Część 33 "Życie matek"

233 22 2
                                    


Palo Alto, 5 sierpnia, godzina 3:05.

Obudził mnie płacz. Oczywiście płacz Julii. *Pewnie jest głodna.* Niechętnie wstałam, założyłam pantofle i wyszłam z pokoju. Wally był na misji od trzech dni. Szukał on z innymi bazy Nathaniela. Bardzo chciałam do nich dołączyć, ale nie chciałam zostawiać Julię u rodziców Wally'ego. O moich braciach to nawet nie myślałam. Jednego nie było, a przez drugiego niedawno Lian trafiła do szpitala, na szczęście to nie było nic poważnego.

Julia ciągle płakała. Poszłam do kuchni i nastawiłam wodę. Kiedy ona się grzała, ja umyłam butelkę. Po zagotowaniu wody poczekałam chwilę aż ostygnie, a później wlałam ją do butelki. Wsypałam do środka proszek, zakręciłam butelkę i porządnie nią wstrząsnęłam.

-Już. Idę. –powiedziałam kierując się do pokoju, gdzie była dziewczynka

Kiedy do niego weszłam od razu podeszłam do dziecka.

-No już, już. Jestem. –słysząc mój głos od razu przestała płakać -Nie musisz już płakać. –wziąłem ją ostrożnie na ręce i usiadłam na fotelu, a ją posadziłam na swoich kolanach

Ułożyłam ją w pozycji półsiedzącej, a później delikatnie musnęłam smoczkiem jej usta. Następnie, gdy otworzyła buzie, włożyłam jej smoczek do niej. Julia zaczęła jeść, a ja musiałam się pilnować, aby nie zasnąć.

Po paru minutach dziewczynka butelka była już opróżniona, dlatego odłożyłam butelkę, pochyliłam dziecko do przodu i poklepałam leciutko po plecach.

Później pochodziłam z nią trochę po pokoju śpiewając jej kołysankę, aby zasnęła. Po paru minutach położyłam ją do łóżeczka i udałam się do wyjścia. Jednak, gdy tylko otworzyłam drzwi ona znowu zaczęła płakać. Było to dla mnie niezrozumiałe. Przecież dostała jeść.

Podeszłam do niej i ponownie wzięłam na ręce.

-Co ty chcesz? Czemu płaczesz? –spytałam ją i ziewnęłam –Ty może się już wyspałaś, ale ja jestem zmęczona.

Domyśliłam się, że nie da mi spać, dlatego wzięłam kocyk z jej łóżeczka i usiadłam ponownie na fotelu. Brzuchem w moją stronę położyłam Julię i przykryłam ją kocykiem, a ja dałam swoje nogi na taboret nie daleko i oparłam głowę o oparcie. Zamknęłam oczy i po paru minutach zarówno ja, jak i Julia spałyśmy.


Palo Alto, 9 sierpnia, godzina 14:15.

Szłam przez park, pchając wózek, w którym była oczywiście Julia. Przez większość czasu, który tam spędziłyśmy, patrzyłam się na nią. Znalazłam wolną ławkę w cieniu, dlatego też na niej usiadłam, ciągle patrząc na dziecko. Była taka śliczna, ale wiedziałam, że nie mogę się do niej zbytnio przywiązać. W końcu ona, gdzieś tam miała rodziców. Ech, właśnie. Rodzice.

Nathaniel mówił, że żyją. Oczywiście mógł kłamać, wiedziałam to, ale czułam, że jednak mówił prawdę. Ale przecież sam powiedział, że pomógł mi przywrócić Wally'ego do życia tylko po to, aby go później zabić. W to nie wątpiłam.

Patrząc na Julię, przypominałam sobie jak wychodziłam z mamą na długie spacery. Zawsze prosiłam ją wtedy o lody.

Tak bardzo chciałam ich znów zobaczyć. Oni tam są, gdzieś tam są, czułam to. Tak samo czułam, gdy wszyscy myśleli, że Wally umarł, to było to samo uczucie, ale teraz działało ze zdwojoną siłą.

Westchnęłam i zamknęłam oczy. Byłam śpiąca. Chciałabym mieć moc dzięki, której Julia dałaby mi w spokoju spać, ale oczywiście takiej nie posiadam.

-Sky? –usłyszałam znany mi głos. Natychmiast otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą Artemis, która też była z wózkiem, tylko że dwuosobowym

-Cześć. –odpowiedziałam i ziewnęłam zakrywając sobie dłonią usta

-Zmęczona? –spytała dosiadając się obok mnie

-Tak, Julia mnie w nocy obudziła. Znowu.

-Takie życie matki. A poza tym, dzieci zawsze budzą rodziców w nocy, bo chcą jeść.

-Tak. Ta o tutaj, -wskazałam głową na dziewczynkę –zjadła, a później nie chciała mnie wypuścić z pokoju.

-Oo. Przywiązała się do ciebie. Traktuje cię jak swoją mamę.

-Ona tak, ja nie mogę.

-Bo?

-Jak Kaldur znajdzie jej rodziców, musimy ją im oddać.

-Nie chciałabyś jej zatrzymać? Jest śliczna.

-Chciałabym, ale ona ma swoich rodziców. Powinna do nich wrócić.

-Dobra. Nie mam czasu, muszę iść. –powiedziała blondynka i wstała z ławki –Muszę zrobić zakupy, a później posprzątać w mieszaniu.

-Jasne. Pa.

Artemis odeszła, a ja po paru minutach też wróciłam do domu.

Będąc w nim położyłam Julkę do łóżeczka, na moje szczęście zasnęła niemalże od razu. Wyszłam z pokoju i poszłam do salonu. Niewiele myśląc położyłam się na kanapie. Zamknęłam oczy i zanim się obejrzałam zasnęłam.


-Mamusiu? –usłyszałam w głowie swój dziecięcy głos -A jak twój kryształ wygląda w środku?

-On... wygląda trochę jak... sama nie wiem. Kosmos? Tyle że fioletowy. Trudno to opisać, ale to jeden z najpiękniejszych rzeczy na świecie. Zaraz po tobie, skarbie.

-A mogę to zobaczyć? Mogę? Mogę?! Proszę.

-To dość trudne skarbie. Trzeba się mocno skupić, żeby tam trafić.

-A na czym?

-Na czymś przyjemnym. W tym kamieniu to uczucia biorą górę, a nie racjonalne myślenie.

Never againOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz