Palo Alto, 22 sierpnia, godzina 14:15.
-Wally. Powiedź mi proszę... jak tyś to zrobił?! –spytałam go
Od dwóch dni Wally próbuje pomóc mi z dostaniem się do kryształu. Próbowaliśmy już chyba wszystkiego, a ten chcąc wymyśleć nowy pomysł, zaczął uprawiać jogę. A jak to się skończyło? Nogą na głowie!
-To... długa historia.
-Poradzisz sobie?
-Pewnie. Daj mi minutę. –wtedy szarpnął nogą i momentalnie padł na podłogę twarzą do niej -Albo może dwie.
-Lepiej ci pomogę.
-Nie, nie. Nie trzeba. Poradzę sobie.
-Jesteś pewny?
-Na sto procent. Zajmij się sobą, idź na zakupy, do Artemis. Cokolwiek.
-Dobra. Idę do Góry, a ty zajmij się Julką. Czy może dać ją do twoich rodziców?
-A oni nie są na wakacjach?
-Wrócili wczoraj.
-Serio?
-Tak.
-Zostaw ją, zostanę sobie z nią trochę i tak śpi to mam trochę czasu.
-Jakby co to zadzwoń. –podeszłam do niego i pocałowałam w policzek –Na razie.
-Pa. –wyszłam z naszego mieszkania, ale zanim zamknęłam drzwi usłyszałam jakiś dźwięk, tak jakby coś się rozbiło –A niech cię, głupia nogo!
Góra Młodych, godzina 14:31.
-I co? –spytała mnie Megan
Od paru minut siedziałam w kuchni wraz z nią. Ona wałkowała ciasto, a ja siedziałam na blacie i opowiadałam jej wszystko co stało się dzisiaj u mnie.
-Kazał mi wyjść. Może jednak nie powinnam go zostawiać samego? Zwłaszcza z małą. Może lepiej tam wrócę?
-Nie ma mowy. –odezwała się Karen wchodząc do pomieszczenia –Nie widziałam cię odkąd wróciłaś. Siedzisz jedynie w domu z Wally'm i tą... no... Julią. Zapomniałaś już o przyjaciółkach.
-Właśnie. –usłyszałam głos Barbary, Raquel, Zatanny oraz Artemis, która nagle pojawiły się za Trzemielicą
-A ty Megan non stop siedzisz w kuchni. –rzekła czarodziejka i podeszła do nas –Wszystkie, wychodzimy stąd! –pociągnęła nas obie za ręce i wyprowadziła z pomieszczenia
-Ej! Ja gotowałam! –krzyknęła zła na nią Marsjanka. Artemis przewróciła na te słowa oczami i rzekła
-Gotujesz codziennie.
Metropolis, godzina 14:35.
Chodziłyśmy po jednej z największych galerii w Metropolis.
-Dobra dziewczyny. Po pierwsze, wszystkie teraz wyłączamy telefony. –zarządziła Raquel, a wtedy wszystkie wyciągnęły urządzenia i je wyłączyły, wszystkie poza mną. Ja trzymałam telefon w ręce i zastanawiałam się czy nie będzie dobrze, gdy napiszę najpierw do Wally'ego i powiem mu, że idę z dziewczynami na zakupy –Sky.
-Czekaj. Napiszę do Wally'ego, a później... -przerwała mi Barbara wyrywając mi telefon z dłoni. Później wyłączyła go i schowała do swojej torebki -Barb! Oddawaj!
-Oddam ci go jak skończymy.
-Barbara ma racje. –poparła ją czarodziejka, a inne jedynie przytaknęły głowami. *Mają racje. Dobra, Sky. Od teraz stu procentowy relaks. Nie ma mowy na myślenie teraz o Wally'm, Julii, albo zadawanie sobie pytania „co jeśli". Nie dzisiaj. Dzisiaj cisza i spokój.*
-No dobra. To gdzie najpierw? –zadałam pytanie i już po chwili Barbara z Karen pociągnęły mnie za ręce w stronę jednego ze sklepów
Metropolis, godzina 18:45.
Wraz z dziewczynami weszłam do jednej z kawiarni. To był nas ostatni przystanek, potem miałyśmy wracać do domu. Musiałam przyznać, pomimo tego, że chodziłyśmy przez cztery godziny po sklepach to nie czułam zmęczenia i mogłabym chodzić jeszcze dłużej.
Podeszłam wraz z Megan do lady i zamówiłyśmy nam wszystkim po kawie i ciastku. W pewnym momencie zerknęłam na stolik, przy którym siedziały dziewczyny i coś do siebie szeptały. Troszeczkę się tym zaniepokoiłam, ale wolałam nie pytać Marsjanki o to.
Po chwili dostałyśmy zamówienie i poszłyśmy usiąść do dziewczyn. Od razu przestały one do siebie szeptać.
-Czy ja o czym nie wiem? –spytałam je spoglądając na wszystkie po kolei
-No bo chodzi o to, że... -zaczęła Artemis, ale przerwała jej Raquel
-Planujemy twój ślub. -*Że co?*
-Raquel! –krzyknęły na nią wszystkie
-Zepsułaś niespodziankę. –odezwała się Barbara
-No co? Przecież to właśnie robimy. –próbowała się wybronić
-Dziewczyny, czekajcie. Co wy robicie? –pytanie zadałam powoli
-Od oczątku. –rzekła Megan i wtedy Zatanna wyjęła z jednej swojej siatki jakiś gruby segregator. *Nosiła to przez cały czas?* -Ani ty, ani Wally nigdy nie mieliście czasu, aby na spokojnie usiąść i zaplanować wasz ślub oraz wesele.
-Dlatego postanowiłyśmy wziąć sprawy w swoje ręce. –wtrąciła Raquel
-Dlaczego?
-Od tego ma się przyjaciółki. –odpowiedziała Karen –A ja chce was w końcu zobaczyć w kościele.
-Pomogłaś mi z wybraniem sukienki. –rzekła Raquel
-A ja jestem w stu procentach pewna, że sama mi pomożesz przy organizacji mojego ślubu. –wtrąciła Artemis, a ja w pierwszej chwili nie zrozumiałam jej słów, tak samo jak i reszta dziewczyn
-Chwila... -pierwsza odezwała się Barbara
-... to znaczy, że... -kontynuowała Megan
-...Tony ci się oświadczył! –dokończyłam i wtedy wszystkie spojrzałyśmy na nią
-Niespodzianka. –rzekła z uśmiechem i pokazała nam swój pierścionek, który przez cały czas nosiła na dłoni
Potem zaczęłyśmy gadać tylko i wyłącznie o dwóch rzeczach. Najpierw o tym, że Artemis wychodzi za mąż, jak to wyglądało, aby nam to opowiedziała wszystko od A do Z, a potem zajęłyśmy się tym co wymyśliły na temat mojego ślubu z Wally'm. Przyznam, że nie spodziewałam się tego, a dziewczyny zaplanowały wszystko. Wybrały datę, miejsce, które mi i Wally'emu najbardziej by odpowiadało, tort, zaproszenia, dosłownie wszystko. Dobra, nie wszystko. Zostało parę rzeczy takich jak suknia ślubna i takiego typu drobiazgi. Ale wyglądało to wszystko super i byłam im mega za to wdzieczna.
CZYTASZ
Never again
FanfictionMinęło pięć lat. W życiu Sky wiele się zmieniło. Została ciocią, jej szwagierka i Roy, odnaleźli jej prawdziwego brata, poznała wielu nowych ludzi, uratowała z innymi bohaterami świat, oraz wiele innych. Zyskała wiele, ale straciła jedną rzecz, a r...