Jego ciepły oddech karku obudził mnie. Na myśl o wczorajszej nocy dreszcze przeszły po moim ciele. Było cudownie, a moje uczucia do niego stawały się silniejsze. Długo starałam się zaprzeczać sama sobie, ale chyba nie będę już w stanie tego ukrywać. Wyrwałam się z jego uścisku i potruchtałam do łazienki. Wzięłam prysznic, gorąca woda koiła moje pobudzone ciało. Przymknęłam oczy i rozkoszowałam się tą chwilą, kompletnie zapominając o Drake'u, który spał w pokoju obok. Gdy poczułam znajome dłonie na swoim ciele, oddech uwiązł mi w gardle. Ręce bruneta błądziły po moim ciele.
-Mógłbym codziennie się tak budzić-wymruczał do mojego ucha. Zagryzłam dolną wargę i odrzuciłam głowę do tyłu. Jego język znaczył sobie mokrą ścieżkę od mojej żuchwy do szyi. Reagowałam na każde najmniejsze muśnięcie.
-Nie musisz iść do pracy? Zapytałam, zdając sobie sprawę że tylko ja mogłam powiedzieć coś tak głupiego. Odsunął się ode mnie i odwrócił mnie w swoją stronę. Szeroki uśmiech pojawił się na jego twarzy, kiedy jego wzrok krążył po moim ciele. W jednej chwili poczułam chęć przykrycia się czymkolwiek. On jakoś wyczuł moje zamiary,bo kiedy chciałam sięgnąć po ręcznik, zagrodził mi drogę. Miałam teraz doskonały widok na jego umięśnione ciało. Pomimo poprzedniej nocy nadal czułam się skrępowana. Byłam zaskoczona, jak pewnie czuł się w mojej obecności. Chociaż nie, nie dziwiło mnie to. Niczego mu nie brakowało. Gdy zdałam sobie sprawę, jak bezwstydnie wgapiam się w jego ciało odwróciłam głowę w inną stronę i zaczerwieniłam,aż po uszy. Podszedł do mnie i uniósł mój podbródek do góry:
-Nigdy nie wstydź się tego, jak wyglądasz-szczerość w jego głosie uspokoiła mnie nieco. Pogłaskał mnie delikatnie po ramieniu, pozostawiając na nim gorący ślad.Ciszę przerwał sygnał jego telefonu- Ehh, a mogło mnie być tak pięknie-cmoknął mnie szybko w nos i wyszedł, tak jak go pan Bóg stworzył do sypialni.
********
Cały dzień przesiedziałam w domu,wspominając wczorajszy wieczór. Na samą myśl robiło mi się gorąco. Telefon wyrwał mnie z zamyśleń:
-No hej piękna, co robisz? Głos Beverly wywołał uśmiech na mojej twarzy-Tylko nie mów, że siedzisz na kanapie w wytartych dresach i oglądasz Bridget Jones-roześmiałam się, bo nie bardzo się pomyliła.
-Założyłaś mi w mieszkaniu jakieś kamerki? parsknęła z udawaną obrazą.
-Przyjedź do mnie, zarezerwowałam nam stolik vipowski w klubie-powiedziała, ale ja byłam nie do końca przekonana, chyba to przewidziała bo zaraz dodała-Postawię Ci najdroższego drinka-zgodziłam się i kilkanaście minut później byłam już u niej. Siedziałam na parapecie, kiedy ona wyrzucała kolejno ciuchy z szafy. Zastanawiałam się, czy Mike odezwie się jeszcze dzisiaj-O czym tak myślisz? zauważyła moją zmianę nastroju i szybko pojawiła się obok. Chciałam jej o tym powiedzieć, ale nie byłam pewna czy powinnam. W zasadzie nie miałam nic do stracenia.
-Jaki jest Mike, kiedy się z kimś spotyka? miało zabrzmieć obojętnie, ale coś poszło nie tak. Oczy otworzyły się jej tak, że miałam wrażenie, że zaraz jej wylecą. Oczywiście, że domyśliła się prawdy. Moja umiejętność bycia incognito była zerowa.
-Przespaliście się? Nie gadaj! była podekscytowana,bardziej niż dziecko na święta bożego narodzenia-Było dobrze? zapytała, a ja o mały głos się nie zakrztusiłam.
-Dobrze? Dziewczyno, seks z nim jest zdecydowanie moim ulubionym sportem-zaśmiała się,a ja razem z nią. Dobrze jest mieć z kim o tym pogadać. Jeszcze chwilę go obgadałyśmy,aż w końcu spośród stosu ciuchów wyciągnęła białą lekko koronkową sukienkę z dużym wycięciem na plecach.
-Ta dla Ciebie,a dla mnie...-stękając, wyszarpała z samego dołu czerwoną całkiem krótką kieckę-ta-odparła i przyjrzała się jej z zadowoleniem-Na co czekasz? Robimy się na bóstwo-popchnęła mnie w kierunku łazienki, a sama zniknęła gdzieś na dole.
-No,no gdybym była facetem sama bym się na Ciebie rzuciła-odparła,kiedy pokazałam jej jak wyglądam. Musiałam nieskromnie przyznać,że miała rację.
-Hahaha,Ty też wyglądasz bosko-czerwona sukienka podkreślała jej ciemną kadencję. Bordowa szminka dopełniała całości.
*******
W klubie,do którego mnie zabrała byłam pierwszy raz. Śmietanka towarzyska okupywała większą część sali,rozumiałam teraz czemu musiała robić nam rezerwację. Dostanie się tam graniczyło cudem. Nasz stolik był niedaleko DJ'a i baru,idealne miejsce dla nas.
-Dwa razy tequilla-zamówiła Beverly,kiedy barman puścił jej oczko-Dzisiaj mam zamiar wybawić się za wszystkie czasy-uśmiechnęła się szeroko,rozgryzając oliwkę. Było jeszcze dosyć wcześnie,więc niektóre stoliki wciąż było puste. Moją uwagę przykuło jednak coś zupełnie innego. A raczej ktoś. Niedaleko nas siedziało kilku mężczyzn,którzy śmiali się głośno,wyraźnie już podpici. Rozmawiali o striptizerkach i komentowali wygląd każdej dziewczyny,która przechodziła obok.
-Idioci-szepnęłam i przewróciłam oczami. Wzrok mojej przyjaciółki powędrował w tym samym kierunku. Przyglądała się im w ciszy,a ja zastanawiałam się co jej chodzi po głowie. Wypiła wszystko za jednym razem i wstała:
-Co Ty wyprawiasz?-spanikowałam. Chwyciłam ją za rękę,ale ona nie zareagowała. Ruszyła szybko w ich kierunku,a ja za nią. Musiałam ją powstrzymać. To miał być miły wieczór,niepotrzebne nam.kłopoty.Nawet nie wiem,kiedy stałyśmy już obok nich. Spojrzeli na nas bez słowa z uniesionymi brwiami:
-Możemy w czymś pomóc? Zapytał jeden autentycznie zaskoczony. Bałam się tego co może się zaraz wydarzyć.
-Tak,mógłbyś zamknąć ten szczerbaty pysk i wypierdalać-jej słowa wisiały w powietrzu. Pociągnęłam ją mocno do naszego stolika,ale ta ani drgnęła. Niech to szlak. Mężczyzna wstał i pochylił się w jej stronę.
-Pierdolić to ja mógłbym Ciebie,mała-obrzydzenie, jakie poczułam w tym momencie przyprawiło mnie o ból brzucha. Jej ręka zacisnęła się w pięść, ale to moja wylądowała na jego twarzy. Nikt nic nie powiedział,ani nie zrobił. Wszyscy byli w szoku, wraz ze mną. Facet cały poczerwieniał,wystraszyłam się że może mi oddać. Nagle wysoki,umięśniony mężczyzna wstał i wyprowadził swojego kolegę. Uczucie ulgi spadło na mnie niemal natychmiast. Zdążyłyśmy wrócić do stolika i odrobinę ochłonąć.
-Przepraszam Cię,nie chciałam prowokować kłótni,ale nie mogłam słuchać jego gadania-objęła mnie ramieniem,a ja posłałam jej uspokajający uśmiech.
-Proszę Cię,to nie Ty go uderzyłaś- pokiwałam z niedowierzaniem głową i dopiłam mojego drinka.-Bardzo Panie za niego przepraszam-usłyszałam i niemal w tym samym momencie co Beverly,spojrzałam na mężczyznę przed nami. To on ,,wyprosił'' swojego kolegę. Był dosyć przystojny,ale w spojrzeniu miał coś niepokojącego,jakby fascynację-Mogę postawić pięknym Paniom coś do picia?- zaproponował,przysiadając się do nas. Czułam się przy nim dziwnie,niekomfortowo.
-Jestem Beverly,a to Eva- brunetka robiła do niego maślane oczy. Mogłam się tego spodziewać,idealnie wpisuje się w jej typ.
-Miller,Miller Brown-oblizał ustabi przesunął w naszym kierunku kolorowe napoje,które właśnie przyniósł kelner.
-A Pan tak sam,z kolegami? Bez żadnej kobiety?- Dziewczyna owinęła sobie kosmyk wokół palca,podrywała go. Od razu się domyślił co jest grane.
-Niestety żadna nie potrafiła mnie zatrzymać na dłużej-powiedział to w żartach,ale wyczuwałam w tym jakąś szczerość. Nie wiedziałam tylko czy to dobrze,czy źle o nim świadczyło. Przesiedział z nami praktycznie cały wieczór. Wypytywał o kilka rzeczy,ale nie był natrętem. W pewnym momencie poczułam się już na prawdę zmęczona. Poza tym miałam zamiar iść na siłownię,więc musiałam pospać chociaż kilka godzin. Było mi też trochę przykro,że Mike w ogóle się nie odzywał,ale szanowałam to że może być zmęczony po pracy. W końcu jesteśmy tylko ludźmi.
-Ja się zbieram,idziesz ze mną? Znałam ją już jakiś czas i widziałam po jej minie,że chciała zostać.
-Podwieźć Cię? Zaproponował,ale nie szczególnie miałam ochotę włóczyć się z nim po nocy.
-Nie,wezmę sobie taksówkę-pożegnałam się z nimi i wyszłam.Gdy godzinę później zamówiona taryfa nie dojechała,poddałam się. Usiadłam na murku,odpaliłam papierosa i wgapiałam się bezsensownie w latarnie na końcu uliczki.
-Drogi kurs czy obleśny kierowca?- Głos Millera wyrwał mnie z letargu.
-Taksówkarz najwyraźniej dał mi kosza-zaśmiałam się z własnych słów,chociaż nie były one nawet śmieszne. Byłam padnięta,a jedyne o czym marzyłam w tamtym momencie to gorąca kąpiel i łóżko.
-Jego strata,to może jednak ja dzisiaj zostanę twoim kierowcą?- odparł,a ja nie widząc już innej możliwości,przytaknęłam. Droga minęła nam w ciszy. Ja nie byłam zbyt rozmowna,a on tego na mnie nie wymuszał. Kiedy zatrzymał się pod moim domem uczucie spokoju rozprzestrzeniło się po moim ciele. Może jednak nie był psycholem.
-Dziękuję-mruknęłam,zamykając drzwi. Stałam już pod drzwiami,kiedy zawołał za mną:
-Mogę jakiś numer? Zacisnęłam szczęki i odkrzyknęłam,że innym razem. Skrycie liczyłam,że nigdy już na niego nie wpadnę.No,no,no.
Witam Państwa serdecznie,po baaardzo długiej przerwie. Bardzo przepraszam,ale studia wymagają ode mnie praktycznie stu procent wolnego czasu. Dopiero teraz korzystając z wolnego udało mi się coś dla Was napisać. Mam nadzieję,że ktoś z Was jeszcze ze mną tutaj został i nie miejcie mi tego za złe. Dobra,starczy już mojego bełkotu.
I tak.wystarczająco długo czekaliście na ten cholerny rozdział. Zapraszam do czytania,postaram się ponadrabiać wszystkie pozostałe zaległości moi drodzy!
Dobranoc wszystkim i pozdrawiam serdecznie :)
Dobrze móc tu znowu być,cholernie mi tego brakowało 💞!
CZYTASZ
Nieziemska rozkosz
RomanceEva zawsze była potulna. Nie wchodziła nikomu w drogę, ale kiedy jej przyjaciółka po raz kolejny przekracza granicę, postanawia wreszcie postawić na swoim. Odcina się od starego życia, zakańcza stare relację, stawia na siebie. I wtedy pojawia się on...