~6~

120 5 0
                                    

Nwm co ja ćpałam pisząc ten rozdział, ale natchnęło mnie tak na to gdy oglądałam Egzorcyzmy Emilly Rose. Pozdrawiam 😂👌🏿.

<Po "śmierci" Grey>

Wszyscy, oprócz Marka, który już wrócił do czekającego na niego Dane'a, siedzieli w salonie, w robocie.

-To ja już będę szła. Mama pewnie już wróciła z pracy i bedzie się martwić- oznajmiła Malia, żegnają się ze wszystkimi po kolei.

-My ze Spyderem też już idziemy- zaczął Harris.

-Są nowe pączki. Zero procent pączka, sto procent lukru- dokończył ożywiony brunet.

-Okej, ja tu jeszcze chwilę zostanę- lider rozsiadł się wygodniej na kanapie. Wciąż odczuwał skutki uboczne używania broni X.

-W porządku?- spytała jeszcze przed wyjściem nastolatka.

-Tak, pewnie. Muszę tylko chwilę odpocząć. Wracaj do domu Lia- polecił przyjaciółce, ta posłuchała rady ciemnoskórego i posłusznie skierowała się do windy i czekających w niej Spydera i Harrisa.

-No, to jak tam sprawy z Ryanem?- zaczął Spyder, opierając się o ramię brunetki.

Twarz Malii możnaby było porównać teraz z dorodnym pomidorem. A i tak trudno by było znaleźć różnice w kolorze.

-Nie wiem o co ci chodzi- odpowiedziała szybko, odwracając szpeszona wzrok.

-Mam jakieś dziwne De ja vu a ty Spyder?- zaczął Harris, ale zaraz przerwał gdy zadzwonił jego telefon. W tym momencie młodsza Swan uświadomiła sobie...

-Zostawiłam telefon w Mechu!

-Ryan właśnie zadzwonił w tej sprawie. Powiedział, że potem ci go doniesie.

-Ale wracajmy do wcześniejszego tematu- Spyder na nowo rozpoczął temat związany z dwójką swoich przyjaciół- wy z Ryan'em coś no?

-... Ja jednak się wrócę po ten telefon, robot nie jest daleko a nie chcę robić dodatkowej roboty Ryan'owi. To pa!- wykrzyknęła ostatnie zdanie, biegnąc spowrotem do robota. Chciała uniknąć odpowiedzi najdłużej jak to możliwe.

-Ry to moj przyjaciel... A przynajmniej on tak myśli. Nie chcę tego niszczyć... Nie chcę by potem czuł się niezręcznie w moim towarzystwie- szepnęła do siebie. Mimo że czuła do technopaty coś więcej to nie chciała się angażować. Myślała, że chłopak troszczy się o nią jak o przyjaciółkę. Nie przypuszczała nawet, że on czuje do niej to samo co ona do niego.

-Hej Ry co z tym... - nie dokończyła, widząc go załamanego.

-Napewno wszystko w porządku?- zapytała ponownie tego dnia.

Odpowiedziała jej cisza. Niepewnym krokiem zbliżyła się do sofy na której siedział młodszy Walker. Obok niego leżał pluszak, którego ukradła wcześniej Grey a w ręku trzymał kartkę.

-Jestem adoptowany- szepnął załamany, po czym podał przyjaciółce papier. Lia otworzyła szerzej oczy, gdy przeczytała zawartość tajemniczej kartki. Przeniosła wzrok na pilota Mecha. Wpatrywał się w jeden punkt przed sobą. Nastolatka zawsze była kiepsa w pocieszaniu, więc nie wiedziała za bardzo jak sie zachować. Nie chciała powiedzieć zwykłego "Będzie dobrze" bo wiedziała, że to i tak nie pomoże.

-Ry- szepneła, by ten na nią spojrzał, co od razu uczynił. Objęła mocno ciemnookiego, co jakiś czas przeczesując jego plecy, bądź włosy.

-To nic nie zmieni. Dla nas wciąż jesteś tym samym Ryan'em co wcześniej. Nie zapominaj o tym... Ry Gay- powiedziała, nie przestając obejmować technopaty.

Po jakimś czasie odsunęli się od siebie. Nie wiedzieli ile minęło. Czas dla nich jakby zwolnił i przestał się liczyć.

Chłopak spojrzał brunetce w oczy. Mogłby patrzeć w nie godzinami. Uwielbiał to robić. Patrzeć na radosne iskierki w jej oczach gdy coś jej się udaje i piękny uśmiech którym zawsze go obdarowywała i wręcz zarażała. Lecz tym razem widział w nich bijącą troskę o niego. Przez intensywny wzrok przyjaciela, Malia zarumieniła się lekko. Wyczuwając pieczenie na twarzy, chciała schować policzki pod włosami, lecz przeszkodziła jej w tym ręka młodego technopaty.

-Nie musisz ich chować. Są urocze- skomentował, cicho się śmiejąc, bo przez to jej rumieńce znacznie się powiększyły.

-P-przestań, nie pomagasz- odparła zawstydzona.

-A teraz?- przyłożył dłoń do policzka dziewczyny i leciutko głaszcząc go wierzchem dłoni. Brunetce zabrakło słów. Co otwierała usta, by coś powiedzieć zaraz je zamykała. W końcu zaprzestała prób a jedynie pokreciła głową.

-A teraz?- przybliżył się do niej a ręką zjechał na jej włosy, którymi zaczął się bawić.

-N-nie- odezwała się w końcu. Lecz niestety nie udało się to bez zająknięcia.

-Coś na to zaradzimy- szepnął przybliżając się do dziewczyny jeszcze bliżej. Na chwilę, na nowo spojrzał w jej oczy. I im dłużej to robił, tym bardziej miał ochotę to zrobić. W końcu zebrał się w sobie. Lekko pochylił się nad nastolatką, po czym złożył na jej ustach lekki pocałunek.

I przerywam w takim momencie. Tak. Jestem złym człowiekiem 😂😏. Tak btw ma ktoś musically? Jeśli tak to możecie podać swoje nicki w komentarzu to chętnie tam zajrzę. Moja nazwa to kosowa2.0

ExtremeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz