Kiedy róże uschną [3]

95 15 4
                                    

Byłaś dla mnie najpiękniejszym i najważniejszym kwiatem nawet, gdy poraniłaś mi ręce; mam nadzieję, że o tym pamiętasz. Nawet gdy leciała mi krew, gdy rany nie chciały się zabliźnić, wciąż myślałem tylko o tym, żeby Ciebie przytulić i zapewnić Ci bezpieczeństwo.

To brzmi tak szlachetnie, gdy Ci to piszę, ale ty wiesz, że wcale takie nie było. Chcieć, a potrafić to nie to samo, prawda? Potrafiłem uchronić Cię przed wszystkim, tylko nie przed Tobą samą.

Ale nie zawsze było tak brutalnie i boleśnie. Były też dobre, cudowne momenty, prawda? Pamiętasz je jeszcze?

Pamiętasz, gdy biegaliśmy w deszczu, łapiąc krople w usta, wpychaliśmy się w kałuże i nie wracaliśmy do domów dopóki nie byliśmy przemoczeni do suchej nitki? A gdy chodziliśmy na długie spacery nad jezioro i przesiadywaliśmy nad nim wtuleni w siebie rozmawiając o głupstwach, dopóki nie pogryzły nas całkiem komary?

Pamiętasz, że kiedyś wziąłem kosz z jedzeniem, by zrobić piknik? Nie zjadłaś wtedy ani kawałka, mówiąc, że jadłaś w domu. Wiedziałem, że kłamiesz. To zabawne, z jaką łatwością przychodziło Ci okłamywanie mnie w tej kwestii.

Dzieliłem z Tobą wszystkie najpiękniejsze chwile mojego życia i to właśnie Ty sprawiałaś, że takie były.

I dlatego najgorsze chwile bolały jeszcze bardziej.

Opowiadając o róży, nie mogę pominąć ani okrutnych cierni, raniących moją skórę, ani pięknych, delikatnych płatków.

Twój uśmiech, ten zwykły i naturalny i ten specjalny, który pojawiał się tylko gdy byliśmy sami, sprawiał, że zapominałem o wszystkim innym, wiesz? Tylko ty tak na mnie działałaś.

Myślę, że każdy ma określoną liczbę szczęśliwych dni, tych prawdziwie szczęśliwych, podczas których nie zastanawiamy się, czy coś mogłoby być inne, lepsze, czy coś moglibyśmy zmienić. I myślę też, że wszystkie swoje szczęśliwe dni wykorzystałem z Tobą.

Nie bez powodu wybaczamy różom ich kolce, prawda?

Ostatnie kwiaty tego lataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz