4

81 24 8
                                    

11 sierpnia 2018, sobota.

Zrobiłem to.
Kolejny raz zaatakowałem, nie zastanawiając się nad niczym.
Ta strona przejęła nade mną kontrolę.
Nie wiem, jak mam się przed tym bronić, nie wiem nawet, czy powinienem.
Jestem mordercą, wysłannikiem Śmierci, który pomaga demonom w ludzkiej skórze przedostać się na drugą stronę.
Nie mam zamiaru atakować tych dobrych, ale kiedy budzi się, to nie jestem w stanie walczyć. Doskonale wiem, że przemoc rodzi przemoc, ale po co poddawać się czemuś takiemu?
Jestem obserowany przez tę zgraję debili, którzy potrzebują obiektu testowego. Myślałem, że elektryczne krzesło to najgorsze, co w takim ośrodku może mnie spotkać, ale się myliłem.
Głupoty wypowiadane z ust idioty, który usiłuje nawrócić mnie na moralną stronę społeczeństwa są gorsze niż jakiekolwiek tortury.

Słowa mają moc taką samą jak czyny.

Przekonała się o tym pewna kobieta, która miała nieszczęście spotkać mnie w ciemnej, pozbawionej ludzi uliczce. Krzyczała przez telefon na swoje dzieci, przeklinając, że jak wróci, to je zamorduje. W prawej ręce trzymała pustą butelkę; była pijana. Płacz tych istotek, małych aniołków, było słychać na kilometr, nie mogłem pozwolić, żeby ona je zniewolniła.
Sam kiedyś tak się czułem, alkohol odebrał mi wszystko: miłość, czułość i poczucie bezpieczeństwa.
Zaatakowałem.
Ciągnąłem ją za włosy w stronę odosobnionego miejsca, aby pokazać jej, jak należy traktować bliźniego. Butelka, która jeszcze chwilę temu była trzymana przez tą panią, została wyrwana i rozbita na jej głowie. Szkło uformowało się w kolaż, który ozdobił jej twarz, a krew wyjątkowo estetycznie spływała z ran.
Wrzasnęła, a ja ją uciszyłem wpychając odłamki błyszczącego szkła prosto do jej gardła, jej płacz wydał się taki cudowny.
Była piękna w swym cierpieniu; dawno nie widziałem tyle gracji. Ciągnąłem ciało po podłodze, śmiejąc się.
Nie była to dla mnie nowość, wystarczyło szybko pozbyć się tych interesujących zwłok. Pamiętam, jak wyłamywałem jej kości, ten zgrzyt, pisk i załamanie, które wydobywały się z jej ciała, usatysfakcjonowały mnie.
Poczułem się lepiej, o wiele lepiej niż ostatnio.
To mi pomogło.
Porzuciłem ciało w jakimś losowym zbiorniku wodnym, w którym dziwnym trafem znajdowały się mięsożerne stworzenia.
Cały brudny, umorusany krwią i błotem, wróciłem do domu, ciesząc się z zaistniałej sytuacji.
Nakarmiłem bestię. To moje pierwsze, małe zwycięstwo. Po powrocie do domu i doprowadzeniu się do porządku, zabrałem się własnie do zapisania tej kolejnej strony, opisałem wygląd tej kobiety i dodałem zdjęcie zwłok, to element mojej kolekcji.
Przypomniała mi się nawet nazwa mojej broni.
Memento mori.
Idealna nazwa dla idealnej broni.
Pamiętaj o Śmierci...

On cię obserwuje.

Śmierć.

Cᥲrρᥱ DιᥱmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz