Rozdział 2

21 6 0
                                    

 Mateusz wstydził się przed mijającymi ich ludźmi. Niektórzy ignorowali chłopaków, inni rzucali dziwne spojrzenia, jeszcze inni się śmiali.

Julek miał to wszystko gdzieś. Może już nawykł do tego rodzaju zachowań, a może po prostu był tak pijany, że nie zwracał uwagi na nic innego, niż utrzymanie równowagi.

- Hej, żyjesz tam? - szepnął do niego Mati.

- Tak, nie zatrzymuj się - wymruczał niższy i wtulił się bardziej w towarzysza.

Mateusz czuł, że się rumieni, ale Julek i tak na niego nie patrzył, co było błogosławieństwem.

Toczyli się dalej, choć jednemu z nich plątały się nogi i czasem tracił rezon.

- Hej, czy to nie dziunia? Masz jakiegoś nowego sponsora, paniusiu? - Mati usłyszał szyderczy głos.

Wyprostował się, by spojrzeć na rozmówcę.

Był nim rosły jak dąb brunet z blizną na wardze. Wyglądał jak kłopoty. Za nim stał dorównujący mu wzrostem łysielec.

- Odpieprz się, Marek - mruknął Julek, starając się nie patrzeć na bruneta.

Mateusz był zdezorientowany. Co powinien zrobić? Rozmówca nie wydawał się przyjaźnie nastawiony, wręcz przeciwnie, jego postawa bardziej wskazywała na gotowość do bójki. Ale z drugiej strony znał się z Julkiem.

- Słyszałeś, Wojtek? Paniusia robi się harda w towarzystwie! Ciekawe, czy cię ten twój rycerz uratuje - zagroził Marek, popychając Juliusza, który, nie mogąc utrzymać równowagi, upadł do tyłu.

- Spadaj stąd, idioto. Myślisz, że ludzie tego nie widzieli? Ktoś już pewnie zadzwonił po policję. Myślisz, że takie zachowanie w biały dzień będzie niezauważone? - mówił hardo Mati, prostując się, by choć trochę dorównać wzrostem brunetowi.

- Nie napuszaj się tak, rycerzyku. A ty - zwrócił się do Julka - pamiętaj, że się jeszcze zobaczymy.

Siedzący na chodniku chłopak skinął głową i przetarł twarz dłonią.

Marek i jego tępawy koleżka skręcili w jedno z rozwidleń ulicy Sławkowskiej, pozostawiając chłopaków w spokoju.

Mateusz, który nie widział już zagrożenia, odwrócił się szybko i podał Juliuszowi rękę, by pomóc mu wstać.

Niższy chłopak jednak nie zachowywał się, jakby miał zamiar złapać dłoń Matiego.

Siedział z twarzą ukrytą w dłoniach, a ruchy jego drobnego ciała mogły sugerować, że płacze.

Mateusz uklęknął przy nim i odezwał się cicho:

- Już dobrze, poszli sobie...

- Zamknij się - odpowiedział Julek sucho.

- Pomogę ci wstać - zaproponował Mati, a nie widząc sprzeciwu chwycił dłoń rówieśnika i postawił go na równe nogi.

Znów złapał go w talii, jednak nie szedł dalej, spojrzał na Julka i, podtrzymując jego podbródek, zapytał, patrząc mu prosto w oczy:

- Potrzebujesz pomocy?

Niższy chłopak zaśmiał się cicho i wyszeptał zwodniczym głosem:

- Tak. Tu jest moja kamienica, mieszkam na piętrze.

Mateusz zarumienił się, gdy usłyszał odpowiedź.

- Ano tak - odchrząknął - to trzymaj się mocno.

Mati otworzył drzwi i spojrzał na długie, kręte schody.

Cholera - pomyślał.

- Możesz mnie tu zostawić, jak chcesz. Podtrzymam się poręczy i...-

Jedna noc- boyxboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz