszcze bardziej niż wcześniej; rozproszyła ciszę, zabrzmiała w moim życiu.
Gdy Tae wyszedł wczoraj z mojego mieszkania, czułem się strasznie samotnie, po tak długiej rozmowie, może po jego głębokim, ciepłym głosie, a przede wszystkim wtedy wydawało mi się, że cisza jest nie do zniesienia, więc włączyłem muzykę.
Może dlatego nie mogłem się doczekać, kiedy znów zobaczę tego mężczyznę z zielonymi pasemkami na grzywce – brakowało mi go.
Nie chciałem tego przyznać, ale naprawdę mi go brakowało. To był tylko krótki wieczór i noc, ale czas był wystarczająco długi, by zatęsknić.
O czym ja myślałem?
Energicznie pokręciłem głową, aby zmienić swoje myśli i otworzyłem przednie drzwi pasażera, aby wsiąść.
- Dzień dobry – przywitał mnie ciepły, głęboki głos Tae i nie mogłam nic na to poradzić, że wywołał we mnie przyjemny chłód. Jego głos miał w sobie coś kojącego i nie mogłem stwierdzić, czy to delikatny ton, niski, czy to ciepło, które w nim było.
To było tak samo, jak z jego oczami. Miał w sobie coś intrygującego, ale zinterpretowanie tego, co było w nim takiego wyjątkowego, było po prostu niemożliwe.
Taehyung roześmiał się cicho, spojrzałem na niego pytająco, przypinając się, a mój plecak jak zwykle kładąc między stopami na podłodze – Co jest? – Chciałem wiedzieć.
- Tak wcześnie, a ty wydajesz się tak głęboko zamyślony – dokuczał mi cicho. Wzruszyłem ramionami. Po prostu myślałem o pewnych rzeczach bardzo ostrożnie, gdy tylko przyszły mi do głowy.
CZYTASZ
Cherry Blossoms | vkook ✔
FanfictionByła wiosna, kiedy on wkroczył w życie Jungkooka. Gdzie powinniśmy zacząć o nim mówić? Od jego wyjątkowego, prostokątnego uśmiechu? Lub złośliwego, tajemniczego blasku w ciemnych głębokich oczach? A może lepiej od jego głębokiego ciepłego głosu? Be...