Rozdział 7

16 3 0
                                    

 Wyszli z baru, zostawiając Igora samego ze swoimi podejrzanej jakości drinkami. Julek szedł z przodu, więc Mateusz miał sposobność by poobserwować trochę chłopaka.

Chodził z rękami w kieszeniach, lekko kołysząc biodrami.

- Gdzie tam patrzysz? - usłyszał blondyn i zarumienił się uroczo.

Pierwszym przystankiem były sukiennice.

- Dużo tu stoisk, na których nie kupisz nic pożytecznego - mówił Julek, wchodząc do budynku. 

Mateusz rozejrzał się po wnętrzu sukiennic - faktycznie cały parter okupowały stragany pełne różnych błyskotek.

Szli dalej, Mati oglądając się za ciekawymi pamiątkami, Juliusz patrząc prosto przed siebie.

- Co tu robisz, Mistrzu Kwiatkowski? - zapytał wysoki brunet z uśmiechem na ustach, stojąc za stoiskiem z koszulkami. - Myślałem, że nie lubisz tu zaglądać.

Julek odwrócił się do rozmówcy i na jego ustach też zagościł delikatny uśmiech.

- Pokazuję koledze okolicę - odpowiedział, wskazując ruchem głowy na Mateusza.

- Koledze? - zaśmiał się brunet. - Czy koledze? - dał sugestywny nacisk na ostatnie słowo.

- Nie interesuj się - ofukał go Juliusz, zaraz jednak na jego usta znów powrócił półuśmieszek. - Jak ci idzie z tymi wierszami? - zapytał, zmieniając temat.

- Są świetne, Mistrzu - powiedział zafascynowany mężczyzna, opierając się o blat, na którym leżało mnóstwo koszulek. - Powinieneś je wydać.

Julek prychnął i spojrzał na Mateusza.

- Ten idiota to Eryk, mój... znajomy. Też interesuje się poezją - wytłumaczył czarnowłosy.

Znajomy, co? Nie wydaje mi się - pomyślał Mati z ukłuciem w sercu.

- Miło mi cię poznać, jestem Mateusz - powiedział blondyn, nie ukazując przed nieznajomym swojego zaniepokojenia.

- Mi też bardzo miło. Może nasz Kwiatkowski w końcu sobie kogoś znajdzie - zaśmiał się i podał blondynowi rękę.

Mati uścisnął ją, będąc trochę spokojniejszym, jednak wciąż zastanawiał się, co łączy Julka z tym człowiekiem.

- Przyjdziesz dzisiaj do baru? - zapytał czarnowłosy, krzyżując ręce na piersi.

- Postaram się - przyrzekł Eryk, mrugając do Juliusza.

- Dobra, musimy iść. - stwierdził chłopak i pociągnął Mateusza za rękaw bluzy.

Minęli resztę straganów, jednak Mati nie był już tak nimi zainteresowany.

Zatrzymali się przy wyjściu.

- Co cię z nim łączy? - zapytał blondyn, nie chcąc brzmieć na zazdrośnika.

- Tylko on rozumiał moje pieprzenie na temat egzystencji i tak dalej. Sam też miał jakieś problemy i byliśmy solidarni w swoim cierpieniu. - zamyślił się Julek. - Chyba jest moim przyjacielem.

Mateusz znów poczuł ukucie w sercu.

- Nie próbowałeś zaciągnąć go do łóżka? - zapytał.

Kwiatkowski zaśmiał się i potrząsnął głową z politowaniem.

- Próbowałem, oczywiście. Ale nic z tego nie wyszło - powiedział, opierając się o ścianę. - I dobrze.

- Dlaczego dobrze? - dociekał Mati.

Jedna noc- boyxboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz