🌸XIX - Ending🌸

239 26 6
                                    

Jungkook

Poczułem, jak delikatnie naciska moje ramię. - Mówiłem ci, że zmienisz zdanie! - Taehyung powiedział triumfalnie. Starałem się zwalczyć uśmiech, który chciał się namalować po jego słowach. Spuściłem głowę, patrząc na trawę i płatki kwiatów pośród zieleni morza. Potem wzruszyłem ramionami.

- To boli... patrzenie na nie... przypominają mi... o nim...

Chen zawsze uważał kwiaty wiśni za piękne, a wtedy, w krótkim czasie, którym spędziliśmy razem, często chodziliśmy po parku miasta i przyglądaliśmy się kwitnącym wiśniom. Same kwiaty zawsze wydawały mi się piękne, podczas oglądania ich tworzyły niesamowicie wyjątkową atmosferę, ale po tym, jak Chen powiedział mi, że wszystko, co zrobił, było czystą grą, próbowałem z całej siły je znienawidzić. Nie chciałem, aby ciągle przypominały mi o „ex".

- Ktokolwiek to był, nie zasłużył na ciebie - usłyszałem cicho Tae. Roześmiałem się trochę i podniosłem wzrok, by spojrzeć w jego ciepłe oczy.

- On sam powiedział, że na niego nie zasługuje - odpowiedziałem nie głośniej niż on, ale z goryczą w głosie. Brwi Tae zmarszczyły się.

- Idiota cię zranił, nie skrzywdziłeś go?

Wzruszyłem ramionami i westchnąłem cicho.

- Dla niego... to była tylko gra... - powiedziałem cicho, przełknąwszy, gdy odwróciłem wzrok od Taehyunga i wskazałem na Yeontana, który radośnie tarzał się po trawie.

- Nie wiem nawet, jak wymyślił ten głupi pomysł, w końcu nie byłem kimś, zwyczajny ze mnie chłopak.

Miałem Jimin Hyunga i to mi wystarczyło, ale nagle zaczął ze mnie rozmawiać i spędziliśmy razem czas, ponieważ mnie o to prosił, był całkiem miły, wiesz? - Z gorzkim smakiem w ustach przypomniałem sobie, jak przyjazny Chen był wtedy, jaki uczynny i delikatny. Byłem tak naiwny, że przez chwilę nie byłem podejrzliwy.

- Niestety, byłem na tyle głupi, aby się w nim zakochać - konturowałem cicho - W rzeczywistości byliśmy w związku... chociaż było to bardziej pozorne... Kiedy spał ze mną, po dwóch miesiącach, powiedział mi prawdę...

- On po prostu cię wykorzystał? - zapytał Tae wyraźnie oszołomiony.

- Po prostu ze mną grał - poprawiłem go delikatnie - Dla niego to była tylko gra, żeby zobaczyć, ile czasu zajmie mi poddanie się i jak długo zajmie zaciągnięcie mnie do łóżka... Po tym byłem już nieinteresujący, nigdy nie było miłości z jego strony, tak bardzo mnie to boli... Po prostu zapytał mnie, czy naprawdę uważam, że jestem wystarczająco godny kogoś, ponieważ zmarnował ze mną swój czas...

Ledwo skończyłem mówić, kiedy po raz drugi tego dnia przesunął moją głowę w swoim kierunku, więc spojrzałem na niego. Jego wyraz był poważny, ale wciąż widziałem ciepło w jego czekoladowych oczach, które tak bardzo mi się podobały.

- W cokolwiek wierzysz - to kłamstwo. - Po cichu dał mi znać, a ja skinąłem głową na te słowa. Jimin już wcześniej mi to powiedział, ale wierzę w jego słowa.

- Nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić tak bardzo, Jungkook. Jesteś niesamowicie wyjątkowy...
Już chciałem odwrócić się zakłopotaniem, ale nie pozwolił mi na to. Gdy tylko lekko odwróciłem głowę, ponownie zwrócił ją w swoją stronę i spojrzał mi głęboko w oczy. Przełknąłem ślinę i spojrzałem w ciepły brąz, który był dla mnie pocieszający. Przez chwilę patrzyliśmy sobie spokojnie, dopóki Taehyung nie pokonał przestrzeni między nami i nie pocałował mnie delikatnie w usta.

Moje serce oszalało. Również moja głowa. Zanim mogłem zareagować w jakikolwiek inny sposób, cofnąłem się zaskoczony i odepchnąłem go jedną ręką ostro ode mnie. Z szeroko otwartymi oczami patrzyłem na niego, dotykając palcami moich ust, podczas gdy Tae zaniósł się śmiechem.

- J-j.. - zacząłem niepewnie, przygryzając dolną wargę, zanim przeciągnąłem ręką między włosami, poczułem, jak ciepło dosięga moich policzków. - Przepraszam - wyszeptałem cicho - Nie byłem przygotowany...

Taehyung spojrzał na mnie, uniósł brew i bezradnie wzruszyłem ramionami - Nie mogłeś mnie uprzedzić? - Dodałem trochę goręcej, ale zrobiłem to tylko po to, by zakryć moje zakłopotanie. Podobało mi się to. Była to maleńka chwila, tylko ułamek sekundy, krótki okres, w którym nasze usta dotknęły się i delikatnie poczułem jakby ulgę. Ten pocałunek, nieważne jak krótki, był lepszy niż jakikolwiek od Chena. Może dlatego, że czułem miłość i to nie tylko z mojej strony. Jego usta wykrzywiły się w rozbawionym uśmiechu.

- Dobrze Jungkook - powiedział, ton w jego głosie był czarujący, prawie uwodzicielski - pocałuje cię teraz, dobrze? - ale to znowu zniszczyło nastrój.

- Nie tak! - zawodziłem i znów potargałem włosy. Znowu się roześmiał i pokręcił głową - A ty jakbyś to zrobił? - Chciał wiedzieć. Parsknąłem i spojrzałem na Yeontana.

- Zdecydowanie nie tak! - Wymamrotałem cicho.

- Pochylę się nad tobą teraz, a ty zamkniesz oczy, a potem się pocałujemy - poinformował mnie złośliwie.

Przewróciłem oczami, przez chwilę patrzyłem na niego zirytowany, a potem złapałem za kołnierz jego marynarki i usiadłem na niego okrakiem. Tae zareagował z lekkim śmiechem, ale nie pozwoliłem mu się odezwać, ponieważ pochyliłem się i powtórzyłem jego akcję sprzed kilku minut, delikatnie go całując.

Jego śmiech rozpłynął się, gdy łagodnie zareagował na mój nacisk, delikatnie położył jedną rękę na moich plecach, drugą opierając się na trawie za nim. Było o wiele lepiej niż wtedy. Nie czułem motyli w żołądku, czułem się jak w cholernym zoo. Uwielbiałem smak jego ust, uwielbiałem sposób, w jaki się poruszały i otulały moje. Jego zapach ukoił mnie i otępił zmysły, stopniowo moja niepewność zniknęła, gdy lekko pochyliłem głowę i rozchyliłem usta. Uścisk na jego kurtce nieco się zaostrzył, a Tae wyprostował się, kładąc obie ręce na biodrze i przejmując prowadzenie.

Nawet gdyby teraz mnie puścił, to byłoby w porządku. Rzadko czułem się tak szczęśliwy, wręcz... całkowicie.

Myliłem się dziś rano. Zakładałem, że się zakochuje, ale to stało się dawno temu.

- Hej, Taehyung? Szepnąłem, dysząc, a moje serce waliło niemal boleśnie, gdy usłyszałem jednocześnie niedaleko od nas szczekanie Yeontana.

- Hmm? - zrobił, oddychając ciężko i spojrzał na mnie z ironicznym, zachęcającym uśmiechem na czerwonych ustach.

- Może kwiaty wiśni nie są takie gówniane - w końcu dzięki nim zakochałem się ponownie...


Kochani!

Właśnie dobrnęliśmy do końca CB, mi jest niezmiernie przykro, bo przyznam szczerze, że polubiłam to opowiadako bardziej niż poprzednie, ale niestety, wszystko co dobre kiedyś się kończy. Tak i teraz.

Dziękuję, że byliście tutaj ze mną, nawet jeśli było to niewielkie grono to wspaniale się dla was tłumaczyło! To, że już od dawna miałam wszystkie rozdziały gotowe było tego potwierdzeniem, tym bardziej, że mój laptop, (który właśnie kilka dni temu już naprawdę umarł) dawał się we znaki, a ja tak bardzo starałam się, by opowiadanie dla was cały czas mogło być publikowane... Jestem wdzięczna, że trafili się tacy wspaniali czytelnicy, śle wam uściski i buziaki!

Wiem, że autorka w oryginale dodała jeszcze notkę, ale jest to tylko notka z podziękowaniami, więc nie będziemy jej tutaj również udostępniać. :>

Naprawdę dziękuję! ❤

~Reniferowa.

PS.

Jeśli macie jakieś pytania, zero stresu :D odpowiem, tutaj czy na kotku (choć tam może być z opóźnieniem, ale zawsze odpowiadam):

https://curiouscat.me/Reniferowa

Cherry Blossoms | vkook ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz