🌸XV🌸

148 24 5
                                    

Jungkook

Razem z Jiminem i Hoseokiem przeszedłem przez podwórze uniwersytetu i doszedłem do bramy.

- Pracujesz dzisiaj? – zapytał mnie Jimin, a ja pokręciłem głową z zadowolonym uśmiechem. Nic nie miałem przeciwko mojej pracy, nawet ją lubiłem, ale nie mogło to konkurować z wolnym wieczorem.

- Chcecie iść ze mną? - Zapytałem, podczas gdy Hoseok skinął głową, Jimin nią pokręcił, wymieniliśmy wszyscy spojrzenia.

- Dzisiaj nie bardzo – powiedział z lekkim uśmiechem na ustach, spojrzałem na niego badawczo. Co to za karanie samego siebie przez tego idiotę? Nigdy nie przegapiał okazji, by spędzić czas z pizzą, colą i Netflixem.

Postanowiłem jednak po chwili nie kwestionować go dalej, a my szliśmy nieprzerwanie parkingiem, aż usłyszałem, jak samochód w pobliżu trąbi. Zaskoczony uniosłem głowę, moje oczy wędrowały po wielu autach, a potem rozpoznałem biały VW niedaleko nas. Moje oczy rozszerzyły się, gdy za kierownicą poznałem młodego mężczyznę o brązowych włosach, a w jego grzywce zielone pasemka.

To się nie działo, prawda?

Jimin obok mnie śmiał się wesoło – Czy to nie Taehyung?

Powoli skinąłem głową, nie odrywając oczu od samochodu, a tym samym uśmiech jego właściciela rozprzestrzenił się na twarzy, gdy spojrzały na mnie jego ciemne, zniewalające oczy.

Naprawdę po mnie przyjechał? Nie wierzyłem, że jego niesamowita wiedza o naturze ludzkiej pokazała mu, kiedy moje wykłady się dzisiaj skończą.

Więc tak, był prześladowcą.

- To chyba moja podwózka – mruknąłem cicho – do zobaczenia, chłopaki.

- Czekaj Jungkook, mam coś dla ciebie – Jimin zatrzymał mnie zadowolony, zwróciłem się w jego stronę pytająco, gdy wziął mnie za rękę i coś na niej położył. Wpatrywałem się w karteczkę z numerem komórkowego, a potem na Jimina. On wzruszył tylko niewinnie ramionami i uśmiechnął się krzywo – Powinienem już ci wcześniej dać, nie patrz tak na mnie – powiedział.

Zmarszczyłem brwi i patrzyłem na niego podejrzliwie przez chwilę, gdy znów ktoś nadusił klakson – Coś przede mną ukrywasz – zaczepiłam, ale Jimin uśmiechnął się tylko odrobinę szerzej i potrząsnął głową – Do zobaczenia jutro, Jungkook – powiedział, chwytając ze swoim przyjacielem, a ja odwróciłem się do białego VW i podszedłem do niego z cichym westchnieniem.

Podszedłem od strony pasażera, otworzyłem drzwi i wsiadłem, gdy Taehyung przywitał mnie w dobrym humorze.

- Jesteś stalkerem, mam rację? – zapytałem wprost, a ja przypiąłem siebie, a torbę odłożyłem między nogami, jak rano. – Nie mogłeś wiedzieć, o której kończę bez stalkingu.

Jego ciepły śmiech wypełnił małą przestrzeń samochodu, gdy przejeżdżał przez plac. – Nie prawda, mam tylko dobre źródła – odpowiedział rozbawiony. Przez chwilę patrzyłem na niego bezradnie, zanim zdałem sobie sprawę, że wciąż mam kartkę z numerem telefonu, który dostałem od Jimina.

Parskając, opuściłem okno i wystawiłem głowę z samochodu, żeby lepiej zobaczyć Jimina, który wciąż stał w tym samym miejscu z Hobim, obserwując nas. – Ty draniu! – krzyknąłem do niego, po czym chłopak wybuchnął śmiechem – Powiedziałeś mu?! Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi!

Jednak nie mogłem już więcej słów skierować w jego stronę, ponieważ Tahyung zaśmiał się także rozbawiony moim zachowaniem i wyjechał z terenu uniwerku. Usiadłem z powrotem normalnie, podczas gdy Taehyung kierował – To jest twój numer telefonu komórkowego? – zapytałem i podniosłem niewielką kartkę papieru. Uśmiechnął się tylko, a ja parsknąłem.
Dlaczego moi przyjaciele byli tak odważni? Czy mogę to zaakceptować? Czy miałem inny wybór? Prawdopodobnie nie. O czym jeszcze powiedział mu ten rudowłosy? Z pewnością więcej niżbym chciał.

- Nie masz dobrej znajomości natury ludzkiej, mam rację? – zapytałem lekceważąco – Jimin ci powiedział, że jestem kelnerem?

- Po prostu mówił, nawet go nie zapytałem – bronił się raczej kulawo, na co wywróciłem oczami. Ja już mu wygarnę, gdy tylko się zobaczymy. Co on sobie wyobrażał, mówiąc o mnie nieznajomemu?!

Okay, Taehyung, nie był jeszcze taki dziwny... W każdym razie! Ale i tak nie powinien tego robić! Jako dobry, odpowiedzialny, starszy, najlepszy przyjaciel miał obowiązek spełniać się w tej roli! Nie powinien dzielić się informacjami z dziwnymi facetami.

Cały czas myślałem o tym, co mógł mu powiedzieć, i nagle uświadomiłem sobie, że mógł również powiedzieć o Chenie. W nocy, gdy staliśmy przed bramą parku, Taehyung powiedział, że nie powinienem nienawidzić kwiatów wiśni tylko dlatego, że Chen je lubił.

Nie wymienił żadnych imion, ale Jimin nie musiał mu tego mówić, ponieważ nazwanie nim moim byłym, było wystarczającym wyjaśnieniem.

Sapiąc, spojrzałem na ruchliwą drogę, na której byliśmy – To z kwiatami wiśni w parku... - zacząłem monotonnie. – Czy Jimin ci to powiedział?

Powoli spojrzałem na niego, a on zerknął na mnie zdziwiony.

- Masz na myśli, gdy powiedziałem, że nie powinieneś ich nienawidzić, ponieważ ktoś, kto cię skrzywdził je lubi? – zapytał.

- Tak – potwierdziłem cicho.

Ku mojemu zdziwieniu pokręcił głową. Czy tylko chronił Jimina? A może to była prawda?
W rzeczywistości, przypadek – odpowiedział nie głośniej niż przedtem – ale to nie było szczególnie trudne. Widze fascynację w twoich oczach, gdy patrzysz na kwiaty, ale mówisz o nich bardziej lekceważąco niż ci, którym one naprawdę się nie podobają. To było pierwsze logiczne wytłumaczenie, na jakie wpadłem.

Znów odwróciłem wzrok. – Nawet jeśli tak jest – szepnąłem cicho – wciąż bardzo lubię liście jesienią.

Usłyszałem, jak cicho się śmieje – Potem możesz mi to pokazać, gdy nadejdzie tylko czas i będziesz się cieszyć zapierającym dech w piersiach pięknem, tak jak ja robię to z kwiatami wiśni.

- Jestem pewien, że w ciągu dwudziestu trzech lat, widziałeś już sterty liści jesienią – powiedziałem sucho i zerknąłem na niego z boku. Z promiennym uśmiechem na ustach odwrócił się na chwilę, a potem poprawił jedną dłoń na kierownicy.

- Tak, ale nie z tobą – odpowiedział cicho, swoim miękkim i ciepłym głosem, więc zadrżałem, jednocześnie czując, jak robię się czerwony ze wstydu. O czym on znów mówi?

To, że byłbym tam z nim, nie sprawiłoby, że wolno spadające kolorowe liście są jeszcze mocniej wyjątkowe.

Dlaczego pomysł bycia z nim na zewnątrz w słoneczny, jesienny dzień, poruszał mnie w środku? Stłumiłem mały uśmiech, który chciał zakraść się na moją twarz, a potem odwróciłem głowę, żeby mnie nie zobaczył.

W jakiś sposób chciałem przekonać Taehyunga nawet do zapierającego dech w piersiach piękna jesieni.

Następny rozdział: 30.08.18 

(zostały jeszcze cztery, chcecie szybciej, czy tak jak było? :> ) 

Cherry Blossoms | vkook ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz