Prolog

73 6 6
                                    

 Mateusz taszczył za sobą ogromną, brązową walizkę, wypchaną po brzegi różnymi pierdołami potrzebnymi do przetrwania w wielkim mieście. Nie do końca wiedział, dokąd ma się udać- jego starsza siostra mieszkała na ulicy Grodzkiej, ale jak do cholery ma się tam dostać? Kiedy orientacja na obcym terenie zawiodła, zwrócił się do Google Maps.

- No dobra, wujku. Pokaż mi gdzie jestem.

Sieć komórkowa oczywiście znów zawodziła chłopaka. Cholerna fioletowa telefonia.

- Dobra, pójdę do jakiejś restauracji i zapytam. W końcu trzeba rozmawiać z ludźmi, jak mama mówiła.

I tak ruszył się spod Kościoła Świętej Anny w kierunku największego źródła hałasu- malowniczego rynku.

Przepychał się przez tłum ludzi, każdy jeden idący w innym kierunku. Zatrzymał się na przejściu, chcąc uniknąć zderzenia z pędzącą dorożką. Poprawił dłonią krótko przystrzyżone blond włosy i włożył rękę do kieszeni granatowej bluzy, szukając telefonu.

Czarny Samsung wibrował wściekle, dając znać, że ktoś chce skontaktować się z Matim.

- Młody, gdzie ty jesteś? Czekam na ciebie od godziny, mam po ciebie wyjść? - odezwał się ochrypły głos jego siostry, Lilki.

- Nie trzeba, sam dotrę - odpowiedział szybko, nie chcąc dawać jej satysfakcji.

Nie udało mu się.

Dziewczyna zaśmiała się i po chwili westchnęła:

- Ci mężczyźni. Nigdy nie potrzebujecie pomocy kobiet, co?

Mateusz pokręcił głową, zapominając, że rozmówczyni przecież go nie widzi.

- No nieważne - odezwała się znów Liliana - jak sobie tak dobrze radzisz, to idź. Ale jakby co, to-

- Dotrę! - przerwał jej chłopak i rozłączył się.

Schował telefon i w pełni skupiony na drodze, zaczął znów iść w kierunku gwaru.

Mijał kręte uliczki, odpowiadał uśmiechem na zalotne spojrzenia oglądających się za nim kobiet. Trzeba korzystać z życia, prawda?

Zatrzymał się, gdy ujrzał długi, żółto-ceglany budynek o wyglądzie małego pałacu.

- Sukiennice, co? - westchnął i zaczął rozglądać się za jakimś barem, gdzie mógłby zapytać miejscowego o drogę na ulicę Grodzką.

W oczy rzucił mu się szyld z ogromnym napisem „ĆWIARTKA".

- Sympatyczna nazwa - stwierdził i udał się do wejścia.

W środku panowała pijacka atmosfera, choć godzina była wczesna. Właściciel, rosły rudzielec o obfitym zaroście, szorował właśnie jakiś kufel i przychylnym uśmiechem powitał nowoprzybyłego.

Mateusz skinął głową i dokładniej rozejrzał się po pomieszczeniu, szukając wolnego miejsca. Trzeba zwilżyć czymś gardło po podróży.

W oczy rzuciła mu się drobna postać, siedząca na jednym ze stołów. Czarne włosy luźno opadały na ramiona, zamglony wzrok wbity w kieliszek pełny jakiegoś ciemnego płynu. Ubrana była w czarną bluzkę, odsłaniającą dobrze widoczne obojczyki. Interesujące były tatuaże pod tymi kośćmi- pod lewym rozpływające się serce, pod prawym popękana czaszka.

Ciekawa istota, stwierdził Mati. 

Podniosła wzrok na siedzącego niżej muskularnego mężczyznę w niebieskawym podkoszulku, który wpatrywał się w nią z uwielbieniem. Odłożyła kieliszek i podniosła jego podbródek, składając na ustach mężczyzny pocałunek, po czym uśmiechnęła się zadziornie.

To był najpiękniejszy i najbardziej wyjątkowy uśmiech, jaki kiedykolwiek widział Mateusz.

Postać oparła się znów o ścianę i odpaliła papierosa.

- Ciebie też interesuje, co? - zapytał brodaty barman z serdecznym uśmiechem.

Zdezorientowany chłopak podszedł bliżej do baru i powiedział:

- Pomyślałem po prostu, że to może nie być bezpieczne miejsce dla młodej kobiety.

Barman zaśmiał się głośno i poklepał Mateusza w ramię.

- Chłopcze, nasz Julek potrafi o siebie zadbać.

Mateusz zmarszczył czoło i powiedział zdecydowanym głosem:

- Ale ja mówię o tej dziewczynie siedzącej na...- przerwał zszokowany.

Brodaty zaśmiał się jeszcze głośniej i spojrzał na chłopaka z politowaniem.

- Juliusz jest tu naszą gwiazdą. Siedzi tu od rana do nocy, pije i podrywa mężczyzn. Ale ponad wszystko jest znany ze swoich filozoficznych wykładów i narzekania na cały świat.

Barman przerwał, zrobił się poważniejszy.

- Szkoda chłopaka, wypalił się w tak młodym wieku. No ale jest stałym klientem, nie mam co narzekać.

Mateusz spojrzał jeszcze raz na czarną postać, która musiała zauważyć jego ciekawość, bo odwróciła głowę i mrugnęła do niego.

- Ojciec mówił, że się tu nie odnajdę - szepnął chłopak i zwrócił się do barmana - Jestem Mateusz, napiłbym się czegoś.

***

mam nadzieję, że się podoba. wizja całego projektu wpadła na mnie podczas biegania, dzielcie się opiniami, buziaczki.

ps. trochę już zapomniałam jak się tu pisze.

Jedna noc- boyxboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz