Jungkook
Otworzył szerzej oczy i zamknął książkę, po czym położył ją na stole, a następnie zawiesił słuchawki na szyi. – Jungkook – mruknął wyraźnie zaskoczony, ale zanim kontynuował, przerwałem mu z pośpiechem.
- Przepraszam!
Jego zmieszanie było coraz większe.
- Niby za co? – chciał wiedzieć. Zakłopotany, odsunąłem się nie co i obdarzyłem go tym samym zaintrygowanym spojrzeniem, które mi rzucił. - Ja... przesadziłem – powiedziałem powoli i dobitnie, ale nawet jeśli wydawał się rozumieć, dlaczego przeprosiłem, to albo nie był poważny, albo uważał to za zabawne.
Ponieważ śmiał się. Po prostu się roześmiał.
Halo?! Próbowałem go przeprosić, a on się śmiał?!
Ukłoniłem się i niezadowolony zmarszczyłem brwi, jego miękki śmiech brzmiał mi w uszach, miał odchyloną głowę.
-Dlaczego się śmiejesz? – wymamrotałem ponuro, przyciągając jego uwagę.
- Jungkook nie masz za co przepraszać – powiedział swoim głębokim, rozbawionym głosem, a na jego ustach wciąż rozbrzmiewał szeroki uśmiech, oczy błyszczały ciepło. Dreszcz przeszedł mi po plecach, gdy oparł się o mnie lekko i mogłem utrzymać z nim kontakt wzrokowy, nie chciałem odwrócić wzroku.
- To nie twoja wina.
Jak on mógł to powiedzieć?
- Ale ja...
- Ja powinienem to zrobić. Wtrąciłem się za bardzo w twoje życie, nie powinienem tego robić. To było całkowicie normalne, że zareagowałeś w ten sposób. Muszę cię przeprosić. Naprawdę mi przykro – powiedział cicho, uśmiechając się lekko. Przygryzłem dolną wargę i wpatrywałem się zakłopotany w filiżankę kawy, która wciąż była na stole obok talerza.
- Dlaczego nie byłeś dzisiaj w autobusie? – wymamrotałem cicho – myślałem, że nie chcesz mnie już widzieć...
Znów usłyszałem znajomy dźwięk, gdy się śmiał, spojrzałem znów na niego niepewnie.
- Dlaczego jesteś taki słodki? Uśmiechnął się radośnie, a ja delikatnie odchrząknąłem.
- Nie jestem słodki – sprzeciwiłem się, ale on nie odpowiedział.
- Nie jechałem autobusem, ponieważ myślałem, że nie będziesz chciał mnie widzieć, po tym, jak tak za bardzo się zbliżyłem, więc wziąłem do pracy samochód.
Chciałem mu teraz wyjaśnić, że tak nie było i że znowu tęskniłem za jego obecnością, dopóki nie dotarły do mnie jego słowa.
- Eem, samochód? – zacząłem. Tae kiwnął głową z zadowoleniem.
-Masz samochód?
Ponownie przytaknął.
- Więc czemu jedziesz zawsze busem? – zapytałem zirytowany? Jedno było pewnie, gdy tylko będę miał kasę i samochód, nigdy więcej nie wsiądę do autobusu. Dlatego Tae tego nie robił, gdy miał własny? To było... głupie.
Starszy podniósł brwi z rozbawieniem, po czym wsparł głowę z cichym westchnieniem. – Mój samochód był w warsztacie, kiedy zbliżyłem się do ciebie. Nie miałem innego wyboru niż udać się do pracy autobusem, pieszo nie pójdę. W końcu tak zainteresowałeś mnie od pierwszej minuty, że wyrzekłem się przytulności własnego samochodu, aby móc jeździć z tobą, codziennie rano.
Gdy tylko zaczął mówić, spuściłem oczy, ponieważ poczułem, jak oblewam się rumieńcem. Odchrząknąłem delikatnie, a potem przełknąłem, nic nie odpowiadając i bawiąc się palcami. Dlaczego... to powiedział?
Nie byłem dla nikogo interesujący, a jeśli się spojrzy na to wszystko, byłem dla niego bardziej podły niż przyjacielski. Taehyung zaciekle próbował pomimo moich surowych odrzuceń, nie poddał się. Jak mógł woleć pełny autobus z nieprzyjemnym uczniem od swojego samochodu?
Nie rozumiałem tego.
- Przeraziłem cię? – zapytał drażniącym tonem, a ja parsknąłem i spojrzałem w górę.
- Zamiast codziennie wsiadać do zatłoczonego autobusu, możesz po prostu zabrać mnie ze sobą samochodem. – powiedziałem trochę szorstko, nie oczekując odpowiedzi.
Uśmiech Tae rozszerzył się jeszcze bardziej i w jego oczach pojawił się bezczelny błysk, kiedy wyprostował się i wzruszył ramionami.- Jestem zdziwiony – stwierdził, po czym otworzyłem oczy ze zdziwienia – Jednak jeśli chcesz, to chętnie cię zabiorę ze sobą.
- N-nie! – krzyknąłem pośpiesznie i automatycznie zrobiłem się trochę mniejszy, gdy zdałem sobie sprawy, że powiedziałem to na głos, więc obniżyłem głos i dodałem z sykiem. – Nie miałem na myśli tego!
Uniósł brwi i odchylił się lekko – Po prostu daj mi swój adres i podaj godzinę, odbiorę cię jutro rano i podwiozę na uniwersytet – odpowiedział nonszalancko, a ja zaśmiałem się z niedowierzaniem. Co to było za wariactwo? Dlaczego nie umiem się zamknąć w odpowiednim momencie?
- Podam ci zły adres – odpowiedziałem.
- Będę cię dzisiaj śledzić, aż nie dotrzesz do swojego prawdziwego domu – odpowiedział zręcznie, a ja z otwartą buzią, oburzony, patrzyłem na niego.
- To prześladowanie!
Taehyung wziął trochę ciasta na widelec i przeciągnął talerz z nim bliżej siebie, obojętnie wzruszył jeszcze ramionami, zanim wsunął kawałek ciasta do buzi.
Parskając, pochyliłem się do mojego plecaka, otworzyłem go i wyjąłem notes oraz długopis. Oddarłem narożnik od pierwszej kartki i przyłożyłem do niego długopis, by umieścić na nim swój adres.
Przesunąłem w jego stronę kartkę papieru, chwyciłem zeszyt długopis i wstałem. Tae obserwował mnie, z lekkim zainteresowaniem trzymając głowę na dłoni a w drugiej widelec do ciasta.
- Czekam na ciebie o wpół do ósmej – powiedziałem – I nie wąż się mnie dzisiaj śledzić!
Raz jeszcze byłem świadkiem jego wielkiego uśmiechu, skinął głową, pozwalając, by kartka wślizgnęła się do kieszeni jego kurtki.
- To do zobaczenia, Jungkook.
Następny rozdział: 16.08.18
CZYTASZ
Cherry Blossoms | vkook ✔
FanfictionByła wiosna, kiedy on wkroczył w życie Jungkooka. Gdzie powinniśmy zacząć o nim mówić? Od jego wyjątkowego, prostokątnego uśmiechu? Lub złośliwego, tajemniczego blasku w ciemnych głębokich oczach? A może lepiej od jego głębokiego ciepłego głosu? Be...