Powrót Ethana

231 26 1
                                    


  — Przepraszam - szepnęłam, siedząc na skaju łóżka. — To wszystko nie powinno się wydarzyć.
Jim spojrzał na mnie nic nie rozumiejąc.

— Niby co? – spytał podchodząc bliżej.

— To wszystko. – nagle do pomieszczenia wpadł Seba ubrany w elegancki garnitur.

— Szefie, musimy już jechać. – powiedział i razem wyszli z pomieszczenia.

    Nie miałam pojęcia co teraz zrobić. Odkręcić wszystko i powiedzieć prawdę?  Wstałam z łóżka i w wczorajszej sukience i szpilkach skierowałam się do łazienki. Poprawiłam makijaż i szybko wyszłam z mieszkania Jima.

   Zatrzymałam taksówkę przed domem i zapłaciłam kierowcy. Kiedy tylko otworzyłam drzwi ogarnął mnie mrok panujący w całym domu. Zamknęłam drzwi i ruszyłam do salonu, nie spodziewając się żadnych niespodzianek. Jakie było moje zaskoczenie gdy na kanapie ujrzałam siedzącego Ethana.

  — Co tu robisz? – spytałam, widząc, że w dłoniach ma pistolet. — Nie siedzisz już?

  — Tak witasz starego przyjaciela? – zapytał z szyderczym uśmiechem. – Myślałem, że się ucieszysz.

— Znowu uciekłeś z odziału zamkniętego? Będziesz mieć problemy...

— Ale nie mam! – przerwał mi. — Byłaś dla mnie najważniejsza! A teraz co?

— Wiele się zmieniło... – niepewnie podeszłam bliżej.

— Nic się nie powinno zmienić. Powinnaś na mnie czekać! – uspokoił się widząc moją niepewną minę. – Dobrze wiesz, że nie jestem chory...

— Nie jesteś, ale oni sądzą inaczej. Po co ci ten pistolet?

Chłopak energicznie wstał i spojrzał na mnie z szyderczym uśmiechem.

— Aaa, żeby Cię zabić. – odparł śmiejąc się. – Mam na ciebie zlecenie.

— Yyy, ja na Ciebie też. – odparłam marszcząc brwi.

— Od kogo? – spytał zdziwiony.

— Od Garybery'ego. – odparłam niepewnie, nie chcąc, żeby wyszło, że kłamię.

— O kurwa, hahaha! Ja na ciebie też od niego! – zdziwiłam się. – Chory skurwiel chce nas pozabijać.

— Zrobimy mu z mordy pesto? – spytałam z nadzieją w głosie.

— Zawsze o tym marzyłem. – odparł z uśmiechem, a ja rzuciłam się mu w ramiona.

— Witaj spowrotem.

    Przygotowywałam nam właśnie kawę, gdy nagle Ethan niepewnie zapytał:

— Masz jakiś plan na to pesto? –
Zaśmiałam się, dolewając mleka do kubka.

— Impreza. – odparłam – Mam wejściówkę na dzisiejszy wieczór. Ja zrobię im pokaz tańca, a ty wybawisz go jakoś i załatwisz.

— Podoba mi się to. – odparł upijając łyk kawy. — Tęskniłem.

— Ja też  – spuściłam głowę  – Bardzo.

— Dopiję kawę i muszę załatwić coś na mieście. – oznajmił. — Ale nie bój się, widzimy się wieczorem.

  Kilka minut później Ethan wyszedł z mieszkania. Skierowałam się do łazienki, aby zrobić sobię gorącą kąpiel.

       Przed 20 ubrałam krótką czarną sukienkę z wycięciem na plecach, szpilki i założyłam seksowną bieliznę. Wychodząc z mieszkania w ostrym makijażu, założyłam futro i złapałam taksówkę. Po piętnastu minutach byłam już przed klubem. Wysłałam brunetowi wiadomość, że wchodzę do środka. Podeszłam do baru i zamówiłam drinka, siadając na krześle.
Po chwili obok mnie usiadł Gary z wielkim uśmiechem.

— Cieszę się, że przyszłaś.

— Ja również. – upiłam łyk drinka, który podał mi barman. — Udostępnisz mi dziś sale striptizową?

– Oczywiście, jeśli tylko chcesz.

  Dwie godziny później wyszłam na scenę w samej bieliźnie i rozpoczęłam swój pokaz. Stare, napalone dziady wręcz zjadały mnie wzrokiem, kiedy ja poruszałam się spokojnie w rytm muzyki. Chwyciłam ręką rurę i powoli podniosłam jedną nogę. Gary siedział i przyglądał mi się z uśmiechem. Po kilkunastu minutach do Garego zadzwonił telefon. Oczywiście to Ethan dzwonił, by Gary wyszedł na zewnatrz. Kiedy tylko opuścił pomieszczenie, muzyka się skończyła, a ja po ukłonie wyszłam do garderoby. Szybko założyłam sukienke i buty, zabrałam pistolet z torebką i ruszyłam za nim.

— Carter! Słońce ratuj! – krzyknął Gary gdy Ethan mierzył w niego spluwą.

— Na kogo dasz nam jeszcze zlecenie? – spytałam strzelając mu w nogę. Krzyknął i padł na ziemie.

– Nie masz prawa tykać moich przyjaciół ani Jima.

  Po chwili padł strzał a mężczyzna zalał się krwią i padł martwy. Ethan wyciągnął nóż i odciął mu głowę. Ruszyliśmy do samochodu, lecz przechodząc pod otwartym oknem od biura Garego, chłopak wrzucił tam jego głowę i poszedł dalej.
 
    Ruszyliśmy szybko w stronę mieszkania Jima. Po kilku minutach zatrzymał się pod wskazanym adresem. Pożegnałam się z nim i ruszyłam do domu Jima, a Ethan odjechał. Zapukałam ostrożnie drzwi, a po chwili otworzył mi Sebastian i zaprosił do środka. Ruszyłam do salonu, w którym siedział James, popijając whiskey.

— Hej Jim – powiedziałam i stanęłam niepewnie.

— Siadaj. – poklepał miejsce obok siebie, a ja usiadłam.
Po chwili Seba nalał mi szkockiej i usiadł naprzeciwko nas.

— Ethan uciekł – rzekłam od razu i wzięłam spory łyk — Był u mnie dzisiaj.

— Zrobił ci coś? – Jim złapał moją dłoń. — Spójrz na mnie, kochanie.

— Miał na mnie zlecenie. Ale szybko doszliśmy do porozumienia. I zabiliśmy dziś Garego.

  Jim zmarszczył brwi i spojrzał na mnie, a po chwili na Sebe.

— Jak to go zabiliście?

— Zawsze o tym marzył. W sumie ja też. – spojrzałam na zdziwionego Sebe. — W każdym razie, już jest po nim.

   Kiedy zegar na ścianie wybił pierwszą, Jim zaprowadził nas do sypialni. Byłam bardzo zmęczona, więc pragnęłam długiego snu. Przebrałam się w czarną koszulę Jima i wskoczyłam do łóżka.

— Cieszę się, że nic ci nie jest. – szepnął Jim kładąc się obok.

— Kocham cię. – oparłam głowę na jego klatce piersiowej i zamknęłam oczy. Wsłuchiwałam się w jego spokojne bicie serca i nie wiem nawet kiedy oddałam się w objęcia Morfeusza...

****
Hej kochani!
💙 Wybaczcie ze tak długo nie było rozdziału, ale muszę się uczyć do egzaminu i nie mam kiedy pisać...
Do następnego 💜 XX


Black Game - Jim MoriartyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz