#2

7.9K 406 120
                                    

Panna Curtis zamknęła mój pamiętnik po przeczytaniu pierwszego wpisu, tak jak ją o to poprosiłam. Założyła nogę na nogę i spojrzała w moim kierunku, a ja jak zwykle miałam na wpół otwarte oczy. Nie lubiłam kiedy ktoś w nie patrzył, bałam się, że ktoś odkryje moje myśli.

— Dlaczego pozwoliłaś mi przeczytać jedynie wstęp?

Wzruszyłam ramionami, choć dobrze znałam odpowiedź na jej oczywiste pytanie. Nie chciałam już rozmawiać z moją psychoterapeutką. Było mi to kompletnie niepotrzebne. Nie oczekiwałam już żadnej pomocy z jej strony, niczego już nie chciałam. Czuję się tak, jakby ta kobieta zmuszała mnie do zmiany moich poglądów. Na siłę próbowała udowodnić, że warto żyć. Życie przecież ma tyle barw i kolorów, lecz jest także ono pełne wzlotów i upadków.

Cholerna sinusoida.

— Pani Kate. Jestem tutaj od tego, aby ci pomóc... To co przed chwilą przeczytałam mnie przeraża. To straszne rzeczy.

Po jej słowach wstałam z wygodnego fotela o kremowym obiciu. Włożyłam ręce do kieszeni swoich szerokich, czarnych spodni i wstrzymałam na moment oddech. Kobieta poprawiła okulary na swoim nosie i poinformowała mnie, że spotkanie jeszcze się nie zakończyło. Do końca zostało jeszcze wiele czasu.

— Nie może mnie pani trzymać tutaj siłą — odparłam beztrosko.

Zaczęłam kierować się w stronę wyjścia do drzwi, lecz po chwili znów usłyszałam głos kobiety, który potrafił podeprzeć mnie do muru. Sam jego ton i sposób mówienia sprawiał, że nie potrafiłam jej nie słuchać.

— Dobrze wiesz, że będę musiała zareagować na to czego się dowiedziałam.

— Od wielu miesięcy wie pani o moich planach i nic pani z tym do tej pory nie zrobiła.

— Ale teraz obawiam się, że możesz nie przyjść na kolejną wizytę.

Uśmiechnęłam się pod nosem i popatrzyłam w stronę panny Curtis. Brązowowłosa miała smutny wyraz twarzy. Wiedziałam, że mnie lubiła. Kiedy powiedziałam jej o sobie zbyt wiele, zaczęła płakać. Nie wytrzymała napięcia i mojej obojętności na własny los. Tak nie powinno być. Ona nie powinna okazywać takich emocji.

— Przyjdę, proszę się o to nie martwić — powiedziałam ze stoickim spokojem.

Psychoterapeutka wstała z fotela i wzięła do ręki teczkę z moimi danymi personalnymi oraz krótkimi opisami moich słów. Notowała ważne rzeczy, ale jak zawsze powtarzała były one bez zbędnych szczegółów. Musiałam jej zaufać na słowo i tak było.

— Dlaczego dajesz mi ten pamiętnik akurat mi? — zapytała patrząc na mnie swoimi dużymi, niebieskimi oczami.

Unikałam jej wzroku, chwyciłam za klamkę i zanim wyszłam wyznałam jej prawdę.

— Bo z nikim innym nie mogę o tym porozmawiać... A chcę, żeby... Ktoś znał prawdziwy powód.







Jak zostałam samobójczyniąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz