Perspektywa Drake'a
***
Siedziałem w kuchni razem z moją młodszą siostrą, przyglądałem się jak mama przyrządza mojego ulubionego kurczaka. Podała mi talerz i usiadła na przeciwko.
-Co jest mamo?-szybko zorientowałem się, że coś jest nie tak. Uśmiechnęła się słabo, była bardzo blada a jej oczy były podkrążone i przekrwione. Evelyn miała dopiero pięć lat i niewiele rozumiała, ale mi nie mogła zamydlić oczu. Widziałem, że długo zbierała się, żeby cokolwiek powiedzieć. Nie spodziewałem się jednak tego co lada moment miałem usłyszeć.
-Jestem chora, kochanie-usłyszałem, ale jej słowa wydawały mi się być odległe. Kobieta, którą znałem zawsze była silna i zdrowa, nigdy nie widziałem jej nawet z katarem-Mam białaczkę- ręka zaczęła jej drżeć, kiedy nerwowo przejechała dłonią po włosach. Miała taki odruch zawsze, kiedy się stresowała. Miałem ochotę się rozpłakać, ale wiedziałem, że nie mogłem. Mama mnie potrzebowała, musiałem być silny dla niej. I właśnie w tym momencie najukochańsza osoba na świecie, filar, na którym opierała się cała nasza rodzina, pękł. Rozpłakała się, a ja bez zawahania wziąłem ją w ramiona i starałem się uspokoić. Teraz to ona potrzebowała mojej opieki...
Miesiące mijały, a jej stan wcale się nie poprawiał. Mimo, że każde kolejne badanie wychodziło gorzej, nie dopuszczałem do siebie tej myśli. Ciocia przejęła nad nami opiekę, ale to ja czułem się odpowiedzialny za moich najbliższych. Codziennie byłem u mamy w szpitalu, widziałem jak stara się ukryć smutek, tylko po to, żebyśmy my poczuli się lepiej. Tylko, że ja znałem prawdę,a rokowania nie były dobre. Żyliśmy z zasiłku, ale to i tak ledwo starczało. Mała potrzebowała coraz więcej rzeczy,a pieniądze się nie rozmnażały. Gdy skończyłem osiemnaście lat dostałem pierwszą pracę na budowie. Trochę grosza wpadło, ułatwiło nam to odrobinę życie. Evelyn była w podstawówce, więc byłem w stanie wszystko pogodzić. Właśnie kiedy wszystko zaczęło się jakoś układać, ona umarła. Zostawiła mnie samego kompletnie rozbitego. Byłem załamany, ale wiedziałem, że nie mogę się stoczyć. Musiałem zaopiekować się małą. Przejąłem nad nią prawnie opiekę. Ja chodziłem do pracy, a ciotka opiekowała się nią po szkole. Każdy ma jednak swoje grancie, a moje w pewnym momencie puściły. Wtedy właśnie poznałem Millera Browna. Właściciela Diamond Pass, klubu dla kobiet. Wpakowałem się w to gówno, w akcie desperacji. Występowałem razem z innymi facetami. Kochałem taniec i chyba tylko to mnie w jakiś sposób przekonało do tej pracy. Nie raz proponowano mi seks za pieniądze. Takie oferty wychodziły zarówno od kobiet i od mężczyzn. Nigdy się na to nie zgodziłem, nie mogłem stracić szacunku do samego siebie.
-Stary tu jest tyle lasek napalonych na Ciebie, to byłby świetny biznes-słowa Millera spowodowały to, że zrobiło mi się niedobrze. Nigdy wcześniej nie poznałem kogoś, kto traktował ludzi tak przedmiotowo.
-Daj spokój, mówiłem Ci już że się na to nie piszę-warknąłem ostrzegawczo. Znał moje zdanie na ten temat, ale zawsze do tego wracał. Nie rozumiał słowa ,,nie". Skrzywił się, ale nic więcej nie powiedział. Nie byłem już potulnym chłopczykiem, wiedziałem czego chcę. A w tamtym momencie chciałem tylko zadbać o moją małą siostrzyczkę. Wytrzymałem tam trzy lata. Gdy stanęliśmy na nogi od razu chciałem odejść. Nie wszystko jednak zawsze jest takie jakbyśmy tego chcieli.
***
Gdy Eve dowiedziała się prawdy, byłem przerażony. Bałem się, że zrezygnuje ze mnie. Niewiele osób o tym wie, nie jestem zbyt wylewnym człowiekiem. Jednak ona była inna, przyjęła to dobrze i nie oceniała mnie. Nie starała się moralizować , po prostu mnie wysłuchała, a tego właśnie potrzebowałem. Potrzebowałem takiej osoby w moim życiu. Jej bliskość dawała mi nadzieję.
CZYTASZ
Nieziemska rozkosz
Любовные романыEva zawsze była potulna. Nie wchodziła nikomu w drogę, ale kiedy jej przyjaciółka po raz kolejny przekracza granicę, postanawia wreszcie postawić na swoim. Odcina się od starego życia, zakańcza stare relację, stawia na siebie. I wtedy pojawia się on...